Ludowcy nie chcą PiS przebranego w strój z cepelii [ROZMOWA]
Rozmowa z Eugeniuszem Kłopotkiem, posłem PSL, o sobotnim kongresie partii.
Wybór prezesa PSL nie był trudny? Wszyscy i tak wiedzieli, że zostanie nim Władysław Kosiniak-Kamysz...
Nasz statut wymaga, by był kontrkandydat, więc poprosiliśmy jednego z kolegów, który zgodził się na to. Kosiniak-Ka-mysz to dobry lider.
Prócz tego mieliście chyba z czego się spowiadać? W wyborach parlamentarnych dostaliście lanie.
Na kongresie mniej było rozliczania przeszłości, bo to zrobiliśmy, kiedy ustępował prezes Piechociński. Skupiliśmy się bardziej na ocenie polityki obecnego rządu w sprawach wsi i na planie na najbliższe lata. Jaką drogą ma pójść PSL, jakie miejsce na scenie politycznej chcemy zająć oraz kogo mamy reprezentować?
Więc kogo?
Dobre polskie rolnictwo, lokalną samorządność i mały oraz średni polski biznes.
To łatwo nie będzie - na wsi i w małych miastach rośnie wam konkurencja. Tydzień temu Jarosław Kaczyński uznał PiS za kontynuatora... polskiego ruchu ludowego.
I cóż ja mogę na to powiedzieć? Najlepiej słowami naszego prezesa, który przekazał wiadomość Jarosławowi Kaczyńskiemu: „Mam dla wszystkich przebierańców i faryzeuszy ważną informację, ważną wiadomość - strój ludowy nie jest uszyty na waszą miarę i po prostu wam nie pasuje. Tu jest ruch ludowy. Posłowie PiS to przebierańcy, a ich strój ludowy nie jest uszyty na ich miarę”.
Ale czy tak myślą wyborcy na wsi?
Obietnice PiS wkrótce zostaną zweryfikowane. Oni obiecują wszystko wszystkim, ale pieniądze się skończą. A rolnik musi jeszcze oberwać od rządzących, żeby zrozumiał, że budżet będzie pusty. Ostatni strzał w stopę, jaki zrobił sobie PiS przez skasowanie wcześniejszych emerytur rolniczych, może pokazać prawdziwe intencje rządu wobec wsi.
Rząd zniósł możliwość obrotu ziemią i handlu, wyjąwszy dobra kościelne, a na wsi cicho i spokojnie.
zamierzali sprzedawać bądź kupować ziemię są wściekli. Na razie jednak wstrzymują plany obrotu ziemią. Czekają, co się wydarzy.
Na zjeździe rolników, tydzień przed waszym kongresem, padły ze strony rządu kolejne obietnice: ubezpieczenia rolnicze, wypłaty za szkody i klęski żywiołowe...
Obietnice pisane palcem na wodzie. Podam przykład z własnego podwórka sprzed trzech dni (Eugeniusz Kłopotek jest dyrektorem Zakładu Doświadczalnego Kołuda Wielka - dop. J.D.). Chciałem ubezpieczyć płody rolne zakładu przed wymarznięciem, rozpisałem przetarg, ale nie głosiła się ani jedna firma. Po raz pierwszy w historii zakładu!
Boją się ryzyka?
Nie, po prostu nie ma już pieniędzy na dopłaty z budżetu państwa. Do tej pory budżet dokładał się do składki, a dziś tego już nie ma. Władze mówią, że będą pieniądze od nowego roku. Ale nim rozpocznie się procedura przekazywania, będzie wiosna. To właśnie filozofia PiS w sprawach rolnictwa.
Poprzednie wybory samorządowe były dla PSL wielkim sukcesem. Za dwa lata kolejne - utrzymacie swoją pozycję? Na kongresie niewiele o tym mówiliście.
W wyborach samorządowych na szczeblu lokalnym PiS nie pokona naszej partii. Natomiast, jak sądzę, prezesowi Kaczyńskiemu najbardziej zależy na dużych miastach i sejmikach samorządowych. Tam bowiem będą ostatnie unijne miliardy, na które wielki apetyt ma PiS.
To dlatego domagacie się likwidacji urzędów wojewódzkich?
Ależ skąd, nie chcemy likwidowania urzędu wojewody, to przedstawiciel rządu w terenie. Natomiast nie chcemy dublowania takich samych kompetencji w wydziałach urzędów wojewódzkich i marszałkowskich, np. spraw społecznych.