Lekarze z Grudziądza od kwietnia czekają na obiecane pieniądze
Lekarze i pracownicy medyczni Regionalnego Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu, na czas pandemii przemianowanego w lecznicę jednoimienną, zarezerwowaną dla zakażonych koronawirusem, od marca stoją na pierwszej linii frontu w walce z nowym wirusem: z narażeniem zdrowia, z utratą części wynagrodzenia. Musieli bowiem zrezygnować z pracy poza szpitalem, w zamian obiecano im rekompensaty finansowe. W przypadku większości medyków z Grudziądza na obietnicach jak na razie się kończy. Od kilku miesięcy nie mogą się doprosić należnych im pieniędzy.
Strach. Tym jednym słowem lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni opisują początki walki z pandemią. Wirus był nowy, nieprzewidywalny, a w szpitalach - i nie tylko - brakowało podstawowych środków ochrony.
- Do tego konieczność pracy w kombinezonie, przez co rutynowy zabieg stawał się znacznie trudniejszy. I stres: by nie zarazić się podczas oswobadzania się z niego po dyżurze - mówi jeden z medyków, który leczył chorych na Covid-19 w Regionalnym Szpitalu Specjalistycznym w Grudziądzu. - W domu znów niepokój - o to, czy nie zarażę rodziny. I te rozmowy z bliskimi, tłumaczenie im, dlaczego nie mogę odejść ze szpitala, dlaczego nie chcę. A potem jeszcze pełne wyrzutu i niechęci spojrzenia kolegów z przychodni, gdzie przychodziłem po pracy w szpitalu, by udzielać pacjentom teleporad...
Minister mówi, komu nie wolno
Co medycy dostali w zamian? Najpierw były balkonowe brawa - w podziękowaniu za heroiczną postawę. Potem hejt i okrzyki: „roznosicie zarazę”. Roznosić nie będą - postanowił minister zdrowia i 28 kwietnia wydał specjalne rozporządzenie, które nakazywało pracownikom ochrony zdrowia, mającym bezpośredni kontakt z pacjentami zakażonymi lub podejrzewanymi o zakażenie wirusem SARS-CoV-2, uczestniczącym w transporcie tych pacjentów, pracującym w placówkach medycznych, które zajmują się leczeniem chorych na COVID-19 (mowa o szpitalach jednoimiennych lub szpitalach z oddziałem zakaźnym) pracę tylko w jednym miejscu. Dziś te ograniczenia są już poluzowane.
W lipcu (po sygnałach od dyrektorów wspomnianych szpitali o tym, że medycy odchodzą) ministerstwo zdrowia wydało nowe rozporządzenie - odtąd dyrektorzy szpitali mogą decydować, czy konkretnym pracownikom wolno pracować także poza placówką. Zanim jednak pozwolono im wrócić na dyżury do przychodni, innych szpitali czy do prywatnych gabinetów, co oczywiste, stracili część dochodów. Na szczęście oczywiste było to też dla ministra, dlatego medykom, których nakaz obejmował, obiecał rekompensaty. Z zastrzeżeniem, że nie dostaną więcej niż 10 tys. za miesiąc.
I choć i dyrektorzy szpitali, i prawnicy podnosili, że kwietniowe rozporządzenie jest nieprecyzyjne, kilka kwestii było jasnych: Narodowy Fundusz Zdrowia odpowiada za przekazanie środków na dodatkowe wynagrodzenia do placówek medycznych, ale wcześniej to dyrektorzy szpitali tworzą listy stanowisk pracowników medycznych, którzy mają bezpośrednią styczność z pacjentami zarażonymi lub podejrzewanymi o zakażenie wirusem SARS-CoV-2 i przekazują gotowe listy właściwemu oddziałowi NFZ. Żeby jednak znaleźć się na liście, lekarz czy pielęgniarka musieli dostarczyć dyrekcji szpitala oświadczenie o utraconych dochodach.
- Środki przekazywane są na rachunek bankowy szpitala w terminie 3 dni roboczych od dnia otrzymania przez dyrektora oddziału wojewódzkiego NFZ kompletu dokumentów - informowała w kwietniu centrala NFZ.
Pracownicy szpitala: jesteśmy zbywani
„Jesteśmy pracownikami medycznymi szpitala w Grudziądzu. Chcielibyśmy prosić o pomoc. Chodzi o niewypłacone rekompensaty za utracone dochody przez nakaz pracy tylko w szpitalu jednoimiennym - przez NFZ lub dyrekcję szpitala. Nie wiemy, kto zawinił. Pracownicy innych placówek dostali rekompensaty już dawno, nigdzie nie było z tym kłopotu, a my wciąż czekamy” - taką wiadomość dostałam 11 sierpnia.
Sprawdzam więc najpierw u źródła. Poczta pantoflowa - okazuje się, że to właściwie jedyne źródło informacji, z jakiego czerpać mogą pracownicy szpitala w Grudziądzu. Zgodnie narzekają na brak jasnych komunikatów, a w pierwszej kolejności właśnie tego oczekują od dyrekcji. - Bo to nawet nie chodzi o pieniądze, chodzi o szacunek, o sposób, w jaki jesteśmy traktowani: a jesteśmy zbywani, o to, by ktoś miał na tyle odwagi, by wziąć na siebie odpowiedzialność za ten chaos - słyszę od jednego z pracowników szpitala.
A o jakich pieniądzach mowa? Konkretnych sum podawać nie chcą. Lekarze szacują, że w miesiącach, w których nakazano im pracę tylko w jednym miejscu, tracili po kilka tysięcy złotych, rezygnowali, m.in. z prywatnych praktyk.
W kwietniowym rozporządzeniu jest mowa o tym, że pracownicy medyczni powinni na piśmie dostać od dyrekcji szpitala informację o nałożeniu ograniczenia. Pracownicy lecznicy w Grudziądzu takie pisma otrzymali. Relacjonują, że dostali też od dyrekcji wytyczne, że powinni złożyć oświadczenia, w których wskażą, że utracili dochody.
Rozporządzenie przewidywało, że wysokość rekompensaty można określić na dwa sposoby: albo miałoby to być 80 proc. wynagrodzenia brutto otrzymywanego przez pracownika medycznego w innych miejscach pracy (poza szpitalem jednoimiennym) za marzec 2020 r. lub miesiąc poprzedzający ten, w którym pracownik został objęty ograniczeniem albo 50 proc. wynagrodzenia zasadniczego pracownika medycznego w szpitalu, w którym będzie objęty ograniczeniem za marzec 2020 r. Z zastrzeżeniem, że kwota rekompensaty nie może być wyższa niż 10 tys. zł.
- Mieliśmy albo wpisać w oświadczeniu konkretną, oszacowaną kwotę, albo nie wpisywać nic, jeśli wybieramy drugą opcję - tyle usłyszeliśmy od dyrekcji. Prawie nikt z nas nie podał kwoty utraconych zarobków - opisują pracownicy grudziądzkiego szpitala (nie godzą się na podanie ich nazwisk ani stanowisk). Jak mówią: oświadczenia złożyli. Czekali. I czekali. Aż pieniądze dostali - nieliczni spośród nich, bo tylko ci, którzy konkretną kwotę w dokumencie wpisali. Na jednym z oddziałów, gdzie pracuje blisko 40 osób, rekompensaty dostały trzy.
Pozostali? Czekali. Mijał kolejny miesiąc, zaległości rosły (prywatne zobowiązania finansowe lekarzy i pielęgniarek też...). Medycy relacjonują, że dyrekcja poleciła im wystawienie faktur z konkretnymi kwotami. Zrobili to. Po jakimś czasie usłyszeli jednak, że pieniędzy nie będzie, bo... nie (- To boli najbardziej - nikt nam niczego nie wyjaśnia, nie przestawia żadnych argumentów - denerwują się medycy z Grudziądza), a faktury mają zabrać i anulować, bo inaczej będą musieli odprowadzić podatek od przychodu, którego przecież ciągle jeszcze nie mają. Historia z fakturami po jakimś czasie podobno się powtórzyła: znów kazano im je wystawić, wystawili, znów kazano im je zabrać. A rekompensat jak nie było, tak nie ma.
Nie ma kasy, bo nie ma oświadczeń
Co na to NFZ? Zapytałam po raz pierwszy 12 sierpnia. Odpowiedź przyszła bezzwłocznie: - Kujawsko-Pomorski Oddział Wojewódzki NFZ w Bydgoszczy przekazał pieniądze na rekompensaty tym szpitalom, które złożyły prawidłowo kompletną dokumentację w tej sprawie w terminie 3 dni od jej złożenia. Szpital w Grudziądzu otrzymuje pieniądze za rekompensaty przy składaniu częściowych dokumentów. Wypłata całości kwoty na rzecz szpitala jest utrudniona, a wynika to z problemu zebrania wymaganych oświadczeń osób wykonujących zawód medyczny, składanych przez pracowników szpitala w Grudziądzu. Zakończenie wypłaty środków na rekompensaty na rzecz szpitala w Grudziądzu nastąpi jak tylko szpital złoży komplet wymaganych dokumentów. Środki na ten cel zostały zabezpieczone, ale bez prawidłowej i kompletnej dokumentacji nie mogą zostać wypłacone - informowała w sierpniu Hanna Krzyżanowska, kierownik sekcji ds. skarg i wniosków kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ w Bydgoszczy.
Nie ma tu zatem mowy o błędach w oświadczeniach, które mogłyby tłumaczyć opóźnienia, a raczej o braku oświadczeń, które dostarczyć powinna lecznica.
Pieniądze mają (w końcu) być
A co na to szpital? Długo, długo - nic. Komentarz w tej sprawie udało się uzyskać dopiero 8 września (po ponaglających mailach, telefonach). Po tym, jak ponownie zwróciłam się w tej sprawie do kujawsko-pomorskiego NFZ, który w odpowiedzi tego właśnie dnia zapowiedział, ustami Barbary Nawrockiej, rzeczniczki instytucji, że: „Narodowy Fundusz Zdrowia przekazuje świadczeniodawcom fundusze z budżetu państwa na podstawie zapisów zawartych w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 28 kwietnia 2020 r. (...) Pieniądze powinny być przekazane pracownikom podmiotów leczniczych, o których mowa w rozporządzeniu. Wspomniany akt prawny nie podaje konkretnego terminu wypłaty rekompensaty. Kujawsko – Pomorski Oddział Wojewódzki NFZ w Bydgoszczy informuje, iż pieniądze zostaną przekazane na konto szpitala w Grudziądzu do końca tego tygodnia". Czy tym razem chodzi o wszystkich pracowników? Jaka konkretnie kwota ma trafić na konto szpitala? Na te pytania NFZ już nie odpowiada.
To może jednak szpital? - Sytuacja opisana w pani pytaniach wyniknęła z konieczności wnikliwej weryfikacji oświadczeń o utraconych dochodach złożonych przez personel medyczny - wyjaśnia Izabela Hirsch-Lewandowska, rzeczniczka Regionalnego Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu. - Jako szpital mieliśmy za zadanie przekazanie tych oświadczeń do odpowiedniej komórki w NFZ. Podczas weryfikacji tych oświadczeń przez pracowników NFZ-tu stwierdzono mnóstwo błędów merytorycznych w złożonych przez personel medyczny oświadczeniach (oświadczenia złożyło około 1000 osób). Należy podkreślić, że szpital nie był zobowiązany do merytorycznej weryfikacji oświadczeń. W dniu dzisiejszym otrzymaliśmy potwierdzenie o zaakceptowaniu wszystkich złożonych do tej pory oświadczeń, w związku z tym najdalej na początku przyszłego tygodnia spodziewamy się środków finansowych z NFZ-tu na wypłatę rekompensat dla personelu medycznego. Jednocześnie informujemy, że pierwsza transza, czyli kwota ok. 900 tys. zł, została już w całości przekazana personelowi medycznemu, kolejne środki to kwota około 3 mln złotych i takiej kwoty oczekujemy od NFZ-tu na wypłatę rekompensat dla personelu medycznego.
Średnio po 6 tysięcy złotych
W lipcu były już wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński informował, że na rekompensaty przeznaczono ponad 31 mln zł i że na tamten moment otrzymał je personel z 93 szpitali, m.in. ponad 2,5 tys. lekarzy oraz 6,4 tys. pielęgniarek, a także 268 ratowników medycznych i 768 pozostałych zgłoszonych pracowników. Kwota robi wrażenie tylko do momentu, w którym zestawi się ją z szacunkami, które jeszcze w maju robił Adam Niedzielski, prezes NFZ. Mówił on wtedy, że na wypłatę rekompensat dla wszystkich medyków, którym się one należą, potrzeba będzie od 100 do 150 mln zł miesięcznie (podkreślał, że to wstępne obliczenia). I jeszcze jedna suma to wrażenie burzy: średnia wartość miesięcznej rekompensaty dla lekarza to ok. 6 tys. zł, a w przypadku pozostałych zawodów medycznych to ok. 2 tys. zł (dane z maja).