Drodzy Czytelnicy, czekamy na listy: ar@gazetalubuska.pl
W jednym z marketów w naszym województwie jeden dzień w tygodniu szczególnie przeznaczony jest dla emerytów. Mogą tego dnia uzyskać bon od sklepu za zrobione zakupy: - 5 zł za kwotę 50 zł (czyli 10 proc.). Za zakupy o wartości 100 zł, jest to 10 zł itd. Wszystko super... Ale pod warunkiem, że emeryt się nie zamyśli i kartę uprawniającą do tej przyjemności będzie miał w ręce i poda wcześniej kasjerce, jeszcze przed podliczeniem zakupów.
Przy dzisiejszym tempie, gdy kasjer tak szybko obsługuje, że zanim ten (nie)szczęśliwiec poda kartę, to już jest podsumowany. Wówczas jest poważny problem. Nie można anulować paragonu, żeby ponownie podliczyć zakupy i „nabić” rabat na kartę emeryta uprawniającą do skorzystania z tej oferty. W ten sposób emeryt traci swój bon rabatowy... Czy starsza osoba nie ma prawa zamyślić się czy działać w nieco wolniejszym tempie, skoro już nie nadaje się do pracy, tylko jest na zasłużonej emeryturze? Czy naprawdę tak do końca prawidłowo przemyślany jest ten przepis uprawniający emerytów do zniżek i korzystania z tej karty? Przecież ten kupujący często wybiega myślami naprzód i planuje już, co kupi za te 5 czy 10 złotych, które otrzyma.
Proszę o zrozumienie takich przypadków - nie są na pewno nagminne, lecz sporadyczne, ale mogą się zdarzyć. Tak błaha sprawa dla firmy, może mieć dużo większe znaczenie dla kupującego. Proszę oszczędzić tego stresu emerytowi i wczuć się w położenie tych niżej uposażonych. Myślę, że ten rygorystyczny przepis powinien zostać zmieniony. Dla dobra seniorów.
Czytelniczka „GL”