Łukasz Perłowski: Po dobrym początku Resovia rozstrzelała nas zagrywką
- To moja pierwsza wizyta w Rzeszowie od sierpnia i myślę, że następna będzie w maju, po sezonie - mówił Łukasz Perłowski, który przed tym sezonem trafił z Rzeszowa do Szczecina.
Chyba dziwnie się dziś czułeś na Podpromiu?
To fakt. Musiałem zmienić nawyki, bo inna szatnia, inne wejście, inna strona do rozgrzewki... Ale za to kibice świetnie nas przyjęli, dziękuję w imieniu swoim i kolegów. Zagraliśmy fajny mecz, szczególnie w pierwszym secie. Później Resovia rozstrzelała nas zagrywką. Wracamy jednak do domu z podniesioną głową.
Michał Gogol w pierwszym secie zaskoczył też Resovię wyborem strony boiska, na której zwykle zaczyna zespół z Rzeszowa...
Nie wiem czy to aż tak zaskoczyło Resovię (śmiech). Nasz początek wynikał z naszej dobrej gry, ale w końcówce dwa niepotrzebne błędy zdecydowały o porażce. Rywal uwierzył w siebie, zwłaszcza przy swojej zagrywce, bo to klasowy zespół.
Espadon też co raz lepiej gra, po wygranej w Lubienie też jesteście w ćwierćfinale Pucharu Polski.
I graczy ze Skrą (śmiech). Jest progres, może nie taki, jak byśmy chcieli, ale robimy postęp. Chcemy zdobywać punkty i wygrywać.
Jak się czujesz w tym Szczecinie. To twój pierwszy wyjazd tak daleko od domu.
Trochę samotnie, ale staram się sobie jakoś radzić. Praca, wyjazdy na mecze, czasem odwiedzi mnie rodzinka. To moja pierwsza wizyta w Rzeszowie od sierpnia i myślę, że następna będzie w maju, po sezonie.
Podoba się miasto?
Jest inne niż Rzeszów, który jest pięknym miastem. Ciężko takie drugie znaleźć. Zresztą mój dom jest w Rzeszowie, ale jak będzie trzeba to zagram kolejny rok na wyjeździe.
Masz tam samych dobrych znajomych...
To fakt, czterech nas jest, a trener Mieszko piąty. To spora grupa, ale resztę też znałem bo przez wiele lat rywalizowaliśmy.