Leszek Jawor: To rząd bierze uczniów jako zakładników
Rozmowa z dyplomowanym nauczycielem Leszkiem Jaworem, polonistą z III LO w Białymstoku.
Dlaczego nauczyciele zamierzają strajkować?
Na pewno nikt z nauczycieli nie zamierza strajkować. Nauczyciele zostali do strajku zmuszeni. Źle dzieje się w systemie edukacji od momentu kiedy upadł jedyny rząd, który interesował się realnie sprawami nauczycieli i nadzór sprawował jedyny minister, którego szanuję - pan Henryk Samsonowicz, czyli rząd Tadeusza Mazowieckiego. Kiedy zaczynałem swoją pracę zawodową, wtedy do szkoły szło się z przyjemnością. To nie były wielkie pieniądze, ale człowiek miał poczucie, że jest potrzebny. Zarabiał tak, że wystarczało w miarę godnie żyć.
Dzisiaj to poczucie znika?
Oczywiście, że znika. Jestem polonistą, więc użyję takiego porównania polonistycznego. Co miesiąc, otrzymując ten kawałek papieru, który jest wydrukowany z informacją ile mi wpływa na konto, czuję się niczym mój ulubiony bohater - wojak Szwejk, który gdy wrócił ze szpitala wariatów, to jego dowódca powiedział mu: Szwejku, jesteście idiota. A Szwejk z dumą pokazał poświadczenie i powiedział: Tak jest panie poruczniku i mam na to dokumenty.
Dlaczego twierdzi Pan, że obecny rząd robi z Was idiotów?
Nauczyciele to ludzie z wyższym wykształceniem. To ludzie, którzy na bieżąco interesują się tym, co się w Polsce dzieje. Nie można tak traktować ludzi, którzy tak jak ja, pracują 30 lat w edukacji, kształcą i mówią młodym ludziom co jest ważne a co nie. I nagle znajdować pieniądze na inne cele. Robić coś, co służy propagandzie, bo idą wybory, jest sezon wyborów, „Indianie” nakładają pióropusze i będą tańczyć przy ognisku, bo trzeba jechać do Brukseli. Później, jesienią, znów „Indianie” będą nakładać pióropusze, bo trzeba jechać do Warszawy. Nie można tak traktować ludzi, którzy przecież wiedzą co to jest budżet, jak się go tworzy. Skoro nagle znajdują się pieniądze na rzeczy, które nie były przewidziane w budżecie, a nauczycieli ciągle spycha się na margines, czyni się ich „pariasami”. Z nas się śmieją. A największym policzkiem dla mnie, jako nauczyciela, jest oskarżenie nas, że bierzemy sobie uczniów jako zakładników.
A jest tak?
Nie! To rząd bierze uczniów jako zakładników. Dzieje się tak przez nieudolność rządów. Jedyny rząd, który był rządem inteligenckim, który szanował pracę inteligenta w Polsce, był to gabinet Tadeusza Mazowieckiego.
A jak jest dziś?
Degrengolada relacji Państwo - edukacja w Polsce doprowadza do tego, że obecna klasa polityków, w porównaniu do klasy polityków z początku przekształceń z lat 90., jest nieporównywalna. Kiedy słuchałem Geremka, Mazowieckiego czy Balcerowicza, z którym się nie zgadzałem, to ja wiedziałem, że to mówi mądry człowiek. Jak dziś słucham tych, którzy mnie chcą pouczać i nazywają mnie wręcz bandytą, który chce ukraść czas i zdrowie moich kochanych wychowanków, to po prostu brak mi słów. Ja lubię „Idiotę”, ale Fiodora Dostojewskiego. Jeżeli już, to ja jestem „kretynem”, ale nie idiotą.
Gdy dojdzie do strajku, co stanie się z dziećmi, młodzieżą?
To nie jest pytanie do mnie, bo ja nie przynależę do żadnego związku zawodowego, a to jest pytanie właśnie do nich. To oni przygotowują scenariusze na te czasy. Ja mogę tylko odwołać się do lat 90., kiedy strajkowałem jako przewodniczący komitetu strajkowego w V LO w Białymstoku. To był czas matur. Wtedy ona się nie odbyła. Została przeniesiona na dwa tygodnie później. A co będzie teraz? Trzeba pytać dyrekcję, kuratorium, departament edukacji. Ja wiem jedno, że nigdy swoich uczniów nie opuszczę. Wiem też, że moi uczniowie nigdy by mi nie zaufali, gdybym, mówiąc kolokwialnie, w tej sytuacji - spietrał.
Czego oczekujecie, prócz tego, żeby Was szanowano?
My mamy rodziny, my także mamy dzieci. Nauczyciel z własnych pieniędzy bardzo często musi dokupować sobie wszystkie materiały, które są mu potrzebne w pracy i nikt mu za to nie zwraca. Decyzją obecnej pani minister Zalewskiej, nauczyciele, którzy jeżdżą własnymi samochodami na nauczania indywidualne poza miasto, nie mają zwracanych kosztów transportu. Ani grosza. Ja bardzo przepraszam, kiedyś chciałem być misjonarzem. Niestety, się nie udało. Misjonarz to powołanie, a ja chcę teraz po prostu godnie żyć. Ja chcę sobie kupić książkę, która akurat wyszła i jest bardzo droga, bo kosztuje 100 zł. Ja chcę iść do kina. Chcę od czasu do czasu zaprosić moją żonę i dzieci do kawiarni. Ja chcę gdzieś wyjechać. Ja po prostu nie chcę takiej sytuacji, że idąc rano do sklepu muszę zwracać uwagę: Boże, dwie cebule, prawie dwa złote. A jeszcze tydzień temu było inaczej. Zawód nauczyciela to jak zawód psychologa, terapeuty, kapłana. Młodzież nam ufa, zwierza się. Człowiek na tej płaszczyźnie wchodzi w relacje bardzo prywatne. Często ratuje tych młodych ludzi przed trudnymi decyzjami. To nie jest mierzalne finansowo. W Polsce rządzący nie szanują tego zawodu, a przecież to my ich wszystkich kształciliśmy.
Czy poleciłby Pan zawód nauczyciela, tym, których Pan teraz kształci ?
Mam taki dylemat. W klasie maturalnej moja uczennica uparła się, że chce być nauczycielką języka polskiego. Ja jej tłumaczę: Dziewczyno, lubisz Szwejka, to go najpierw przeczytaj, bo zrobią z Ciebie „idiotkę”. Jak ty utrzymasz rodzinę? Wszystko drożeje. Świat idzie do przodu. Ale ona chce, a ja ją w tym wspieram. Uważam, że będzie bardzo dobrym nauczycielem. Tylko niech państwo, obojętnie kto w tym państwie będzie rządził - bo to „Indianie” są ci sami, tylko pióropusze się zmieniają, niech przestaną opowiadać bzdury. Niech przestaną mówić, a zrealizują to, co poza jedynym rządem pana premiera Tadeusza Mazowieckiego, żaden z innych rządów nie zrealizował. Niech uszanują pracę nauczyciela.