Rozmowa z Leszkiem Jodlińskim, byłym dyrektorem Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu.
Za co pan został zwolniony z Muzeum Górnośląskiego?
Tego nie wiem. Nie wie też tego Polski Komitet Międzynarodowej Rady Muzeów (ICOM), ani Rada Muzeum Górnośląskiego. Uchwała, która dopiero w środę została opublikowana na stronach urzędu marszałkowskiego, nie podaje żadnego powodu odwołania.
Proszę wybaczyć wisielczy humor, ale jeśli od pana nowy marszałek zaczyna porządki w kulturze w województwie, to znaczy, że jest pan albo był ważny.
A może pan marszałek nie zna się na kulturze? I działa na oślep? Rozmawiał pan wcześniej z marszałkiem o sytuacji w muzeum?
Rozmowę mieliśmy jedną, dyscyplinującą mnie: marszałek odmówił przedłożenia mi pism skarżących się na mnie związkowców i polecił mi przygotowanie informacji o sytuacji w muzeum. Przygotowałem, trzy tygodnie temu, ale odpowiedzi nigdy się nie doczekałem.
Pan utrzymuje, że marszałek nie miał podstaw, by odwołać pana ze stanowiska?
Ja tych podstaw nie znam. Co więcej, powtarzam, że ta decyzja z nikim, może poza związkami zawodowymi, nie była konsultowana.
Czy pan uważa się za dobrego szefa?
Rozumiem podtekst tego pytania. Ocena samego siebie jest zawsze trudna. Zostawiam to osobom, które mnie zatrudniają.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień