Ludzie oszukują, OPS wyłapuje
Podstępna 47-latka przez trzy lata pobierała pieniądze z pomocy społecznej, chociaż faktycznie pracowała
Kilka dni temu żagańska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 47-letniej mieszkance Szprotawy.
- Okazało się, że kobieta ta od 1 sierpnia 2012 r. do 31 grudnia 2015 r., w krótkich odstępach czasu,działając w celu uzyskania korzyści majątkowej, z premedytacją wprowadziła w błąd pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej w Szprotawie - mówi nam Agnieszka Sobieszek, szefowa Prokuratury Rejonowej w Żaganiu.
Jak to sobie zaplanowała? Otóż we wnioskach o przyznanie zasiłku okresowego i zasiłku celowego, a także w trakcie wywiadów środowiskowych przeprowadzanych przez pracowników tego ośrodka, podawała nieprawdziwe informacje, które dotyczyły jej sytuacji finansowej.
Skłamała, że nie pracuje
Jak ustalono, kobieta nie zdradziła, że od 1 lipca 2012 r. była zatrudniona na podstawie umowy zlecenia, na czas nieokreślony w jednym z zakładów opieki zdrowotnej, gdzie pracowała jako opiekun medyczny.
W ten sposób normalnie pobierała wypłatę. Przy czym uzyskiwała na tyle niski dochód, że przysługiwały jej również dwa zasiłki z OPS-u.
W tym czasie z kasy ośrodka na konto 47-latki wpłynęło 8 tys. 752 zł, w postaci zasiłku okresowego oraz 1 tys. 680 zł, z tytułu zasiłku celowego.
Sprawa ujrzała światło dzienne przy okazji tzw. okresowej rotacji pracowników społecznych, generalnie przy zmianie rejonów swoich podopiecznych.
- Taki pracownik inaczej patrzy na człowieka, ma świeże spojrzenie na jego sytuację - zaznacza Tadeusz Pozaroszczyk, kierownik OPS w Szprotawie. - Również klienci inaczej zachowują się wobec „nowych” pracowników. Muszą więcej mówić i jakby na nowo się poznawać - dodaje.
To właśnie za sprawą tego typu manewrów na jaw wychodzą różne „przekręty”.
Po tym ruszyła urzędnicza machina. Pracownicy opieki przeprowadzili postępowanie administracyjne, które musieli wszcząć, żeby ujawnić, wyjaśnić i w ogóle określić, jaką kwotę kobieta wyłudziła. A że sytuacja dotyczyła dosyć długiego okresu, bo kobieta skutecznie przez trzy lata mamiła pracowników socjalnych, trzeba było przebrnąć przez obszerne archiwum.
- Wszystko pozbierać, pozczytywać, porozliczać, skompletować wszystkie dokumenty - wylicza kierownik.
Wyszły przekręty, trzeba zwrócić kasę
I tak wydano decyzję administracyjną o zwrocie. Na tej podstawie zostały także określone kwoty. - Wszystko w oparciu o przepisy. Każda osoba składa u nas oświadczenie pod groźbą odpowiedzialności karnej, czy nie osiąga określonych dochodów - zaznacza kierownik.
Mamy sposoby na krętaczy
Sprawa pazernej 47-latki nie jest jedynym odosobnionym przypadkiem, bo jak przekonuje kierownik, wcześniej bywały już inne nieprawidłowe sytuacje, które też były zgłaszane do prokuratury. Przy tym podkreśla, że to same pracownice wykryły oszustkę.
- Istotniejszy jest fakt, że dzisiaj mamy dojścia do różnego typu systemów, np. do danych powiatowego urzędu pracy, programu wypłat świadczeń 500+. Nic się nie ukryje...
47-latka przyznała się do winy. Teraz grozi jej kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Do tej pory zwróciła na konto ośrodka zaledwie 60 zł...