Lewandowski na plecach z Bońkiem
Gdyby wzorem Dziennika Łódzkiego piłkarskie środowisko przeprowadziło sondę: „Kto jest najbardziej wpływowy w polskim futbolu?”, zapewne w cuglach wygrałby Robert Lewandowski o kilka procent przed Zbigniewem Bońkiem.
Nie wiem, czy ktokolwiek jeszcze zdobyłby jakieś głosy. Na pewno nie Józef Wojciechowski, ani Cezary Kucharski, którzy są postaciami anonimowymi nawet na rodzimym podwórku. Cóż dopiero w Europie i na świecie.
Można zaryzykować twierdzenie, że Kucharskiego już w ogóle nikt by nie kojarzył, no może poza zatwardziałymi legionistami o siwych włosach. To nie Kucharz gotuje świetlaną przyszłość Lewandowskiemu, tylko odwrotnie. Futbol zna wiele przypadków, że bez menedżera nawet zdolny piłkarz sobie nie poradzi, ale w tej konkretnej sytuacji, to nawet ja z moją biegłą znajomością rosyjskiego mogę być menedżerem najlepszego polskiego piłkarza. Dajmy na to razem z Anną Lewandowską. Jak Real Madryt będzie chciał kupić polskiego napastnika, to zrobi to, jak Bayern będzie chciał dać podwyżkę polskiemu napastnikowi, by ten zarabiał około 200 tys. zł dziennie, to też tak uczyni. Menedżer zbędny.
Zauważmy, że przed wyborami w opozycji do Bońka był Kucharski, ale niby jego podopieczny Lewandowski nie wydał z siebie ani jednego tonu na cześć menedżera i przeciwko Bońkowi. Zajął stanowisko neutralne, co można odczytać jednoznacznie, jako poparcie dla starego-nowego prezesa.
Kucharski machał szabelką twierdząc, że Boniek wiezie się na plecach Lewandowskiego, bo przecież kadra gra dobrze dzięki napastnikowi Bayernu. Tak jest w każdej reprezentacji świata. Na plecach Bońka przed laty też wieźli się różni prezesi. Na plecach Kucharskiego raczej trudno było się wozić.
Wierzymy, że na wyborze Bońka skorzysta łódzka piłka. Prezes Adam Kaźmierczak odważnie postawił na tego właśnie działacza i wygrał. Oby nie tylko on, ale i cała łódzka piłka.
Boniek dociągnie na fotelu prezesa PZPN prawie do emerytury (ma 60 lat), ale nikt nie odważy się powiedzieć o nim Leśny Dziadek lub Beton, jak mawiano o innych niekiedy nawet młodszych. Boniek to światły i światowy człowiek futbolu. Przed nim wszystkie drzwi stają otworem. Jak przed Lewandowskim.
Każde pokolenie ma swoją gwiazdę - była era Ernesta Wilimowskiego, później rządził Kazimierz Deyna, jego następcą był Zbigniew Boniek, teraz króluje Robert Lewandowski. Szkoda, że Zibi z Lewym nie mogą razem zagrać na boisku. Ale się szanują i lubią.