Łódzkie kanały zachwycały filmowców i reżyserów [galeria archiwalnych zdjęć]
Łódź nazywana była miastem rynsztoków, a ścieki płynące z fabryk, domów czy sklepów ulicami i rzekami, obrzydzały i utrudniały życie.
Tylko małe dzieci nie przejmowały się smrodem, puszczając papierowe łódeczki w mętnej, cuchnącej wodzie. Wybudowana w latach 30. ubiegłego wieku Stacja Mechanicznego Oczyszczania Ścieków na Lublinku poprawiła nieco sytuację, zmniejszając skutki epidemii wywołanej czerwonką i durem brzusznym. Rynsztoki z centrum Łodzi znikały dzięki budowie magistrali wodociągowej i kanalizacji na początku lat 50. Oczyszczalnia działała do lat 90. XX wieku, wyławiając zanieczyszczenia. Osady zaorywano na pobliskich polach, zanieczyszczając Ner i Wartę. W 1994 roku Zakład Wodociągów i Kanalizacji uruchomił Grupową Oczyszczalnię Ścieków przy ulicy Sanitariuszek.
Miałem okazję towarzyszyć pracownikom przy remoncie łódzkich kanałów biegnących pod miastem. Bez kombinezonu, długich kaloszy i latarki na kasku, trudno byłoby zrobić nawet kilka kroków. Niezwykła konstrukcja kanałów, których ściany pokryte były cegłą, mgiełka unosząca się nad ściekami i szum wody zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Naprawa pękniętych ścian, uzupełnianie ubytków w posadzkach, to trudne zadanie, bo opary i duszący fetor utrudniały oddychanie. Wiedzą o tym, także realizatorzy filmów i aktorzy, którzy pracowali w tej niezwykłej scenografii, pokonując z trudem ciemny labirynt podziemnych korytarzy. Na początku lat 80. Radosław Piwowarski kręcił tu serial „Jan Serce”, a wcześniej Andrzej Wajda swój kultowy „Kanał” - inscenizację ewakuacji powstańców warszawskich do Śródmieścia. Łódzkie kanały były też scenografią filmu „W ciemności” Agnieszki Holland” i „Komisarza Alexa”. W Łodzi są wciąż miejsca, gdzie ludzie czerpią wodę z podwórkowych studni. Myślę że inż. Stefan Skrzywan, budowniczy łódzkiej sieci wodociągowo-kanalizacyjnej, byłby dziś tym faktem mocno zdziwiony...