Latem KSSSE AZS PWSZ podjął ryzyko za które teraz słono płaci
W niedzielę KSSSE AZS PWSZ przegrał w Siedlcach, co oznacza koniec naszej walki o play off. Teraz stawką jest uratowanie ekstraklasy dla Gorzowa.
Bez dwóch zdań, tak trudnego sezonu w historii gorzowskiego klubu, który od 2004 r. nieprzerwanie występuje w elicie, jeszcze nie było. W 18. kolejkach akademiczki odniosły zaledwie cztery zwycięstwa, tylko pięciokrotnie zdobyły więcej niż 65 punktów w meczu, jako jedyny zespół nie przekroczyły 70. Cóż, trudno mówić w ogóle o sile rażenia w ataku. Ba, jak na dłoni widać, że kluczem do sukcesu jest głównie skuteczna defensywa. Gdy ten element zawodzi, schodzimy z boiska pokonani.
Przełomem miał być ostatni pojedynek z MKK
Niestety, nasza drużyna przegrała 59:80, przez co definitywnie straciła szansę gry w play offie. Widzew Łódź ma nad akademiczkami dwa punkty przewagi i łatwiejszy układ kolejnych spotkań, mimo że już w sobotę wystąpi w naszej hali. Tego pojedynku nie możemy jednak odpuścić, bo wszystkie punkty będą liczyły się w fazie play out.
Jedną z przyczyn porażki w Siedlcach był brak Cassandry Brown.
W obecnej sytuacji, gdy mamy bardzo młodą ekipę (o czym część poirytowanych kolejnymi porażkami fanów najwyraźniej zapomina), każda koszykarka jest na wagę złota. Choroba wykluczyła Kanadyjkę z gry, a pozostałe zawodniczki nie dały rady. To oczywiście tylko częściowe usprawiedliwienie już 14. przegranej w rozgrywkach.
Już jesienią trener KSSSE AZS PWSZ Dariusz Maciejewski mówił przecież, że latem klub zaryzykował. Działacze i sztab szkoleniowy postawili na wychowanki, ponieważ na kontrakty zwyczajnie brakowało pieniędzy. W sierpniu nikt nie spodziewał się, że tegoroczna liga będzie tak wyrównana i dużo mocniejsza niż w ubiegłym sezonie. Dopiero rzeczywistość pokazała, że ryzyko się nie opłaciło, a akademiczki są skazane wyłącznie na walkę o utrzymanie.
- Gratuluję gospodyniom, które rozegrały bardzo dobry mecz. Byliśmy wolniejsi, szczególnie w obronie. W pewnym momencie w ataku MKK totalnie zacieśnił, podwajał i potrajał. Były idealne pozycje rzutu za trzy, ale niestety nie wpadało. Po tym meczu mamy jedną pewną sytuację, że te dwa zespoły będą grały o utrzymanie. Zapowiada się ciekawa rywalizacja i już jestem głodny rewanżu w domu - stwierdził trener KSSSE AZS PWSZ.
Szkoleniowiec MKK także podkreślił, że zwycięstwo było zasługą szybkości i skuteczności.
Co jeszcze? - Gdy zauważyłem, że nie ma Brown, zrobiliśmy zmiany w obronie. Mogliśmy odpuścić skrzydła na rzecz blokowania środkowej. Jestem zadowolony z wygranej, ponieważ jest to dla dziewczyn nagroda za ich wolę walki i pracę. Nie dyskutujmy o pozycji w tabeli. Interesuje mnie dobra gra i to, że moje koszykarki mogą się realizować - powiedział Teodor Mołłow.
Z kolei gorzowianka Klaudia Czarnodolska przyznała, że tak wysoka porażka była spowodowana słabą grą w defensywie. - Nie potrafiłyśmy również trafić do kosza z czystych pozycji, co odzwierciedlają statystyki. Musimy wyciągnąć z tego meczu jak najwięcej wniosków i skupić się na następnych spotkaniach - oceniła skrzydłowa.
Do końca rundy zasadniczej akademiczkom zostały jeszcze cztery mecze.
W sobotę zmierzą się u siebie z Widzewem, 9 bm. odrobią zaległości i podejmą MKS Polkowice. Potem czekają nas wyjazdy do Wrocławia i Torunia. Biorąc pod uwagę dyspozycję zespołu, zwycięstw musimy szukać w domu, choć realne wydaje się chyba tylko ogranie łodzianek. I to pod warunkiem, że nasze będą miały swój dzień. Faza play out rozpocznie się 23 marca i oby była bardziej udana od dotychczasowych występów.