Łuska na szczęście, czyli na odłowów karpia już czas
Praca rybaka do łatwej nie należy. Często jest mokro, wietrznie i zimno. Czasem nawet mroźno i ślisko. Wtedy – dla bezpieczeństwa – pracuje się trzy razy szybciej niż zwykle, ale z częstszymi przerwami. Szczególnie w czasie żniw.
Mokro, wietrznie, zimno, często nawet mroźno – w takich warunkach muszą pracować rybacy, byśmy my w święta Bożego Narodzenia mogli zajadać się tradycyjnym karpiem. Choć brzmi to może nawet absurdalnie, ale w Jeziorowo-Stawowym Gospodarstwie Rybackim w Lutomiu właśnie teraz, pod koniec listopada, rozpoczynają się żniwa. Na przełomie października i listopada rybacy odłowili karpie ze stawów produkcyjnych do magazynowych, gdzie teraz ryby nabierają formy. W tym roku za kilogram karpia trzeba będzie zapłacić ok. 15 zł.
– Droga karpia na świąteczny stół rozpoczyna się jednak już znacznie wcześniej, niż by się to mogło wydawać
- mówi Szymon Jurgowiak, właściciel Jeziorowo-Stawowego Gospodarstwa Rybackiego Sp. z o.o. w Lutomiu. – Cykl produkcyjny trwa trzy lata. Karpie, które teraz odławiamy, to wynik tarła z 2015 roku. Najpierw ryby żywią się pokarmem naturalnym, a przez nas są dokarmiane pszenicą i pszenżytem. Na jedną tonę ryb, w ciągu trzech lat zużywa się, w zależności od pogody, nawet sześć ton zboża - dodaje.
Odławianie dorosłych karpi odbywa się już nawet pod koniec października. Wtedy ryby trafiają do zbiornika magazynowego. Jest to głęboki staw z dużym przepływem wody.
Jak wygląda dzień pracy rybaka i czy w tym roku warunki sprzyjały hodowaniu karpi? Tego dowiecie się z dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień