Liczy się oryginalność i niepowtarzalny klimat
Dzieci szaleją na placach zabaw w Toruniu przez kilka godzin. I wciąż im mało.
- Od lat pracuję z dziećmi, a więc cały czas obserwuję, czym lubią się bawić. Kiedyś mieliśmy mostek linowy, teraz został przerobiony na statek piracki. Wszystkie dmuchańce, a także część zabawek i instalacji powstało według mojego projektu - opowiada Jarosław Nadolski, który w 2008 roku otworzył przy ulicy Kosynierów Kościuszkowskich 2 „Stokropka”, jeden z pierwszych wewnętrznych placów zabaw. - Osiem lat temu były w Toruniu tylko trzy podobne miejsca. Później ich liczba gwałtownie wzrosła, a od roku znów maleje. Dlaczego? Wszystkim wydaje się, że wystarczy wynająć przestrzeń, wypełnić ją zabawkami i zatrudnić opiekunki. Nie o to chodzi. Najważniejsze jest unikalna atmosfera.
Kiedy Jarosław Nadolski zaczynał, oferta dla dzieci ograniczała się do domów kultury, teatru, kina, planetarium, basenu i lodowiska. Łatwiej było stworzyć coś nowego i innego.
Dziś w tę przestrzeń z rozmachem wkroczyły Centrum Sztuki Współczesnej, Młyn Wiedzy i Muzeum Piernika. Mimo to, co chwilę pojawiają się nowe inicjatywy.
Jednym z najmłodszych miejsc przeznaczonych wyłącznie do zabawy, które powstały w ostatnim czasie, jest „Ukulele” przy ulicy Dąbrowskiego 6. Na mapie Torunia funkcjonuje od grudnia 2015 roku.
- Mój syn jest bardzo spokojnym dzieckiem, oferta dostępnych placów zabaw zupełnie do niego nie pasowała - opowiada Agnieszka Umińska, współwłaścicielka „Ukulele”. - Nie potrafił się odnaleźć, a jednocześnie potrzebował kontaktu z rówieśnikami. Pomyślałam, że dobrze byłoby stworzyć miejsce dla takich dzieci jak on. Nieco spokojniejsze, przeznaczone głównie dla 2-4 letnich maluchów. Wiem, że rodzice chcą przy okazji pobytu w takim miejscu usiąść przy stoliku i wypić kawę. U nas można to pogodzić z zabawą ich dzieci.
Największym gigantem pod względem powierzchni, mającym do zaoferowania zabawę na ponad 1000 mkw., jest „Kinder Park” przy ulicy Polnej.
- Dzieci potrafią spędzić u nas nawet po sześć godzin. A w tym czasie ich mamy urządzają sobie na przykład babskie spotkania przy kawie - mówi Karolina Masierek z „Kinder Parku”, który istnieje w Toruniu już 4 lata.
Ta sama firma ma drugi podobny park w Poznaniu. - W tym biznesie wciąż trzeba coś uatrakcyjniać. Rok temu zbudowaliśmy strefę wspinaczkową, która jest jedną z trzech tego typu atrakcji w Polsce. W wakacje uruchomiliśmy tor tubingowy, czyli zjazd na oponach.
Co rodzice myślą o takich atrakcjach? - Moi synowie mają tyle energii, że muszą się czasem porządnie wyszaleć - mówi Krzysztof Meller, ojciec bliźniaków.
Autor: (tb)