Lekarka puszcza e-dymka
Przy pacjentach. Mimo że palenie e-papierosów w szpitalu jest zakazane
- Pani doktor z e-papierosem zawieszonym na szyi - tak mnie ostatnio przyjęto na szpitalnym oddziale ratunkowym szpitala wojewódzkiego - opowiada nasza Czytelniczka.
- Co więcej, pani doktor od czasu do czasu pociągała tego papierosa i puszczała dymek, nie zwracając zupełnie uwagi na przebywających koło niej pacjentów - dodaje nasza Czytelniczka. Przyznaje, że zebrała się na odwagę. I zwróciła uwagę lekarce. W odpowiedzi usłyszała, że przecież e-papierosy nie są szkodliwe. - Być może... Ale pani doktor może niech ich raczej używa we własnym mieszkaniu - nasza Czytelniczka nie kryje, że sytuacją jest zwyczajnie zbulwersowana.
A Grażyna Pawelec ze Śniadecji potwierdza, że na terenie całego szpitala palić papierosów nie wolno: ani tradycyjnych, ani elektronicznych. Bo to reguluje ustawa z września ubiegłego roku, która zrównała e-papierosy z tymi tradycyjnymi.
- Dyrekcja bardzo wnikliwie zapoznała się z sytuacją - dodaje Grażyna Pawelec. I mimo że lekarka zaprzeczyła, że paliła przy pacjentach i że nosi e-papierosa na smyczy, rozmowę dyscyplinującą z dyrektorem odbyła. Szpital obiecuje, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy. - Pani doktor przeprasza też pacjentów, którzy jej zachowaniem byli urażeni - mówi w jej imieniu Grażyna Pawelec.
Nie wszyscy przestrzegają zakazu palenia e-papierosów w miejscach publicznych
Po pierwsze - nieestetycznie wygląda. Po drugie - to niekulturalne palić w miejscach, w których przebywają również inne osoby - Katarzyna Kirejczyk jest zadeklarowaną przeciwniczką e-papierosów. Do jej argumentów dochodzi jeszcze jeden. Bo palenie elektronicznych papierosów w miejscach publicznych jest od września ubiegłego roku zabronione również prawnie. To wtedy została opublikowana ustawa, która zrównuje e-papierosy z tymi tradycyjnymi.
- E-papierosów nie można używać w pomieszczeniach zakładów pracy, obiektów kultury i wypoczynku, w lokalach gastronomiczno-rozrywkowych, w autobusach, na przystankach, w pomieszczeniach obiektów sportowych, na placach zabaw - wymienia Joanna Szerenos-Pawilcz ze Straży Miejskiej.
Zakaz dotyczy również szkół i szpitali. I tu, jak podkreśla Teresa Poznańska z powiatowego sanepidu, zakaz jest absolutny - nie można nawet wydzielić pomieszczeń, w których pacjenci czy pracownicy mogliby puścić przysłowiowego dymka.
- U nas zakaz obowiązuje nie tylko w budynku, ale też na podwórku, aż do szpitalnego ogrodzenia - mówi Katarzyna Malinowska-Olczyk z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Jest pewna, że jeśli chodzi o tradycyjne papierosy, to w budynku zakaz jest przestrzegany w 100 procentach: - Mamy bardzo czuły system przeciwpożarowy - tłumaczy. Jak jest z e-papierosami - nie potrafi powiedzieć. Przecież zawsze ktoś może się schować w jakimś kącie... Podobnie jest z zakazem przed wejściem do szpitala. Trudno go wyegzekwować.
Całkowity zakaz palenia obowiązuje również oczywiście i w szpitalu wojewódzkim. Ale to na pracującą tu lekarkę skarżyli się pacjenci. Z lekarką porozmawiał dyrektor. I obiecują, że to już się nie powtórzy.
Jednak zakaz palenia e-papierosów jest łamany nagminnie. Białostoczanie palą na przystankach autobusowych, w zakładach pracy, w korytarzach urzędów, a nawet w autobusach. - Nie zdarzyło się nam wręczyć takiej osobie mandatu. Ale zgodnie z prawem się należy - przyznaje Joanna Szerenos Pawilcz.
Że walkę z e-dymkami ma już za sobą, przyznaje też Antoni Grodzki, dyrektor VIII LO. Bo młodzież - wiadomo - próbowała przemycić elektroniczne papierosy na teren szkoły, gdy tylko pojawiły się na rynku. - Ale nie było problemu z przekonaniem ich, że to również jest papieros. Nawet jeśli ktoś na początku tego nie rozumiał - dodaje dyrektor Grodzki. W jego szkole nie palą również nauczyciele. Bo w szkołach również nie można wydzielić tzw. palarni.
Inaczej jest w klubach i restauracjach. Jednak nie wszyscy właściciele się na to decydują. - Przez dwie godziny można powstrzymać się od palenia - mówi Urszula Zdrojkowska, menedżerka restauracji Wariatka. I dodaje, że problemu z e-papierosami nie ma. Za to Damian Kudzinowski ze Zmiany Klimatu przyznaje, że choć cały klub jest dla niepalących, czasem klienci wyciągną przy stoliku elektronicznego papierosa. Ale robią to na tyle rzadko, że personel przymyka na to oko. Zwłaszcza, że inni klienci się nie skarżą.
Dlaczego palimy, mimo zakazów? - Bo w tej najgorszej tradycji polskiej utrzymuje się zasada łamania prawa - tłumaczy etyk, prof. Jerzy Kopania.
A dr hab. Wojciech Naumnik z I Kliniki Chorób Płuc USK tłumaczy, że nie możemy na 100 proc. stwierdzić, jak bardzo szkodliwe są e-papierosy. - Nie ma po prostu jeszcze odpowiednich badań. Można przypuszczać jednak, że prawdopodobnie są one bardziej bezpieczne niż te tradycyjne - mówi. Czy to prawda - okaże się dopiero w przyszłości.