Ludzie, nie schodźcie z drogi, bo listonosz nie jedzie...

Czytaj dalej
Fot. brak
Zbigniew Bartuś

Ludzie, nie schodźcie z drogi, bo listonosz nie jedzie...

Zbigniew Bartuś

Kontrowersje. Z opowieści Małopolan o pracy Poczty można stworzyć grubą książkę skarg i zażaleń. Ale równie gruba byłaby księga żalów pocztowców.

Czytaj także: Uśmiech listonosza chętnie sfinansujemy?

- W mojej przytulonej do Krakowa wsi listonosz jest jak yeti. Niby istnieje, ale nikt go nie widział - ironizuje Czytelniczka z gminy Zabierzów.

- U nas pracowało 10 lat temu czterech listonoszy i był urząd pocztowy, z piątą osobą. Dziś listonoszy jest dwóch, a zamiast urzędu zrobili punkt przy sklepie. Listonosze mają liczne obowiązki, jak odczyt liczników, akwizycja banku, ubezpieczeń itp. Roznoszą ulotki, bo jest to ponoć priorytetem dla centrali. A listów nie ma kto dostarczać - opisuje Czytelnik spod Kłaja. To samo słyszymy w Liszkach, Skawinie, Myślenicach, Nowym Wiśniczu. Najgorzej jest jednak w Krakowie.

Poczta Polska szuka u nas chętnych do roboty („Listonosz z samochodem”) w Śródmieściu, Podgórzu, Nowej Hucie, Bronowicach i Płaszowie oraz w rozdzielniach przesyłek i przy okienkach. Klienci odczuwają braki najdotkliwiej w okresach okołoświątecznych i pod koniec kwietnia, gdy masowo wysyłają PIT-y. W placówkach pocztowych ustawiają się dwugodzinne kolejki, a zwykłe listy potrafią iść („bo chyba naprawdę idą”) tygodniami. Słono płatne priorytety - niewiele krócej.

Tak było ostatnio: mimo że państwowa firma zatrudniła przed Bożym Narodzeniem ponad tysiąc osób „w trybie pracy sezonowej” (czyli na śmieciówkach), nie udało jej się znacząco skrócić kolejek, ani dostarczyć na czas wszystkich 600 tys. listów. A po wycofaniu się z tego segmentu rynku prywatnej spółki krakowskiego InPostu Poczta nie ma w listach konkurencji. Pierwszym efektem jest windowanie cen: w przypadku szarych klientów wzrosły od 20 do 40 proc., a w przypadku firm i samorządów - nawet o… 87 proc. Drugim efektem są problemy z terminowością i w ogóle jakością usług.

- Pracowników jest za mało w stosunku do ilości zadań. Zwłaszcza w metropoliach ludzie nie garną się do pracy przy listach - przyznaje Bogumił Nowicki, szef Solidarności w Poczcie Polskiej. Jego zdaniem, zapaść, z której próbuje teraz wyjść firma, jest efektem „liberalnej polityki rządu PO-PSL”.

Związkowiec ma na myśli wpuszczenie na rynek prywatnej konkurencji, zwłaszcza listowej spółki InPostu, która kilka lat temu wygrała z Pocztą przetarg na obsługę listów sądowych. - Straciliśmy wtedy ok. 400 mln zł, zwolniono 2,5 tys. listonoszy. Teraz to jest z mozołem odkręcane - opisuje Nowicki.

Dodaje, że przed dekadą średnia płaca w Poczcie była równa średniej krajowej, a dzisiaj sięga 80 proc. Listonosze wyciągają, zależnie od stażu, od 1600 do 1700 zł na rękę. A roboty huk.

- W centrali dyrektor bierze premię za załatwienie nowego kontraktu, a my na dole musimy ten kontrakt wykonać za najniższą krajową - mówi działacz ponadzwiązkowego ruchu Listonosze Polska. Jak twierdzi, w jego krakowskiej placówce co szósty etat jest nieobsadzony, co trzeci pracownik przebywa na L-4 („z przepracowania”), pozostali jeżdżą po zmroku („w niepłatnych nadgodzinach”) własnymi autami, by dostarczyć możliwie dużo przesyłek. A to na nich spada gniew klientów.

Z dalszej części tekstu dowiesz się:

  • kto ponosi konsekwencje zaniedbań Poczty?
  • co jest powodem problemów na Poczcie?
  • na jakie podwyżki mogą liczyć listonosze?
Pozostało jeszcze 53% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Zbigniew Bartuś


Dziennikarz, publicysta, felietonista Dziennika Polskiego (na pokładzie od 1992 roku) i mediów Polska Press Grupy, współtwórca i koordynator Forum Przedsiębiorców Małopolski, laureat kilkudziesięciu nagród i wyróżnień dziennikarskich (w tym Wolności Słowa, Dziennikarz Ekonomiczny Roku, Nagroda Główna NBP, Nagroda Grabskiego, Nagroda Kwiatkowskiego, Grand Prix Dziennikarzy Małopolski, nominacje do Grand Press).


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.