Lotnisko na Krywlanach. Loty regularne tak, ale pod warunkiem, że padnie ponad 15 tys. drzew
Żeby na lotnisku na Krywlanach mogły się odbywać loty regularne, niezbędne jest pozbycie się przeszkód lotniczych. Oznacza to wycięcie ok. 35 proc. drzew na 78 ha Lasu Solnickiego. Sprzeciwia się temu Małgorzata Grabowska-Snarska ze Stowarzyszenia Okolica, która nie wierzy, że powstanie tu terminal i będą odbywały się regularne loty - A mówienie o tym, że dzięki pasowi startowemu przylecą do nas inwestorzy, którzy stworzą miejsca pracy to pusty slogan - komentuje.
Chociaż lotnisko na Krywlanach ma niezbędny certyfikat, a w maju znalazło się w Aeronautical Information Publication (to zbiór informacji zawierających dane o lotniskach - przyp. red.), z wybetonowanego we wrześniu 2018 roku pasa startowego wciąż nie można w pełni korzystać. Powodem są przeszkody lotnicze, czyli drzewa rosnące na terenie Lasu Solnickiego. Miasto wydało właśnie decyzję o wycinkach. Ma paść 15 131 drzew na powierzchni ok. 78 ha.
- Jako, że wszystkich drzew jest 43 tys., to wyciąć trzeba będzie ok. 35 proc. całego drzewostanu - mówił podczas wtorkowej (1 września) konferencji prasowej wiceprezydent Adam Musiuk.
Rezygnacja z wycinek oznacza, że piloci mogliby korzystać tylko z części (a konkretnie z 1050 m) 1350-metrowego pasa. Tadeusz Rutkowski (dyrektor aeuroklubu w latach 90., a w latach 2008-09 doradca prezydenta Tadeusza Truskolaskiego ds. rozwiązania problemów komunikacji lotniczej w Białymstoku) komentował w maju na naszych łamach, że oznacza to, iż z pasa skorzystałyby wyłącznie tzw. taksówki powietrzne.
- Albo na przykład - zabierające na pokład do 35 osób - takie małe samoloty komunikacyjne jak Saab-y 340. Czy też (będące na wyposażeniu LOT-u) samoloty turbośmigłowe ATR. Z tego co się orientuję, to zabierają na pokład ok. 40 osób - mówił.
Teraz okazuje się, że również korzystanie z pasa dla tak niewielkich samolotów jest utrudnione. Chodzi bowiem o opłacalność. Jak na wspomnianej wtorkowej konferencji prasowej poinformował prezes Aeroklubu Jan Nosal (a Aeroklub jest przedstawicielem zarządzającej tym terenem spółki Aero Partner), 1050 metrów to za mało, żeby przewoźnicy mogli lądować bez konieczności opłacenia bardzo wysokiego ubezpieczenia.
- Stąd też nikt dla jednego czarterowego lotu nie będzie ponosił takich kosztów. W tym roku mieliśmy zapytanie z lotniska de Gaulle w Paryżu. Chodziło o lot czarterowy w sprawach biznesowych do Bielska Podlaskiego. Musiałem niestety poradzić, że lepszym rozwiązaniem będzie wylądowanie w Narwi (tamtejsze lotnisko zostało wybudowane przez Pronar - przyp. red.) i stamtąd polecieć śmigłowcem do Bielska Podlaskiego - mówił.
Czytaj też: Białystok: Lotnisko Krywlany. Mogą już lądować niewielkie samoloty pasażerskie. Nadano certyfikat [ZDJĘCIA]
Ostatnio z Krywlan do Szczecina chcieli polecieć piłkarze Jagiellonii. Nie doszło to do skutku. - Drużyna musiała jechać do Warszawy, żeby dopiero stamtąd polecieć do Szczecina - mówił podczas konferencji Wojciech Strzałkowski, przewodniczący rady nadzorczej Jagiellonii, prezes Podlaskiego Klubu Biznesu i przewodniczący Podlaskiej Rady Przedsiębiorczości. - Lotnisko jest niezbędnym elementem rozwoju miasta i regionu. Jesteśmy miastem wojewódzkim, jesteśmy metropolią. Trudno sobie wyobrazić metropolię bez lotniska. Chociażby tak niedużego jak tutaj.
Obecny na konferencji prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Witold Karczewski stwierdził, że władze Białegostoku wybrały bardzo dobry model powstawania lotniska. - Czyli najpierw krótki pas startowy, a potem dostosowanie lotniska do potrzeb społecznych. Lotnisko w dalszej perspektywie pobudzi gospodarkę do działania - mówił.
Natomiast przewodniczący Rady Gospodarczej przy Prezydencie Miasta Białystok Andrzej Parafiniuk przypominał, że kilka miesięcy temu wśród mieszkańców przeprowadzone zostało badanie (w ramach pracy nad Strategią Rozwoju Miasta do 2030 roku) na temat tego, jakie problemy w najbliższym 10-leciu powinny być rozwiązane w pierwszej kolejności. - Dokończenie budowy lotnisko było na trzecim miejscu. Za zwiększeniem dostępu do służby zdrowie i zwiększeniem dostępu do miejsc pracy. Ta ostatnia potrzeba jest zresztą ściśle związana z lotniskiem. Bo po to, żeby przedsiębiorcy mogli tworzyć nowe miejsca pracy, muszą mieć możliwość bardzo szybkiego dostępu do swoich partnerów gospodarczych - podkreślał.
Czytaj też: Tadeusz Truskolaski: Czas byłoby to wiosło komuś przekazać. Jeśli będzie komu, to jak najbardziej to zrobię
Żeby jednak lotnisko mogło się rozwijać niezbędne jest usunięcie przeszkód lotniczych. Wtedy według Jana Nosala, będzie tu możliwy nie tylko czarter (oczywiście już bez potrzeby opłacania bardzo wysokiego ubezpieczenia) ale też loty regularne.
- Przesunięty próg drogi startowej (w przypadku Krywlan to 300 metrów, co pozostawia 1050 m do wykorzystania) sprawia, że obecnie żadna firma nie odważy się - ze względów bezpieczeństwa - wykonywać tu przewozów regularnych. W przewozach regularnych są procedury, których złamać nie można. Stąd też obecnie żadnych regularnych przewozów tutaj nie ma - stwierdził podczas konferencji.
Od maja z pasa korzystają jednak samoloty. - To publiczne lotnisko. Nie wolno nam podejść do pilota i zacząć go wypytywać. Choć widzimy wyraźnie, że z samolotu wynoszone są bagaże, a przy lotnisku czeka zamówiona taksówka - podkreślał Jan Nosal.
W rozmowie z "Porannym" dodał, że po wycinkach miasto powinno wyłożyć pieniądze na zakup systemu naprowadzania (koszt ok. 200 tys. zł), zatrudnić kilka osób do obsługi (m.in. marszałka, czyli osobę, która - mówiąc kolokwialnie - macha chorągiewkami, gdy samolot ląduje), wybudować terminal itd. Wtedy będą mogły odbywać się tu również loty regularne.
- Z pasa będą mogły startować samoloty, które mają zasięg (czyli latają na taką odległość - przyp. red.) do 2,3 tys. kilometrów - podkreślał.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień