Łaska pańska. Krytyka Roberta Lewandowskiego na forach internetowych
Z zasady staram się nie wchodzić na fora internetowe, bo frustruje mnie stan umysłu użytkowników, którzy wylewają tam kubły pomyj, dając dowód nieprzebranych pokładów własnych kompleksów i zawiści.
Czasem jednak atmosfera z forów przenika do głównego nurtu i wylewa się spod klawiatur ludzi zdawałoby się racjonalnie patrzących na rzeczywistość. Nawiązuję tu oczywiście do fali nienawistnej krytyki, jaka dotyka w ostatnich dniach dotychczasowe bożyszcze Polaków, Roberta Lewandowskiego.
Nagle stał się on przereklamowanym gwiazdorem o przeciętnym stylu, zawodzącym w najważniejszych momentach. To nic, że światowy numer 2, Cristiano Ronaldo, grał jeszcze gorzej w meczach Realu z Bayernem, a sędzia swoimi decyzjami wypaczył wynik tej konfrontacji (nie tylko tej, bo i rzymskiej również). To nic, że wystarczyłaby jedna wykorzystana okazja, a ci sami ludzie nosiliby Lewego na rękach.
Dziś to nieważne, liczy się tylko obezwładniająca umysł emocja, a nie spokojna analiza. W efekcie nasz sportowy numer 1 musi mierzyć się z tym samym poziomem niechęci, z jakim spotykał się choćby Adam Małysz, kiedy tylko nie stawał regularnie na najwyższym podium. Pewnie nie jest to jakaś wyjątkowa cecha naszego społeczeństwa, niemniej jednak na pewno bardziej rozwinięta niż u innych ludów Europy.
Przenika ona do wszystkich sfer życia, łącznie z polityką, gdzie główni aktorzy zamiast mądrym rządzeniem (lub opracowywaniem dojrzałej strategii powrotu do władzy), zajmują się robieniem wrażenia. Dobry i realistyczny program jest bowiem kwestią wtórną w stosunku do podlizywania się kapryśnemu tłumowi. Nie narzekajmy jednak na polityków. Dają nam dokładnie to, czego od nich żądamy.