Łukasz Perłowski: Apetyty na sukces będę najwyższe
Łukasz Perłowski ostatni sezon spędził w Espadonie Szczecin. Od nowego sezonu znów będzie grał w Resovii, której barw bronił 14 lat z rzędu. Piętnasty tak dla niego jak i całej drużyny zapowiada się wyjątkowo.
Kto do zadzwonił do Ciebie i zapytał: Łukasz wrócisz do Resovii; chciałbyś znowu grać w naszej drużynie?
Andrzej Kowal przy okazji składania mi życzeń urodzinowych pytał, jakie mam plany, powiedział, że zawsze widzi mnie w zespole, że prezes Bartosz Górski zadzwoni do mnie i porozmawiamy o szczegółach. No i rzeczywiście, zadzwonił i stwierdził, że klub jest mną zainteresowany i jeżeli mam ochotę powrotu, nie będę grał dalej w Szczecinie, to jak najbardziej widzą mnie dalej w zespole...
Pewnie zbyt długo się nie zastanawiałeś?
Raczej nie. Wiadomo, chciałem wrócić, ale czekałem na ofertę z Espadonu, bo w grę wchodził nowy, dwuletni kontrakt w Szczecinie oraz na szczegóły propozycji z Resovii. Serce ciągnęło mnie do Rzeszowa. Cieszę się, że znów jestem w Resovii, wciąż jeszcze nie mogę nacieszyć się rodziną, bo przez kilka miesięcy z racji odległości nasze kontakty były raczej rzadkie.
Czyli, oprócz oferty z Resovii, była druga opcja - pozostania w Szczecinie?
Tak, chodziło o dwuletni kontrakt, ale z racji odległości, rozłąki z rodziną, nie była to dla mnie zbyt ciekawa perspektywa.
Po 14 latach gry w Resovii, jesienią ubiegłego roku na zasadzie wypożyczenia trafiłeś do Espadonu. Jak oceniasz, wspominasz ten szczeciński czas w swoim życiu i karierze?
Był to ciekawy sezon. Znalezienie się w drużynie beniaminka, który awans do PlusLigi i krótki staż w niej miał już za sobą, było interesującym doświadczeniem. Przypomniałem sobie, jak to było, kiedy 12 lat temu Resovia awansowała do ekstraklasy, przypomniały mi się tamte ciężkie początki, gdy jako beniaminek płaciliśmy frycowe. W Espadonie było podobnie. Też start był niesamowicie trudny, w pierwszej fazie sezonu graliśmy z bowiem z samą górą. Zanim doszło do meczów z drużynami na naszym poziomie byliśmy kompletnie zdołowani psychicznie. Ciężko było się podnieść po porażkach 0:3. Nastąpiło dużo zmian. Jak Michał Mieszko Gogol został trenerem nastąpił mega skok jakościowy, najpierw w treningach, a potem w grze zespołu. To nas w pewnym sensie uratowało przed blamażem, jakim mógł się skończyć cały sezon.
Najważniejsze, że wykonaliście zadanie; drużyna utrzymała się w PlusLidze...
Oczywiście, zajęliśmy na mecie dwunaste miejsce, była szansa nawet na jedenaste, ale byłoby to trochę niesprawiedliwe, bo jedenasty MKS Będzin miał nad nami po sezonie zasadniczym 10 punktów przewagi.
Do Espadonu dołączył także Dominik Depowski. Co dwóch daleko od domu, to nie jeden...
Rzecz w tym, że wcześniej myśmy się z Dominikiem praktycznie nie znali. Spotkaliśmy się podczas pierwszych treningów przed sezonem i ... dopiero w Szczecinie. Fajnie, że chłopak przyszedł do nas, bo naprawdę ma papiery na granie i bardzo nam pomógł. W ogóle, mieliśmy ciekawy zespół, co także było bardzo ważne i w ciężkich momentach pomogło nam. Byliśmy bardzo fajną paczką, byłem tak samo zdziwiony tym faktem, że drużyna może tak funkcjonować oraz zadowolony, bo rzadko się to zdarza.
Wracasz do Resovii, która mocno się zmieniła. Zresztą zmieniała się bardzo przed każdym sezonem, ale teraz zmieniła się niemal nie do poznania. Nowi trenerzy, nowi zawodnicy...
Rzeczywiście, wszystko się zmieniło. Z zespołu, w którym grałem dwa lata temu pozostali tylko Lukas Tichacek, Jochen Schoeps i Dawid Dryja. Poza nimi niemal wszystko jest nowe. Będziemy się nawzajem siebie uczyć. Przyjdzie nowy trener, będą nowe zasady, nowe treningi. Wątpię, by Roberto Serniotti był kopią Andrzeja, bo każdy trener ma swój sposób pracy, priorytety; będziemy się ich uczyć od nowa.
Przez czternaście lat gry w Resovii do zmian powinieneś się już przyzwyczaić?...
Pewnie trochę tak, bo niemal każdego roku były duże rotacje zawodników, było trzech trenerów. Do wszystkiego idzie się przyzwyczaić, ale na początku dla każdego z nas będzie to coś nowego. Myślę, że wszystko będzie dobrze, zwłaszcza jak patrzę na to, jak nasz trener pracował w Berlinie, jaki miał skład i co z nim osiągnął. Wierzę, że teraz będzie podobnie. Może na papierze Asseco Resovia nie wygląda tak, jak w poprzednim sezonie, co wcale jednak nie dało jej żadnego handicapu, bo zajęła dopiero czwarte miejsce, co pewnie dla wszystkich było ogromnym zaskoczeniem, tak jak trzecia lokata Jastrzębia, ale jestem optymistą. Teraz ten zespół wygląda naprawdę dobrze, mocna będzie nadal Zaksa, Skra nie odkryła jeszcze wszystkich kart. Będzie naprawdę ciekawy sezon.
Na środku też masz nowych kolegów, grałeś tylko z Dawidem Dryją...
W Szczecinie miałem trzech nowych kolegów, w Resovii jest przynajmniej jeden "stary". Każda pozycja w Resovii zawsze była mocno obstawiona i na każdej była rywalizacja. Teraz będzie podobnie, choć zapewne trener ma swoją koncepcję, zawodników, których będzie widział, jako tych pierwszych. Każdy będzie się starał na treningu, aby poziom był jak najwyższy, bo to będzie procentować dla tych sześciu-siedmiu, którzy będą grać i dla całej drużyny.
Zanim chyba w sierpniu rozpoczną się przygotowania do sezonu, pewnie gdzieś zabierzesz rodzinę na wakacje?
Żona wykorzystała już prawie cały urlop na przyjazdy do Szczecina, dlatego będziemy się cieszyć wyłącznie z uroków Podkarpacia.
Co sądzisz o wylosowaniu Finów w Pucharze CEV?
Wcale nie będzie to super łatwy rywal, Finowie obecnie preferują grę w swojej lidze, w ogóle siatkówką bardzo się wyrównała, choć jest kilka zespołów, które wygrywają z każdym. Mam nadzieje, że powalczymy w tym CEV-ie, bo jest szansa, aby coś wygrać w Europie. Skoro nie gramy w Lidze Mistrzów, to trzeba skoncentrować się na Pucharze CEV i wygrać, co się tylko da. W rozgrywkach tych grają także zespoły z czołówki ligi rosyjskiej, włoskiej i tureckiej. Priorytetem będzie polska liga, aby zająć w niej miejsce premiujące nas do gry w Lidze Mistrzów. Musimy udowodnić, że gra w Lidze Mistrzów należy się Resovii.
Trzeba zdobyć w PlusLidze przynajmniej brązowy medal.
Minimum. Myślę, że po nieudanym ostatnim sezonie apetyty będą najwyższe z najwyższych.