Lawina głupot politycznych [komentarz]
Wczoraj w tym miejscu red. Adam Willma przekonywał, że nie napisze już o oponie prezydenckiej limuzyny. I ja miałem taki zamiar, ale się nie udało, bo zalewani jesteśmy lawiną głupot.
Wczoraj zszokowała mnie opinia posła Jacka Sasina z PiS, który nie miał wątpliwości, że winę za pęknięcie opony ponosi PO, a raczej BOR za czasów jej rządów: „To pokazuje, w jakim stanie obecny rząd odziedziczył służby” - oskarżał w Radiu ZET. Zapomniał tylko dodać, że w ciągu 7 miesięcy prezydentury Andrzeja Dudy można było z powodzeniem sprawdzić nie tylko cztery opony, ale nawet rozebrać i złożyć limuzynę.
Ten drobny przykład jest najlepszą ilustracją kłamliwej propagandy i socjotechniki PiS. Partia, która w jedną noc jest w stanie zmienić kardynalne prawa, nie potrafi wyegzekwować od swoich służb kontroli stanu technicznego prezydenckiego auta. Sasin brnął dalej bredząc, że skoro PO obcinała fundusze BOR, to nie można było sprawdzić opon. I nie wykluczył zamachu na prezydenta. Jaki Sasin, taki zamach - chciałoby się powiedzieć.
Z rozbawieniem natomiast czytałem elektryzującą informację z życia Jarosława Kaczyńskiego. Tygodnik „wSieci” piórem biografa Piotra Zaremby doniósł, że prezes PiS nie był wprawdzie internowany w 1981, ale miał być internowany. Zatem zarzuty, jakoby Kaczyński w niedzielę 13 grudnia długo spał i o stanie wojennym dowiedział się przed wyjściem do kościoła, są kłamliwe. Dopiero cztery dni później SB ustaliła jego adres i wezwała na przesłuchanie...
Oczywiście domyślają się Państwo, że nie o oponę mi chodzi ani o wazeliniarskie media reżimowe, tylko o tzw. przekaz medialny. A ten jest jednoznaczny: PO zleciła założenie starych opon do pancernego auta, a prezes Kaczyński i jest męczennikiem Solidarności.
Ale na szczyty absurdu wdrapał się autor prawicowego portalu pisząc: „Samolot pod Smoleńskiem był rosyjski, auto [prezydenta] niemieckie”. Jak mawiają niemieccy agenci - aluzju poniał.