Lek na koronawirusa? "Cały medyczny świat pracuje nad tym, by znaleźć lek" - mówi prof. Iwona Mozer-Lisewska
Rozmowa z prof. Iwoną Mozer-Lisewską, ordynator oddziału zakaźnego w szpitalu miejskim im. Strusia w Poznaniu, na temat sposobów leczenia koronawirusa, problemów z tym związanych oraz stanu zdrowia osób, które zakaziły się wirusem w Wielkopolsce.
Czy stan zdrowia pacjentów zakażonych koronawirusem w Wielkopolsce się poprawia?
Prof. Iwona Mozer-Lisewska: W przypadku pacjentów, którzy przebywają w poznańskim szpitalu, mogę powiedzieć, że nie mieli oni jeszcze wykonywanych badań kontrolnych. Część z nich zbliża się do okresu kontrolnego wykonywania badań, więc nie mogę powiedzieć, jak to wygląda w przypadku naszych pacjentów. Na razie jednak nie obserwujemy pogorszenia stanu ogólnego, a jest wręcz tendencja sukcesywnej poprawy.
Jak wygląda leczenie osób zakażonych koronawirusem?
Muszę jednoznacznie stwierdzić, że do tej pory nie ma jednego skutecznego preparatu o działaniu przeciwwirusowym, który możemy wykorzystywać do leczenia. Dlatego każdy przypadek jest bardzo indywidualny i wymaga modyfikacji terapii. Do tej pory jedynymi dopuszczonymi lekami, które mogą mieć korzystne działanie u osób zakażonych koronawirusem, są leki przeciwmalaryczne. Inne leki, jak np. przeciwwirusowe, należy już rozważać w ramach indywidualnej terapii. Część z nich jest zresztą wykorzystywana przy leczeniu np. HIV czy AIDS.
Czyli w praktyce musicie Państwo dokładnie przyglądać się objawom poszczególnych pacjentów i indywidualnie dobierać metody leczenia w zależności od stanu pacjenta?
Oczywiście. U niektórych pacjentów, oprócz stosowania lekarstw, wykorzystuje się także leczenie wspomagające jak np. wentylacja mechaniczna. Przeważnie w połączeniu z lekami przeciwmalarycznymi wykorzystujemy też antybiotykoterapię, zwłaszcza, gdy mamy towarzyszące zakażenia bakteryjne. Pewnym podejściem jest też podawanie przeciwciał, które mają hamować rozwój zapalenia płuc, ale są to leki obarczone działaniem niepożądanym. W polskich warunkach nie mamy jeszcze pod tym względem praktycznego doświadczenia.
Co jest najtrudniejsze w leczeniu koronawirusa?
Zdecydowanie najtrudniejsze jest to, że nie mamy takiego leku, który pozwoliłby zablokować wniknięcie wirusa do komórki. Wirus wiąże się bowiem z elementem białkowym w komórkach nabłonka oddechowego, przez co u większości pacjentów pojawiają się objawy ze strony układu oddechowego. Cały medyczny świat pracuje nad tym, by znaleźć lek uniemożliwiający wnikanie wirusa do komórki.
Jak długo trwa wyleczenie danej osoby z koronawirusa i z czego wynika ten okres?
Wszystko zależy od ewolucji zakażenia u poszczególnych pacjentów oraz ewentualnych współistniejących chorób towarzyszących. Każdy z chorych jest inny. Jeśli jednak ktoś ma nadciśnienie, jest po zawale itp., to leczenie na pewno będzie dłuższe. W tej chwili najdłużej przebywający pacjent z objawami leży w szpitalu 12 dni, ale trudno wyrokować, kiedy pójdzie do domu.
Część pacjentów zakażonych koronawirusem jest leczona w domu. Od czego zależy to czy dany pacjent jest hospitalizowany
To, czy dany pacjent może być leczy w domu, jest zawsze indywidualną decyzją. Jeśli ktoś ma jedynie zapalenie gardła i drobne objawy, jest młody, zdrowy, bez obciążeń i ma odpowiednie warunki, to możemy pozwolić na leczenie w warunkach domowych. Jednak przy jakichkolwiek wątpliwościach, a już na pewno, gdy chory ma objawy zapalenia płuc, to musi być hospitalizowany.
Czy koronawirus zostawia negatywne skutki w organizmach osób, które zostały z niego wyleczone?
To pytanie często się pojawia, ale na razie nie mamy żadnych własnych obserwacji w tym zakresie. Dopiero czas pokaże, czy tak się dzieje.
Czy osoba wyleczona z koronawirusa może zakazić się nim ponownie?
Wychodzimy z założenia, że wyleczony organizm nabywa odporność, ale nie ma jednoznacznych danych, jak długo ta odporność się utrzymuje. Są pojedyncze doniesienia z Chin, że jest możliwa reinfekcja.