Kontrowersje. Wykup za 16 mln zł albo wycinka drzew na 15 ha - takie warunki władzom Krakowa stawiają właściciele Lasu Borkowskiego.
Takiego zwrotu w negocjacjach o przejęcie na rzecz gminy lasu przy ul. Żywieckiej nikt się nie spodziewał. Inwestor, który planuje zbudować bloki mieszkalne w miejsce Lasu Borkowskiego, za wykup 15 hektarów terenów zielonych proponuje cenę co najmniej 16 mln zł. To o 60 proc. więcej niż dotychczasowe deklaracje urzędników magistratu.
Co więcej, właściciele lasu czekają na odpowiedź gminy tylko do piątku. W przeciwnym razie inwestorzy zrywają negocjacje i „przystąpią niezwłocznie do inwentaryzacji stanu zadrzewienia nieruchomości i sukcesywnej wycinki drzew”.
Jako pierwsze o sprawie powiadomiło Radio RMF FM. Inwestor pośpiech tłumaczy nowelizacją ustawy o ochronie przyrody, która wejdzie w życie w połowie czerwca. Ogranicza ona możliwości wycinki drzew na terenach prywatnych (np. bez zgody urzędników gminy pod topór pójdą tylko niektóre gatunki).
- Nie wiemy, na jakiej podstawie magistrat wyliczył wartość tych działek na 10 mln zł. Dlatego opracowaliśmy własny operat szacunkowy - tłumaczy Wojciech Ziobrowski, jeden z właścicieli spornych działek Lasu Borkowskiego. Wśród nich znajduje się również jego brat Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Urzędnicy magistratu nie kryją oburzenia. - Jesteśmy zdziwieni zarówno wzrostem proponowanej ceny, jak i użytą argumentacją - wskazuje Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Krakowa. Magistrat nie zdradza swojego stanowiska. - Właścicielom działek obejmujących Las Borkowski odpowiemy we wskazanym terminie, czyli do 2 czerwca - zapewnia Monika Chylaszek.
Przypomnijmy, że rozmowy w sprawie przejęcia 15 hektarów lasu przez władze Krakowa toczą się od ponad dekady. Na zachowaniu terenów zielonych najbardziej zależy mieszkańcom Borku Fałęckiego. Przez lata obawiali się, że zadrzewione działki zostaną zabetonowane przez deweloperów. Już w 2005 r. inwestor wyciął 22 drzewa z działek przy ul. Żywieckiej. Usuwanie zieleni było wtedy nielegalne, a właściciel fragmentu Lasu Borkowskiego otrzymał nawet za to karę administracyjną - 750 tys. zł.
Wszystko zmieniło się w styczniu br. po wejściu w życie tzw. Lex Szyszko, czyli zmienionej ustawy o ochronie zieleni. Pozwoliła ona wycinać drzewa na terenach prywatnych bez zgody władz gminy. Z tej możliwości skorzystali właściciele działek w Lesie Borkowskim przy ul. Karabuły, gdzie pod topór poszedł hektar drzew. Pod koniec marca śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa Kraków-Podgórze. - Postępowanie jest w toku. Do chwili obecnej nie postanowiono nikomu zarzutów - informuje Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Dopiero pod presją opinii publicznej (m.in. dzięki uchwale kierunkowej Rady Miasta Krakowa do prezydenta Jacka Majchrowskiego) miasto wznowiło negocjacje w sprawie wykupu 15 hektarów lasów.
Zdaniem radnych najnowsza propozycja inwestora to zwykły szantaż. - Jeśli właściciele poważnie myślą o sprzedaży tego obszaru, to nie zdecydują się na jego wycinkę. Dopiero teraz widać zaniedbania, bo ten teren trzeba było wykupić wiele lat temu - komentuje Dominik Jaśkowiec, radny PO. Natomiast w ocenie szefa klubu PiS w RMK Włodzimierza Pietrusa przejęcie 15 hektarów lasów powinno się odbyć po dokładnej wycenie wartości terenu. - W końcu w grę wchodzi wydanie publicznych pieniędzy - dodaje Pietrus.
Tymczasem właściciele działek w Lesie Borkowskim nie zamierzają ustąpić. - Negocjacje to nasza dobra wola, bo przecież w styczniu mogliśmy wszystko tam wyciąć - zaznacza Wojciech Ziobrowski.
WIDEO: Wybudują nowy pas startowy na lotnisku w Balicach
Źródło: dziennikpolski24.pl