Łódź - miasto z potencjałem, tylko jak dużym?
Kraków, Warszawa, Trójmiasto czy Katowice. Ich zalety i wady są szeroko dyskutowane. Jak na ich tle wypada Łódź, zwłaszcza w kategorii: miasto z potencjałem? Gdzie jest miejsce Łodzi na inwestycyjnej mapie naszego kraju?
Jaki potencjał inwestycyjny drzemie w dawnej włókienniczej stolicy kraju? Na pytane to odpowiedziało ponad 500 osób, które zarządzają przedsiębiorstwami w Polsce. Wnioski znalazły się w raporcie firm Antal Cushman&Wakefiled oraz Vastint. Pod lupę wzięto takie obszary jak: infrastruktura, przestrzeń biurowa, wsparcie administracji publicznej, potencjał edukacyjny, zatrudnienia i biznesowy. W raporcie oprócz Łodzi uwzględniono jeszcze: Kraków, Warszawę, Wrocław, Trójmiasto, Szczecin, Lublin, Poznań i Katowice. Menedżerowie wskazywali miasta, w których chcieliby inwestować i żyć.
Czy 15 proc. wskazań to powód do zadowolenia?
Jakie wnioski płyną z raportu? To zależy, kto je prezentuje. Łódzcy urzędnicy na specjalnej konferencji przekonywali, że sytuacja Łodzi jest bardzo dobra, bo zajęła ona czwarte miejsce wśród miast, w których biznesmeni rozważyliby lokowanie nowych inwestycji.
- Zaczynamy gonić czołówkę miast w Polsce. Za nami znalazły się Kraków i Katowice - mówi Wojciech Rosicki, wiceprezydent Łodzi.
A jakie miasta znalazły się w tej kategorii przed Łodzią? Na nowe inwestycje największą szansę ma Warszawa. Tak wskazało 30 proc. ankietowanych. Dla 23 proc. liczy się Wrocław, a 19 proc. stawia na Poznań. Nową firmę w Łodzi byłoby skłonnych ulokować 15 proc. badanych. W Trójmieście ten odsetek wynosi 13 proc., Krakowie 11 proc., a ostatnie miejsce należy ex aequo do trzech miast: Szczecina, Lublina i Katowic. Nową inwestycję zadeklarowało tam po 9 proc. ankietowanych menedżerów i biznesmenów.
Inne aspekty raportu przedstawiciele łódzkiego magistratu podczas konferencji pominęli. Niestety, okazuje się, że poza nielicznymi wyjątkami Łódź nie wypada w nim aż tak dobrze.
Autorzy rankingu przyznawali polskim metropoliom łączną notę, która jest wypadkową ocen w poszczególnych badanych kategoriach. Oceny miast mieszczą się od 1 do 10. W takiej skali punktowano także szczegółowe kategorie.
Łódź uzyskała 6,8 pkt. Gorzej wypadł tylko Szczecin z wynikiem 6,2. Natomiast najlepiej prezentują się Trójmiasto i Lublin z notą 7,4. Wynik Warszawy to 7,1 a Wrocławia i Krakowa - 7. Ogólna ocena Poznania wyniosła 6,9.
Najlepiej Łódź wypada w kategoriach: edukacja oraz miejsce do życia. Obie oceniono na 7,4 pkt. Za infrastrukturę Łódź otrzymała notę 6,9, a za wsparcie administracji publicznej - 6,8. Przestrzeń biurową menedżerowie ocenili na 6,4, a potencjał biznesowy i zatrudnienia na 6,1.
Artur Skiba z Antala zauważa, że ważne są nie tylko same oceny, ale przede wszystkim zmiany, które zachodzą w mieście.
- Branże IT, badawczo-rozwojowa, zaplecze biznesu, centra usług wspólnych oraz AGD przeżywają w Łodzi rozkwit - zaznacza Artur Skiba. - Pracuje w nich już kilkadziesiąt tysięcy osób, a cały czas powstają nowe miejsca pracy. Główną przewagą konkurencyjną Łodzi jest silny ośrodek akademicki. Dzięki temu stosunkowo łatwo znaleźć odpowiednio wyszkolone kadry. Do tego dochodzi bogata oferta kulturalna i nowe centra handlowe. To sprawia, że z roku na rok miasto staje się coraz bardziej atrakcyjnym miejscem do inwestowania, pracy i życia.
Lokalizacja: geografia i ekonomia
Jednym z najważniejszych atutów Łodzi jest jej położenie - w centrum kraju, w pobliżu przecięcia autostrad. Jednak samo miejsce na mapie to jeszcze za mało. Trzeba umiejętnie z tego korzystać.
- Lokalizacja jest atutem, jeśli spojrzymy na nią pod względem geograficznym - zauważa prof. Tadeusz Markowski z Katedry Zarządzania Miastem i Regionem Uniwersytetu Łódzkiego. - Inaczej to wygląda, jeśli spojrzymy na to pod kątem ekonomicznym, a zwłaszcza dostępności ekonomicznej i infrastruktury. Ta jest z kolei słabością Łodzi - ocenia naukowiec. I od razu dodaje, że to wkrótce powinno się zmienić.
Zdaniem prof. Markowskiego, Łódź zyska, gdy wreszcie zostanie dokończona trasa S14, powstanie tzw. łódzkie metro, a dworzec Fabryczny stanie się stacją przesiadkową, a nie docelową.
Trasa S14, czyli zachodnia obwodnica Łodzi ma być otwarta w 2023 r. Miejmy nadzieję, że tym razem termin zostanie dotrzymany. Prawdopodobnie nie powstaną jednak wszystkie z zaplanowanych węzłów - zamiast siedmiu będą trzy.
Nie mniej ważny dla rozwoju miasta będzie kolejowy tunel średnicowy, który ma połączyć Łódź Fabryczną z Łodzią Kaliską i Żabieńcem, a dalej z całą Europą. Wykonawca zapewnia, że koniec 2021 r. to realny termin zakończenia prac.
Prof. Markowski zaznacza, że prace przy budowie tzw. łódzkiego metra to sygnał dla tych, którzy w Łodzi chcą zostawić duże pieniądze.
Trzeba wykorzystać potencjał miasta akademickiego
Drugim po lokalizacji atutem Łodzi jest jej akademicki charakter. 19 uczelni wyższych, w tym siedem publicznych, to potężny magnes przyciągający i zatrzymujący w mieście młodych zdolnych ludzi. Obecnie w Łodzi studiuje blisko 66 tys. osób. Ponad 8,5 tys. z nich wybrało kierunki inżynieryjne, ponad 6,8 tys. postawiło na zgłębianie tajników świata finansjery. Kolejne 6,5 tys. studentów wiąże swoją przyszłość z branżą informatyczną, a blisko 5 tys. osób to przyszli lingwiści. Rocznie ponad 20 tys. studentów uzyskuje dyplom.
To sprawia, że potencjalni inwestorzy nie powinni mieć kłopotów ze znalezieniem wykształconych i ambitnych pracowników dobrze znających swój fach i władających nawet kilkoma językami.
- Miasto niegdyś niemal wyłącznie przemysłowe, dziś staje się coraz prężniejszym ośrodkiem usług biznesowych - podkreśla Małgorzaty Stanik z Antała. - W tym sektorze na dostępność miejsc pracy wpływa przede wszystkim liczba powstających nowych centrów oraz centra, które zwiększają zatrudnienie od kilkudziesięciu do kilkuset osób rocznie. A zdarza się, że roczne wzrosty zatrudnienia w jednej firmie przekraczają tysiąc osób.
Nie wszyscy jednak mogą (i chcą) pracować w dużych korporacjach, poza którymi warunki płacowe są z reguły dużo gorsze.
Prof. Stefan Krajewski, łódzki ekonomista podkreśla, że w Łodzi działa wiele małych firm, w których dobrze zarabiają właściciele, a pracownikom często płaci się minimalne wynagrodzenie. Ponadto firmy, które oferują więcej miejsc pracy, np. centra logistyczno-magazynowe, których w Łodzi i jej okolicach powstaje ostatnio bardzo dużo (efekt centralnego położenia miasta), nie płacą najlepiej.
- Konieczna jest zmiana całej struktury gospodarczej miasta, ale nie jestem optymistą, jeśli chodzi o możliwość szybkiego zaistnienia tej zmiany - podkreśla prof. Krajewski. - Można to osiągnąć dysponując wielkim kapitałem lub ściągając taki kapitał do miasta. Kapitał jednak musi widzieć korzyść, swój interes. Nie sądzę, by ekipa obecnie rządząca miastem wiedziała, jak to osiągnąć.
Zdaniem prof. Krajewskiego, atut położenia miasta nie jest dostatecznie wykorzystywany. Ekonomista podkreśla, że tereny w pobliżu autostrad kupują firmy, które tworzą najprostsze miejsca pracy w magazynach i montowniach. Łódź traci w ten sposób swoją szansę na cywilizacyjno-ekonomiczno-technologiczny skok. Brak miejsc pracy w branżach, które generują dużą wartość dodaną, pogłębia stagnację, a dystans do innych metropolii rośnie. Skutkiem tego może być tylko ucieczka najzdolniejszych młodych ludzi w poszukiwaniu lepszych zarobków i realizacji ambitniejszych planów życiowych.
Łódź potrzebuje godnego centrum miasta
Do inwestowania w Łodzi na pewno nie zachęca opinia o „mieście walących się kamienic”, która ponownie się utrwaliła po serii katastrof budowlanych w centrum miasta.
- Im dłużej będzie trwała taka sytuacja, z jaką mamy do czynienia obecnie, tym bardziej będzie niszczał wizerunek miasta. Łódź potrzebuje centrum - podkreśla prof. Markowski.
Ekonomista z UŁ tłumaczy, że władze miasta powinny działać tu bardziej radykalnie.
- W mieście jest wiele elementów zabudowy, która nie przystaje do współczesnych potrzeb. Mamy do czynienia z chaosem przestrzennym, nad którym trzeba zapanować. Ciągle dominuje układ agrarny, co oznacza, że konieczne jest rozparcelowanie działek i zmiana ich układu na bardziej współczesny, przystający do zurbanizowanych realiów - tłumaczy prof. Markowski.
Przestrzega jednak przed bezmyślnym marnowaniem tego, co mamy i co ciągle możemy przekuć w sukces. Wskazuje tu na obiekty pofabryczne, na które obecnie panuje moda i jest ogromne zapotrzebowanie. W wielu miastach takich budynków nie ma, w Łodzi ich nie brakuje, choć często obracają się w ruinę. To jednak można zmienić.
- Łódzkie fabryki to fenomen na skalę europejską - podkreśla prof. Markowski. - Przy racjonalnej polityce Łódź może stać się drugim Manchesterem lub Liverpoolem, musi jednak nastąpić odejście od chaosu, jaki towarzyszy łódzkiej rewitalizacji.
Sztandarowym przykładem zaadoptowania postindustrialnej architektury jest oczywiście znana w całym kraju Manufaktura, a także lofty u Scheiblera. Obecnie trwa budowa centrum Monopolis, czyli kompleksu biurowo-rozrywkowo-kulturalno-handlowego, który powstaje w dawnych zakładach spirytusowych przy ul. Kopcińskiego. Prace trwają także w Ogrodach Geyera, czyli w dawnych zakładach włókienniczych Ludwika Geyera przy ul. Piotrkowskiej. Przekształcane są one w centrum biznesu, rozrywki, kultury.
Łódzka klasa A. Co z B i C?
Przy sporządzaniu rankingu inwestycyjnej atrakcyjności polskich metropolii brano także pod uwagę dostępność i jakość przestrzeni biurowej. W tej kategorii Łódź zdobyła 6,4 z 10 możliwych punktów. Samą dostępność oceniono na 6,8 pkt, a jej jakość ciut wyżej - na 6,9.
Zuzanna Krech z firmy Cushamn&Wakefield widzi tu olbrzymi potencjał rozwojowy miasta.
- Dostępność działek, prywatne inwestycje oraz miejskie projekty jak Nowe Centrum Łodzi czy plan rewitalizacyjny sprawiają, że Łódź przekształca się w nowoczesne centrum biznesowe - mówi Zuzanna Krech.
I podkreśla, że deweloperzy budujący biura nie mają kłopotów ze sprzedażą i wynajmem powierzchni. Jej zdaniem, boom na rynku nieruchomości biurowych w Łodzi będzie trwał przez najbliższe lata.
Jednak i tu nie da się nie zauważyć, że szklanka jest do połowy pusta. O ile bowiem nie ma żadnego problemu z zagospodarowaniem łódzkiej przestrzeni biurowej najwyższej klasy, czyli A, to już w biurowcach kategorii B lub C często hula wiatr.
- Podobnie jest w lokalach w kamienicach, które mają przeznaczenie biurowe - zauważa Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości z Łodzi. - Ten raport dotyczy niewielkiego wycinka nieruchomościowego rynku. Na tej podstawie nie można mówić o całości. Deweloperzy mogą rzeczywiście mieć powody do zadowolenia, gdyż często budują na zamówienie. Wtedy zanim budynek powstanie, przestrzeń już jest wynajęta. Znacznie gorzej mają właściciele lokali biurowych o niższej klasie.
Tomasz Błeszyński wskazuje, że atutem miasta są ciągle relatywnie niskie ceny działek.
- Łódź dysponuje działkami budowlanymi, tymczasem w Warszawie, żeby coś zbudować, trzeba najpierw zlikwidować istniejące budynki - zaznacza Błeszyński.
W raporcie firm Antal Cushman&Wakefiled oraz Vastint Łódź otrzymała łączną notę 6,8 pkt. Czy to sprawiedliwa ocena? Zdania wśród ekonomistów są rozbieżne, ale raczej nikt nie ma wątpliwości, że stać nas na więcej. Potrzebne są „tylko” wizja, pomysły, pieniądze i odważne działania...