Łodzie desantowe, kuter holowniczy, żuraw kolejowy... AMW wyprzedaje sprzęt [ZDJĘCIA]
Blisko sto pozycji - od szlifierki, przez pakiet mebli, piły spalinowe, samochody, łodzie desantowe, spycharki, kuter holowniczy po żuraw kolejowy i lokomotywę - znalazło się na licytacji przeróżnego sprzętu, wystawionego przez gdyński oddział Agencji Mienia Wojskowego. Chętnych nie brakuje, więc AMW zorganizowała licytacje już po raz dziesiąty.
Dwie ostatnie z wymienionych pozycji - a więc żuraw, którego cena wywoławcza wynosiła 40 tys. zł i o 10 tysięcy zł tańsza lokomotywa - nabywców jednak nie znalazły. Na lokomotywę wprawdzie jedna osoba wpłaciła wadium, jednak po obejrzeniu jej stanu technicznego, ostatecznie swoją ofertę przed aukcją wycofała.
Przed południem w sali, na której aukcja się odbywała, pojawiło się ponad trzydziestu chętnych. Część z nich to właściciele firm, którzy w ten sposób, po atrakcyjnej cenie, szukali okazji do nabycia potrzebnego sprzętu. Ci stanowili większość, jednak nie zabrakło też specjalistów od aukcji, którzy skupują sprzęt, aby później z zyskiem go sprzedać.
Na kilka minut przed rozpoczęciem aukcji część osób prowadziła jeszcze między sobą gorączkowe negocjacje.
- Słuchaj, a może weźmiemy ją do spółki? Zamiast sobie nawzajem podbijać, podzielimy się - pytał brodaty mężczyzna siedzącego obok, na oko 40-latka, który też wpłacił wadium na spycharkę.
- Czekaj, czekaj. A gdzie ten ze Szczecina, bo go nie widzę? My się dogadamy, a on i tak będzie licytował - odparł 40-latek.
Ostatecznie do współpracy nie doszło, każdy z nich licytował osobno. Natomiast „ten ze Szczecina”, też zresztą specjalista od tego typu przetargów, bo wadium wpłacił na kilkadziesiąt pozycji, na salę wpadł dopiero pod koniec licytacji. - O, a to już się zaczęło? - zapytał znajomego.
- Stary, to już się kończy - odparł ten ze śmiechem. „Ten ze Szczecina” zemlął w ustach przekleństwo, po czym na osłodę wylicytował jeszcze dwie bądź trzy pozycje.
Porozumienia szukali też chętni na samochody marki Lublin. - Najważniejsza dla mnie jest „dziesiątka”. Jak odpuścicie, to się wam odwdzięczę - zapowiadał jeden z nich, mając na myśli lublina w wersji mikrobusa.
I tu jednak do porozumienia nie doszło, a w licytacji pięciu w sumie lublinów najaktywniejszy był Wojciech Dąbrowski, który ostatecznie kupił cztery pojazdy. - To naprawdę niezły wynik, jestem zadowolony - stwierdził szczęśliwy nabywca lublinów. - Co z nimi zrobię? Przerobię i dalej sprzedam.
Entuzjazmu nie krył też nabywca agregatu powietrznego, który po zaciętej licytacji kupił go za 5 tysięcy złotych. - To dobra cena, gdyż wojsko tego typu urządzeń mało używa i ich stan z reguły jest bardzo dobry - stwierdził około 30-letni mężczyzna, który na tej aukcji nabył również, za 2,9 tysiąca zł, trzy łodzie desantowe.
Nie brakowało jednak i takich, którzy aukcję opuszczali z pustymi rękoma. - Skąd wy się wzięliście, co wy robicie, towarzysze? Zostawcie te samochody - irytował się po każdej kolejnej przegranej licytacji starszy mężczyzna, który - choć startował do kilkunastu pojazdów - ostatecznie nie kupił ani jednego.