Lodołamacz schematów i stereotypów. Sławomir też potrzebuje sobie dychnąć
Sławomir Zapała z Koniny: popularny aktor, wokalista rock-polo. W 2015 r. wykreował swój pseudonim sceniczny „Sławomir”. Jego debiutancki singel - „Megiera” bił rekordy popularności.
,,Od wakacji każdy pyta, ej Sławomir, kiedy płyta i czy kupić już się da? Miał być termin na jesieni, ale się poślizgnął, zmienił…” Kiedy premiera najnowszego albumu?
Mam bardzo dobre wiadomości. Płyta jest już dostępna na portalu Tidal, właśnie osiągnęła TOP20, co jest ogromnym sukcesem. Odsłuchiwać jej można również na pozostałych platformach muzycznych. Od 12 kwietnia jest też dostępna w każdym empiku, gdzie jest już bestselerem.
To dla mnie ogromna radość, bo pracowaliśmy nad nią przez cały rok. Jest dopieszczona, brzmi i wygląda tak, jak mi się marzyło.
Z jednej strony Freddie Mercury z drugiej Marcin Miller i Zenon Martyniuk. Jesteś królem nowego gatunku Rock-Polo.
Rock Polo to połączenie muzyki tanecznej, rozrywkowej ze szlachetnym rockowym brzmieniem. Na płycie spełniłem swoje marzenie. Mam sekcję dętą i smyczkową. A wszystko to nagrane „na żywo”.
Twój image sceniczny jednych zachwyca, innych szokuje. Czy Sławomira można ująć w jakieś ramy, wyznaczyć mu granice?
Sławomir nie mieści się w żadnych regułach i nie da się w nie zamknąć. Jury programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” też tego nie potrafi. Myśleli, że będę tylko zabawnym wesołkiem, ale wcielając się w postać Grzegorza Turnaua, szybko pokazałem, że tak nie jest. Docenili to bardzo. Mógłbym śpiewać poważne i smutne piosenki, ale ja tego nie chcę. Chcę, żeby moi fani się pośmiali, po ciężkiej pracy, po powrocie ze szkoły. Chcę dawać ludziom rozrywkę na takim poziomie, na jaki zasługują. Bardzo mi miło, że ludziom podoba się to , że gramy na żywo - ze wspaniałymi zawodowymi muzykami z Warszawy.
Twoi fani mogli Cię także zobaczyć w programie ,,Taniec z Gwiazdami”. Łatwiej jest nauczyć się nowych kroków, czy raczej przybrać cudzą maskę?
„Taniec z Gwiazdami” to bajkowy program, który przeniósł mnie w zaczarowany świat tańca. Ćwiczyłem po osiem godzin dziennie. Schudłem 7 kg i jeszcze mi za to zapłacili. Zostało mi po programie 7 par butów, które służą mi na koncertach. „TTBZ” to program, w którym się śpiewa. Ja lubię i potrafię śpiewać - problem w tym, że tutaj śpiewamy nie swoim głosem. W charakteryzacji spędzam na fotelu ok. 7 godzin. To wymaga cierpliwości. Bliżej mi do śpiewania. Tu się czuję mocniejszy.
Czytając wywiady z Tobą, prawie w każdym przewija się wątek różowego szlafroka, smyrającego wąsa i legendarnego już golfa 3. Czy to trochę Cię nie zaszufladkowało?
Myślę, że ten wywiad jest wyjątkowy, bo możemy porozmawiać wreszcie o mojej debiutanckiej płycie „The Greatest Hits”. Bez dobrej muzyki nie ma Sławomira. I gdybym opierał się tylko, na tych kilku przedmiotach, które wymieniłaś, to moja kariera nie trwałaby długo. Jest wreszcie płyta, są nowe piosenki.
Swoją karierę muzyczną rozpocząłeś w Ameryce na Long Island, stamtąd przywiozłeś ,,portfel cały wypchany dolarami” i szturmem wdarłeś się na polską scenę muzyczną. Ale początki american dream nie były łatwe. Pracowałeś m.in. przy zrywce azbestu i firmie windykacyjnej.
Pojechałem tam na zaproszenie Roberta Wilsona, na warsztaty artystyczne w Watermill Center. Reżyser zaprasza tam młodych artystów z całego świata. Spotkałem tam choreografów, malarzy, tancerzy i piosenkarzy ze wszystkich kontynentów świata. Mogłem się uczyć m.in. od Rogera Watersa z Pink Floyd, który słuchał moich piosenek. Powiedział, że mam talent i żebym szedł dalej w muzycznym kierunku.
Warsztaty się skończyły, a ja chciałem jeszcze poznać Nowy York. Dorabiałem, żeby się tam utrzymać. Budowlanka zdominowana jest przez Meksykanów. Rodacy mają już swoje własne firmy. Ja pracowałem u kolegi Pawła w firmie windykacyjnej „Maczeta”. Tylko, że ludzie zamiast oddawać długi - to się ze mnie śmiali. Paweł mnie zwolnił. Wszystko co zarobiłem, zainwestowałem w pierwszy teledysk „Megiera” i się zaczęło…
,,Ty stara cholero, Cię diabli nie bierą …” Kto jest tytułową ,,Megierą” Twojego wielkiego przeboju, w którym oscarowo zagrała Ewa Kasprzyk? I uprzedzając Twoją odpowiedź, nie dam sobie wmówić, że jest to żona.
Więc nie będę Ci tego wmawiał na siłę. Prawda jest taka, że kiedyś w kuchni żona o coś się bardzo złościła i krzyczała. Mogłem się wdać w polemikę, ale wolałem po prostu napisać piosenkę. Kajra była i jest moją inspiracją. Nie znaczy to, że ciągle na mnie krzyczy. Razem pracujemy nad projektem. Kajra bardzo pilnuje, żebym doprowadzał rzeczy do końca. Płytę zadedykowałem właśnie jej.
To zostając na chwilę w temacie Twojej żony. Jak się poznaliście? Zauroczyła Cię od pierwszego wejrzenia, a może ,,skradła serce pocałunkiem, a Ty poddałeś się dobrym wiatrom?
Brawo. Widzę, że słuchałaś piosenki „To tylko miłość”. Do Kajry pasują wszystkie teksty, bo jako prawdziwa kobieta mieni się wszystkimi kolorami kobiecości. Bywa megierą, ale bywa też romantyczna, zadziorna i radosna. A poznaliśmy się na Long Island. Szczegóły zostawiam dla siebie - chociaż chyba gdzieś się wygadałem…
Powiedziałeś raz, że z Twojej kariery żona bierze pieniądze, Ty popularność. Jesteś typem pantoflarza?
Mam w domu wolność. Sam mogę wybierać czy chcę odkurzać czy myć naczynia. Prowadzę za to w tańcu i za kółkiem golfa.
Niedawno zadebiutowałeś w roli ojca. Ciężko jest pogodzić życie rodzinne z zawodowym?
Wszędzie jeździmy razem. I na koncerty i na plan zdjęciowy TTBZ. Mam dużą i wygodną garderobę na planie. Syn jest z nami, my z nim i wygląda na szczęśliwego. Jest ulubieńcem całej ekipy programu.
Masz niebanalne poczucie humoru i wielki dystans do siebie. Wydaje się, że jesteś poza wszelką krytyką. Czy Sławomir ma jakieś słabości? A może mimo wszystko ,,show must go on”?
Kiedy zapala się czerwona lampka nad kamerą telewizyjną, czy rozpoczyna koncert, to nikogo nie interesuje, ile spałem, ile kilometrów przejechałem i co jeszcze dzisiaj mam do wykonania. Mam być w formie i dać z siebie to, co najlepsze. I tak jest. A kulisy to tajemnica. Dużo energii biorę z mojej rodziny i z samej ,,góry”. Te źródła są niewyczerpane. Lubię dawać radość i uwierz, że ludzie mi to wynagradzają: swoim uśmiechem, dobrym słowem i energią na koncertach.
Jakie są najważniejsze wartości w Twoim życiu?
Mam żonę i z nią przechodzę przez wszystkie dobre i złe chwile. Rodzina daje mi wsparcie. Z ,,górą” też staram się dobrze żyć i to daje mi siłę.
W piosence ,,Ni mom hektara” śpiewasz: Cieszą mnie koncerty, brawa, Cieszy Nowy Jork, Warszawa Ale wiatr gorczański moją duszę gna”. Jak często bywasz na limanowskiej ziemi?
Zdecydowanie za rzadko. Wszystko przez programy, które kręcone są w Warszawie i wymagają dyspozycyjności. W mojej kochanej Koninie zawsze najlepiej wypoczywam. To jest taki czas, kiedy robię to, co każdy gospodarz i relaksuję się czyszcząc piec czy myjąc felgi w golfie. Dziękuję wszystkim fanom, którzy mnie wtedy nie najeżdżają, tylko rozumieją, że to mój prywatny czas i że Sławomir też potrzebuje „dychnąć”.
Czym w najbliższym czasie zaskoczy nas Sławomir?
Zdecydowanie nowymi piosenkami, których można posłuchać na płycie „The Greatest Hits”
Jesteś młody, zamożny i na właściwym miejscu?
Młody jeszcze jestem, pieniądze zabiera mi żona, ale miejsce jak najbardziej właściwe. Pozdrawiam wszystkich czytelników i do zobaczenia na koncertach. Cześć tu Sławomir.