List Czytelnika: Pilne? Wizyta za cztery miesiące
Czytałem w „Gazecie Lubuskiej” artykuły o tym, jak jedna z dziennikarek próbowała zapisać się do lekarza. Terminy wyznaczano jej absurdalne - za rok, za półtora, w połowie 2017 roku.
Powiem tak - jako osoba niewiele mająca do czynienia z służbą zdrowia - nie mogłem uwierzyć w te odległe terminy. W związku z tym osobiście zadzwoniłem do kilku przychodni i potwornie się zdenerwowałem, bo okazało się, że to wszystko prawda! I nawet nie musiałem się specjalnie wysilać, by zostać zapisanym do lekarza w Gorzowie na marzec 2017 roku! To zakrawa na kpiny!
Służba zdrowia pod wieloma względami jest niewydolna i trzeba to sobie jasno powiedzieć.
NFZ mówi, że jest tyle pieniędzy, a ja zastanawiam się dlaczego w takim razie nikt nie chce ich otrzymywać i leczyć tu ludzi? Czy wszyscy lekarze naprawdę wolą wyjeżdżać do dużych klinik, czy może bardziej opłaca im się mieć prywatne praktyki i po prostu dobrze zarabiać, samemu ustalając ceny za wizytę, niż brać to, co daje narodowy fundusz. (...) I ja się nie dziwię. Też wolałbym mieć firmę, niż pracować jako wyrobnik u jakiegoś pracodawcy. Szkoda tylko, że na tym jak zwykle cierpią pacjenci. (...)
Czytałem ostatnio o kobiecie, której na skierowaniu do lekarza napisano „pilne!”, a wizytę wyznaczono za cztery miesiące.
To paranoja. Przecież człowiek ma prawo się leczyć, a nie miesiącami czekać na diagnozę. Jeszcze lepszy paradoks? Co jakiś czas lekarze w mediach apelują: ludzie badajcie się, wcześnie wykrytą chorobę można wyleczyć. Śmiać mi się chce, jak zderzam z sobą te dwa światy i te „chore” sytuacje.
I jeszcze jedna historia, której byłem świadkiem. W ubiegły wtorek (8 grudnia) poszedłem do przychodni po skierowanie na badania okresowe. I zupełnie przypadkiem usłyszałem rozmowę dwóch lekarzy - chyba kardiologa i jeszcze innego specjalisty, którzy narzekali na pacjentów nie przychodzących na wizyty. Jeden mówił, że tego dnia nie przyszły już trzy osoby. A była dokładnie 12.00. Lekarz więc stał i uskuteczniał dyskusje, bo właściwie co miał robić, skoro umówieni pacjenci go wystawili do wiatru. I jak nasza służba zdrowia ma działać dobrze? Ludzie marudzą i narzekają, a jak przychodzi co do czego, to robią jak widać. I ktoś się jeszcze dziwi kolejkom?