Lech Poznań: Więcej rozczarowań niż braw. Kolejorz znów musi wydostać się z kryzysu
Trener Nenad Bjelica znów musi postawić Lecha na nogi. To może być trudniejsze zadanie niż w poprzednim sezonie, bo ma słabszy zespół
6 wygranych, 6 remisów i 3 porażki. Taki jest bilans Lecha Poznań po 15 kolejkach, czyli po pierwszej rundzie sezonu zasadniczego. Kolejorz punktuje podobnie jak w poprzednich sezonach, ale tym razem rozczarowanie wynikami jest większe niż choćby przed rokiem. Niedosyt - to słowo najczęściej powtarzane przez kibiców, bo spodziewali się, że ich zespół, będzie się spisywał dużo lepiej. -Chcemy zdobyć mistrzostwo i musimy zdobyć mistrzostwo - deklarował po odpadnięciu z Ligi Europy Nenad Bjelica. Tymczasem poznaniacy zajmują dopiero piąte miejsce w tabeli, tracąc do rewelacyjnego lidera Górnika Zabrze pięć punktów. Przed Kolejorzem jest nie tylko beniaminek, ale też przeżywająca olbrzymie kłopoty w sierpniu i wrześniu warszawska Legia. „Poznańską Lokomotywę” wyprzedzają też Korona Kielce i Jagiellonia Białystok, a więc zespoły, o dużo mniejszym potencjale finansowym i sportowym. Dlatego wyniki i praca trenera Lecha oceniane są w tej chwili bardzo krytycznie.
Szczęściu trzeba pomóc, a Lech tego nie robi
- Gdybyśmy mieli 4-5 punktów więcej to inaczej byśmy byli w tej chwili oceniani. Uważam, że zasłużyliśmy na te punkty. Zremisowaliśmy cztery mecze, które powinniśmy wygrać. Pokazaliśmy dobrą piłkę, ale zdobyliśmy za mało punktów. Jeżeli wygramy w Zabrzu, to pierwszą część sezonu zasadniczego będzie można ocenić pozytywnie. Ostatnio jestem zadowolony z gry. Z wyników już nie - mówił przed starciem z Górnikiem Nenad Bjelica.
Kolejorz rzeczywiście nieźle zaprezentował się w Białymstoku, Gdańsku czy przy Bułgarskiej z Wisłą. Lech w tych meczach nie miał szczęścia, krzywdzące były też decyzje arbitrów, którzy dopatrywali się fauli piłkarzy Kolejorza na rywalach, a nie widzieli ewidentnych przewinień przeciwników. Tylko, że szczęściu trzeba pomóc, a poznaniacy byli w tej kwestii bardzo pasywni. W oczy rzucała się przede wszystkim bardzo nierówna gra poszczególnych formacji, brak skuteczności, często źle dobrana taktyka. Bardzo dużo elementów złożyło się na ten wynik Kolejorza. Zrzucanie winy tylko na błędy sędziowskie i złe funkcjonowanie systemu VAR, byłoby dużym uproszczeniem.
Cud się nie zdarzył
Trzeba przyznać, że Nenad Bjelica dostał przed sezonem niełatwe zadanie przebudowy zespołu. To rzeczywiście była kadrowa rewolucja, bo przecież Lech stracił trzech podstawowych, solidnych obrońców i dwóch najlepszych napastników. Ma rację mówiąc, że Kolejorz nie kupił piłkarzy za 50 mln złotych, tylko sprzedał za taką sumę. Na ich zastąpienie przeznaczył około 10 mln. Nie byli to jednak przypadkowi gracze. Jak mówił Piotr Rutkowski zostali oni skrupulatnie wyselekcjonowani, kilku z nich zostało sprowadzonych na życzenie trenera, który wcześniej z nimi pracował i wiedział jakim dysponują potencjałem.
Czytaj dalej, aby zobaczyć całą analizę
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień