Łatwiej dłużnikowi. Trudno wierzycielowi
Zaległości przedawnią się po 6, a nie po 10 latach - zakłada projekt resortu sprawiedliwości. Na dłużniku nie będzie się mścić nieznajomość prawa.
Przedawnienie długu oznacza to, że mija czas, w którym można dochodzić jego spłaty przed sądem. Jednak zaległości nie znikają, a będą tak długo, dopóki nie zostaną spłacone.
- Dziś tylko skuteczne podniesienie przez dłużnika przed sądem zarzutu przedawnienia oznacza, że wierzytelność nie może być dochodzona na tej drodze i powództwo zostaje oddalane ze względu na upływ terminu - mówi Grzegorz Pietraszkiewicz, radca prawny w BIG InfoMonitor. - Jeśli jednak dłużnik nie złoży stosownego wniosku, sąd może wydać orzeczenie i w konsekwencji dojdzie do egzekucji komorniczej, nawet gdy roszczenie się przedawniło. Po zmianach to sąd zweryfikuje, czy dług jest przedawniony, czy nie, a jeśli tak, oddali powództwo. Cała odpowiedzialność spadnie na wierzyciela, a dłużnik zostanie zwolniony z konieczności czynnego udziału w postępowaniu. Dzięki temu nieznajomość prawa nie zemści się na dłużnikach.
Z tego względu, a także z powodu skrócenia terminu przedawnienia z 10 do 6 lat zmiany można uznać za pakiet rozwiązań chroniących dłużnika, a utrudniających życie wierzycielom.
Zgodnie z planem resortu sprawiedliwości, skrócony zostanie też okres umożliwiający dochodzenie roszczeń na podstawie tytułu wykonawczego, zapłaty orzeczenia opatrzonego klauzulą wykonalności - do trzech lat (obecnie: 10 lat).
Czyli wierzyciel po wygraniu sprawy przed sądem będzie miał maksymalnie trzy lata, zamiast 10, na odzyskanie pieniędzy. Jeśli więc dłużnik znajdzie się w trudnej sytuacji finansowej, wierzyciel będzie miał kłopot doczekać, aż wyjdzie na prostą, by odzyskać swój dług. Teraz wierzyciel posiadający tytuł wykonawczy może liczyć, że przez 10 lat dłużnik zgromadzi majątek, z którego będzie mógł zaspokoić swoje roszczenia. W przypadku skrócenia tego okresu do trzech lat szanse na to maleją.
- Szybsze dochodzenie roszczeń przez wierzycieli zawsze zwiększa skuteczność windykacyjną - komentuje Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów. - Z naszego doświadczenia wynika bowiem, że jeśli dług nie jest starszy niż trzy miesiące, pieniądze udaje się odzyskać w 72 procentach, a jeżeli od terminu zapłaty minęło 12 miesięcy i więcej, to już tylko w 26 procentach.
- To, że sądy będą ustalały, czy roszczenie nie jest przedawnione, skłoni część wierzycieli do wszczynania postępowań przed upływem terminu przedawnienia i jest dobrym rozwiązaniem - uważa Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso. - Może się wiązać z napływem większej liczby spraw do sądu, a tym samym wydłużeniem czasu trwania postępowań, które i tak są ciągle zbyt długie, a to już korzystne nie będzie.
- Nowe prawo przyczyni się do wzrostu liczby spraw w kancelariach komorniczych i częstotliwości ponownego wszczynania egzekucji, nawet w sytuacji braku zmian w majątku dłużnika - uważa Konrad Siekierka, radca prawny z kancelarii Via Lex.
Robert Damski, komornik przy Sądzie Rejonowym w Lipnie, uważa, że taka regulacja pozwoli uniknąć sytuacji, w której dłużnik, nie wiedząc o prowadzonym postępowaniu, np. wskutek zmiany miejsca pobytu, nie miał szans na podniesienie zarzutu przedawnienia:
- Często zresztą nie wiedział, że ma taki obowiązek. Podczas pracy nierzadko byłem obiektem pretensji ze strony dłużników, którzy uważali, że ich dług już dawno nie istnieje. Pretensji, dodajmy, nieuzasadnionych, bowiem mnie, jako komornikowi, dyskutować z wyrokiem nie wolno.