Łódź czeka dynamiczny rozwój rynku nieruchomości biurowych
Nowe Centrum Łodzi to przykład strategicznego podejścia do tego, jak miasto ma wyglądać za 20, 30 lat - mówi Karol Patynowski, dyrektor ds. rynków regionalnych Jones Lang LaSalle
Jak rynek nieruchomości odebrał przegraną Łodzi w wyścigu o organizację wystawy Expo 2022?
Z punktu widzenia czystego rynku nieruchomości nie miało większego znaczenia, czy Łódź zostanie wybrana na gospodarza Expo, czy też nie. Nie mieliśmy sygnałów od naszych partnerów biznesowych, że wejdą do Łodzi w momencie, gdy Łódź wygra wyścig o organizację Expo. Nic nie zapowiadało, że fundusze inwestycyjne zaczęłyby kupować nowe nieruchomości w Łodzi, tylko dlatego, że Łódź wygrałaby Expo. Wielką wartością starań Łodzi o Expo było natomiast wypromowanie miasta na arenie międzynarodowej, jednak nie ma ścisłej korelacji między zainteresowaniem rynku nieruchomości Łodzią a Expo. Powiem więcej, mieliśmy - wprawdzie pojedyncze - sygnały ze strony użytkowników powierzchni biurowych, że Expo mogłoby być dla nich wyzwaniem.
Dlaczego?
Ponieważ właściciele budynków musieliby im na kilka miesięcy ograniczyć możliwość korzystania z wynajętej powierzchni biurowej. Gdyby Łódź wygrała Expo, powstałyby hale, które byłyby wprawdzie odwiedzane przez miliony ludzi, ale centrum zostałoby wyłączone z normalnego funkcjonowania. Oczywiście nie można powiedzieć, że dobrze się stało, iż nie wygraliśmy wyścigu o Expo, ale też nie oznacza to tragedii. Wielką wartością jest to, że Łódź miała możliwość poprowadzenia szerokiej, międzynarodowej kampanii, zbudowania świadomości miasta na arenie światowej i wśród decydentów dużych zagranicznych firm. Dzięki temu miasto, które ma duży potencjał, otrzymało szansę na ściągnięcie kolejnych inwestorów. Duże inwestycje pojawiają się cały czas, kolejne są kwestią czasu i konsekwencją dojrzałości rynku, wówczas będziemy mieć do czynienia z efektem skali. W Łodzi póki co tej skali jeszcze nie ma. Owszem, są fundusze inwestycyjne, które interesują się miastem, ale porównując łódzki rynek z krakowskim czy wrocławskim, wciąż widzimy niewykorzystany potencjał. Jednak dzięki kampanii związanej z Expo, dzięki zbudowaniu świadomości miasta na świecie, efekty zobaczymy w ciągu najbliższych 2-4 lat.
Zostawmy Expo, ale zostańmy w Nowym Centrum Łodzi. Z lokalnego punktu widzenia to duże przedsięwzięcie, ale czy NCŁ jest w ogóle zauważane przez rynek nieruchomości w Polsce, w Europie?
Z punktu widzenia osób, które interesują się rozwojem miast regionalnych, NCŁ to ciekawe przedsięwzięcie. Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat nie wydarzyło się jeszcze w Polsce, żeby ktoś z taką determinacją zaplanował budowę nowego centrum w dużym mieście. To nie jest kwestia powstania jednego czy dwóch budynków i odświeżenia fasad kilku kamienic. To jest gigantyczny projekt. I to nie jest przedsięwzięcie żyjące jedynie w świadomości łodzian. Często mam okazję rozmawiać we Wrocławiu, Poznaniu czy Gdańsku, że NCŁ to przykład strategicznego podejścia do tego, jak miasto ma wyglądać w perspektywie 20-30 lat. W innych miastach takich wizji brakuje. Na pewno skalę przedsięwzięcia widzą doradcy rynku nieruchomości, zaczynają ją też dostrzegać inwestorzy. Aczkolwiek tu nasuwa się pytanie - jak zdefiniujemy inwestora. Bo inwestor, to zarówno deweloper, który stawia budynek, wynajmuje go i sprzedaje, ale inwestor to też firma, która chce stworzyć centrum usług wspólnych i gdzieś je musi ulokować, szuka więc odpowiedniego budynku.
I jak inwestorzy obecnie postrzegają NCŁ?
Jeśli chodzi o deweloperów, to mówimy już dzisiaj nie tylko o firmie Skanska, która jako jedna z pierwszych międzynarodowych firm deweloperskich uwierzyła w Łódź. Na bardzo dużą skalę działa też Echo Investment, które jest największym polskim deweloperem, jeśli chodzi o nieruchomości komercyjne. Firma Ghelamco z kolei kupiła gigantyczny teren w NCŁ - to belgijski deweloper, który przez kilka ostatnich lat koncentrował się na Warszawie, ale powrócił z zainteresowaniem rynkami regionalnymi i wybudował w Łodzi siedzibę dla mBanku. Zakup działki w NCŁ był najdroższą transakcją w historii miasta. Ogłoszono też, że do zakupu działki w NCŁ przymierza się słowacka firma HB Reavis, która dotąd koncentrowała się na stolicy - dzięki niej powstały tam duże kompleksy biurowe, między innymi Konstruktorska Business Center czy Gdański Business Center.
Ale mimo to Łódź, trzecie miasto w Polsce, wciąż pozostaje dopiero siódmym rynkiem biurowym w Polsce…
W Łodzi zdecydowanie drzemie potencjał. Przez jakiś czas inwestorzy - mówię tym razem o firmach tworzących centra usług wspólnych - w pierwszej kolejności wchodzili do miast, które podobały im się ze względu na jakość życia. To był Kraków, który jest rozpoznawalny wszędzie, to był Wrocław, ostatnio też Trójmiasto i Łódź. Łódź ma duży potencjał i dlatego będziemy tutaj obserwować dynamiczny wzrost sektora nieruchomości komercyjnych w najbliższych latach. To sprawi, że miasto podskoczy w rankingu rynku biurowego.
Od dawna w Łodzi notowany jest niski wskaźnik pustostanów. Czy to efekt wysokiego popytu, wciąż względnie niskiej podaży, czy też racjonalnego budowania pod konkretne zapotrzebowanie?
Nie zgodzę się z pierwszą częścią pytania - że tak jest od dawna. 5-6 lat temu, gdy w Łodzi - na małym wówczas rynku - jedna z firm wybudowała duży biurowiec, poziom pustostanów w mieście podskoczył do ponad 20 procent. To był moment, gdy wystąpiła wyraźna nadpodaż powierzchni w Łodzi. Od tamtej pory mieliśmy jednak do czynienia z coraz większym zainteresowaniem firm poszukujących powierzchni, więc co kwartał odsetek pustostanów malał. I mniej więcej rok temu poziom pustostanów spadł do rekordowo niskiego w historii Łodzi pułapu, który jest najniższy w Polsce. To sprawia, że firmy poszukujące tutaj powierzchni muszą to robić z bardzo dużym wyprzedzeniem. Od 2-3 lat obserwujemy silne zainteresowanie Łodzią ze strony inwestorów zagranicznych i widać to także po firmach już obecnych na rynku, które dynamicznie rosną. Z jednej strony to zasługa rosnącej świadomości atutów miasta, a z drugiej - coraz większe problemy ze znalezieniem kadr w innych aglomeracjach.
Łódź zawsze była miastem oferującym inwestorom wyższe bezrobocie i niższe płace. Ale też była miastem niższych czynszów. 11-12 euro za metr kwadratowy wobec 13-14 w innych miastach - czy te 2 euro stanowią o atrakcyjności Łodzi?
Stawki czynszu mają znaczenie, ale nie przeceniałbym ich wartości. Ważniejszym elementem jest skala rynku pracy. To pierwszy element brany pod uwagę, gdy inwestor rozważa lokalizację. Kwestia zasobów ludzkich oraz ich kosztu decyduje o tym, gdzie wyląduje dana inwestycja. Kwestia dostępności biur oraz kosztów z tym związanych jest istotna, ale zawsze wchodzi w grę dopiero, gdy inwestor ma pewność, że znajdzie profesjonalne kadry.