Łódź nie była punktem obrony
Z Wojciechem Źródlakiem, kustoszem z łódzkiego Muzeum Tradycji Niepodległościowych Oddział Radogoszcz, rozmawia Anna Gronczewska
Jakie nastroje panowały w Łodzi regionie w przededniu wybuchu II wojny światowej?
Panowały takie jak w całym kraju. Z jednej strony odczuwano niepokój, związany między innymi z żądaniami Hitlera, budowy „korytarza gdańskiego”. Jednak z drugiej strony panowały bojowe nastroje. Wynikały z zapewnień najwyższych władz państwowych i wojskowych, że jesteśmy silni, zwarci i gotowi do walki. Jak powszechnie mówiono, nie oddamy nawet guzika od munduru. W mieście rozwieszano patriotyczne plakaty mające podnieść na duchu. Wszyscy pamiętali przemówienie Józefa Becka, ministra spraw zagranicznych. Zapewniał, że Polska nie da się odepchnąć od morza i nie zna pojęcia pokój za wszelką cenę. To wszystko zostało potem zweryfikowane przez wydarzenia, które miały miejsce we wrześniu 1939 roku.
Wiadomo, że w okresie międzywojnia Łódź zamieszkiwało liczne środowisko niemieckie. Jak łódzcy Niemcy zachowywali się w przededniu wybuchu wojny?
Rzeczywiście, środowisko niemieckie było liczne. Z danych ostatniego spisu powszechnego przeprowadzonego w Polsce w 1939 roku wynikało, że dziewięć procent mieszkańców Łodzi zadeklarowało niemieckie pochodzenie. W mieście działała oficjalnie jako łódzka Placówka Zagraniczna Organizacji NSDAP. Były tu też dwie prohitlerowskie partie: Niemiecki Związek Ludowy i Partia Młodoniemiecka. Poza tym od pierwszej połowy lat dwudziestych w Łodzi działał niemiecki konsulat. We wrześniu 1939 roku mieścił się przy ul. Piotrkowskiej 157. Choć nastroje antyniemieckie panowały w Łodzi, nie dochodziło do wyraźnych ataków na Niemców.
Przeglądając przedwojenną łódzką prasę można przeczytać informacje na przykład o zwalnianiu Niemców z fabryk w Łodzi.
Takie przypadki miały miejsce. Nie było jednak wielkiej nagonki na Niemców, tak, by w sierpniu 1939 roku mogli się poczuć zagrożeni. Środowisko niemieckie było rozpoznane. Już 2 września w Łodzi i okolicach internowano około 600 Niemców. Byli oni członkami organizacji prohitlerowskich. Chciano uniemożliwić im działalność dywersyjną. Dlatego w Łodzi nie doszło do większych wydarzeń o charakterze dywersyjnym. Jedno z nielicznych, najbardziej znanych, miało miejsce w Ksawerowie.
Co tam się wydarzyło?
Doszło do ataku na wycofujące się oddziały 15. pułku piechoty. Miało to miejsce wieczorem, 7 września na drodze do Pabianic, w okolicach Ksawerowa. Zasadzkę urządzono w piętrowym, murowanym domu, który stoi do dzisiaj przy przystanku tramwajowym. W jego oknach volksdeutsche z okolicy umieścili dwa ciężkie karabiny maszynowe. W wyniku zasadzki doszło do masakry. Zginęło prawdopodobnie około 80 polskich żołnierzy. Są źródła podające, że poległo ich nawet 300. Jednak to przesadzone dane. W Muzeum Miasta Pabianic znajduje się zdjęcie pobojowiska po tym ataku.
Łódź, stolica województwa, była przygotowana do wojny z punktu widzenia militarnego?
Miasto przygotowywało się do niej od lipca 1939 roku. Zaczęto kopać rowy strzeleckie. W Parku im. Sienkiewicza widać charakterystyczne górki. To pozostałość po rowach strzeleckich wykopanych latem 1939 roku. W czasie wojny Niemcy przekształcili je w doraźne schrony. 15 lipca 1939 roku odbyły się w Łodzi wielkie uroczystości związane z kolejną rocznicą Bitwy pod Grunwaldem. Przed południem odprawiono mszę świętą w kościele Matki Boskiej Zwycięskiej przy ul. Łąkowej, a wieczorem łodzianie tłumnie pojawili się na Placu Wolności. Przyszli też przedstawiciele najważniejszych organizacji społeczno-politycznych. Podczas spotkania, z balkonu dawnego ratusza, a dziś Archiwum Państwowego przemawiał szanowany w Łodzi senator Bolesław Fichna. Wezwał łodzian do obrony ojczyzny, gdyby doszło do konfliktu polsko-niemieckiego. W czerwcu 1939 roku odbyła się pierwsza łódzka ogólnoszkolna pielgrzymka na Jasną Górę. Uczestniczyło w niej około tysiąca uczniów, nauczycieli. Dzieci jechały do Częstochowy modlić się o pokój i ojczyznę.
Łódź nie ucierpiała wiele we wrześniu 1939 roku?
Nie, choć ówczesny prezydent Łodzi Jan Kwapiński proponował około 5 września, by w mieście stworzyć punkt oporu. Do tego nie doszło. Łódź nie miała żadnych szans obrony. Już w przedwojennych planach na obszarze od granicy z Niemcami aż do Wisły miały być podejmowane działania spowalniające. Tak, by można było się przygotować do obrony na linii Wisły. W naszym regionie najbardziej ucierpiał Wieluń. Bomby na to miasto spadły zanim zaatakowano Westerplatte. Wieluń znajdował się kilkanaście kilometrów od ówczesnej granicy polsko-niemieckiej. Bardzo ucierpiały Kutno, Łowicz, Łęczyca. W okolicach Łodzi rozpoczęła się największa bitwa Kampanii Wrześniowej. Polacy nazywają ją Bitwą nad Bzurą, a Niemcy Bitwą pod Kutnem. W Łodzi w czasie działań wojennych między 1 a 8 września, kiedy Niemcy weszli do miasta, życie straciło około 700 osób.