W radzie miasta powstał nowy klub: Gorzów Plus. Liczy pięciu członków. Marcin Kurczyna i Jan Kaczanowski dotychczas byli w klubie Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Przemysław Granat i Piotr Zwierzchlewski odeszli z klubu Ludzi dla Miasta. Piotr Paluch był radnym niezależnym (w poprzedniej kadencji był wybrany z komitetu ówczesnego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka). Szefem nowego klubu został Marcin Kurczyna. - W strukturach Ludzi dla Miasta się nie odnaleźliśmy - mówi Przemysław Granat. - Miałem dość samotności - dodaje mówi Piotr Paluch.
Po roszadach w radzie zmienia się układ sił. LDM, Prawo i Sprawiedliwość oraz Gorzów Plus mają po pięciu radnych, a Platforma Obywatelska - sześciu. Jednocześnie z rady zniknął klub SLD. Takie zmiany mogą mieć duże znaczenie podczas głosowań. Ale - jak zapewnia szef Gorzów Plus - ten klub nastawia się na współpracę i dialog. - Jesteśmy przede wszystkim samorządowcami. Chcemy mieć wszystkie cechy na plus. Ale Plus to też jest pewna otwartość na rozmowy i na współpracę, zarówno z prezydentem, jak i z innymi klubami radnych - mówi Kurczyna.
On i Jan Kaczanowski nie rezygnują z członkostwa w partii, nadal zostają w strukturach SLD. Zmiany klubowe spowodowały jednak, że tu ugrupowanie - dawniej niepodzielnie rządzące Gorzowem - nie ma już swojej reprezentacji w radzie miasta.
Zapytaliśmy szefa gorzowskich struktur SLD, czy to nie osłabia pozycji tego ugrupowania politycznego. - Nic złego się nie dzieje, wręcz przeciwnie. SLD ma teraz swoich przedstawicieli w radzie miasta w większym klubie, który siłą rzeczy będzie miał większy wpływ na to, co się dzieje w mieście. Dalej realizujemy swój program - zapewniał nas we wtorek przewodniczący miejskiego SLD Maciej Buszkiewisz. Pozostaje jeszcze osoba Krzysztofa Kochanowskiego, który nie należał nigdy do partii SLD, ale miał mandat radnego w klubie SLD. - Nie rozmawiałem jeszcze z Krzysztofem. W tej chwili klub jest pięcioosobowy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się rozrastał - odpowiada Maciej Buszkiewicz.
Zmiana dotyka też Ludzi dla Miasta. Ten klub ma w tej chwili o dwa głosy mniej, co może w sytuacjach spornych mieć bardzo duże znaczenie. Przedstawiciele tej formacji szli do wyborów samorządowych bez partyjnych szyldów. - LDM od początku działalności jest reprezentacją mieszkańców, którzy wierzą, że w Gorzowie można godnie żyć. Ta wiara przyświecała zarówno nam, jak i prezydentowi Jackowi Wójcickiemu, którego również wybrali mieszkańcy. Nie reprezentujemy partii czy grup interesów - ale mieszkańców: użytkowników dróg, autobusów, szkół, stadionów, uczelni, teatrów... - mówi Marta Bejnar-Bejnarowicz, przewodnicząca klubu radnych LDM.
Będziemy realizować nasze cele i nasze programy wyborcze
Obaj panowie, którzy opuścili szeregi LDM, są wstrzemięźliwi w swoich wypowiedziach. Nie chcą szerzej komentować powodów odejścia z ekipy społeczników. Ale jednogłośnie deklarują... kontynuację swojego programu wyborczego. - Będziemy realizować nasze cele i nasze programy wyborcze. W dotychczasowych strukturach się nie odnaleźliśmy. Zmiany wymagają pewnej dynamiki. Chcemy też poprzeć prezydenta, żeby to wszystko zaczęło szybciej funkcjonować - mówi Przemysław Granat. Jego kolega z byłego i obecnego klubu podziela tę opinię. - Nic się nie zmieniło. Nadal Gorzów i jego mieszkańcy są dla nas najważniejsi - mówi Zwierzchlewski.
Granat i Zwierzchlewski połączyli siły ze stronnikami byłego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, przeciwko któremu Ludzie dla Miasta szli do wyborów. - Liczymy na deklarowaną współpracę ze strony nowego klubu – komentują Marta Bejnar-Bejnarowicz i Alina Czyżewska, liderka Ludzi dla Miasta. To jednak kolejny dowód na to, że Ludzie dla Miasta nie są już monolitem, a ich i Wójcickiego coraz więcej dzieli.