Listy z Ameryki. Pamięć kamiennych tablic
Gdy wybrałem się za ocean po raz pierwszy, do plecaka wrzuciłem „Listy z podróży do Ameryki” Henryka Sienkiewicza. Towarzyszą mi od 1992 roku nieprzerwanie. I lepszego tytułu niż „listy” do dziś nie wymyśliłem. Pierwsze opublikowane zdanie amerykańskich korespondencji przyszłego noblisty w roku 1876 brzmiało: „W życiu literackim dzieje się wiele rzeczy tak nagłych a niespodziewanych jak śmierć...”. I rzucił na mnie Sienkiewicz klątwę, bo od śmierci i cmentarza przychodzi mi dzisiaj zacząć...
Przed tygodniem, 9 marca, Ameryką wstrząsnęła kolejna tragiczna strzelanina. Przywykliśmy już do tych niepojętych doniesień o rozstrzeliwaniu uczniów i nauczycieli, koncertowych widzów, przypadkowych gości centrów handlowych, przechodniów... Potem trwa parodniowa dyskusja o sensie lub bezsensie ograniczania prawa do posiadania broni. Publicyści, politycy, nawet prezydent. I cisza do następnej tragedii.
Tym razem jednak śmierć 4 osób dotknęła mnie osobiście. Zdarzyła się bowiem w miejscu, do którego mam wiele sentymentu. Weteran amerykańskiej armii zabarykadował się z trzema zakładniczkami w Kalifornijskim Domu Weterana w Yountville. Doszło do wymiany ognia, po kilku godzinach negocjacji antyterroryści weszli do budynku. Zastali ciała trzech zastrzelonych kobiet, pracownic kliniki leczenia stresu bojowego, i zwłoki sprawcy, który popełnił samobójstwo. Dramat może nie zwróciłby uwagi mediów, gdyby nie miejsce, w którym się zdarzył. Miejsce, w którym o przemocy i śmierci wszyscy chcą zapomnieć.
Yountville to serce sławnej Doliny Napa. Miejsce idylliczne niczym sielska Toskania. Mekka amerykańskich koneserów wina. Łagodne wzgórza, winnice, maleńkie miasteczka. Przy niemal każdej winnicy probiernia, knajpka, sklep.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień