Laserowa harfistka: Nieważne, kto głośniej, liczy się wrażliwość [ROZMOWA]
Grę na harfie laserowej wkomponowałam w mój show z laserowym smyczkiem jako dodatkowy efekt - być może uspokajający - mówi Katarzyna Szubert, poznańska skrzypaczka.
Dlaczego Pani, skrzypaczka, nagle stała się harfistką?
Wynikło to z chęci poznania instrumentu, jakim jest harfa laserowa. Zafascynował mnie Jean Michel Jarre, który podczas swych koncertów wykorzystuje ten instrument. Zazwyczaj publiczność jest wtedy najbardziej zainteresowana występem i szaleje. To mnie zaintrygowało. Występuję w światłach laserów z całą wizualizacją i oprawą, ale laser był zazwyczaj tylko tłem. Natomiast teraz okazało się, że wykorzystując laser, można też wydobyć dźwięk.
Jak to się robi?
Nazwa instrumentu wzięła się od podobieństwa do harfy, czyli do strun. Natomiast wydobycie dźwięku jest zupełnie inne, bo w harfie klasycznej szarpiemy struny, a w harfie laserowej przecinamy dłonią promień lasera i w ten sposób wydobywamy dźwięk. Wówczas możliwości są bardzo rozbudowane, bo można grać na tej harfie oktawę wyżej lub oktawę niżej. Można grać w tercjach, kwartach i kwintach. Można grać nie tylko pojedynczymi dźwiękami, ale także dwudźwiękami. Harfa laserowa to tylko pewien akcent podczas naszych koncertów. To ma być punkt kulminacyjny. Kiedy już gram na skrzypcach ileś utworów, nagle gasną światła, otwiera się wachlarz harfy i zaczyna się coś zupełnie innego. Utwory też już nie są takie agresywne, tylko jest to na przykład sztandarowy utwór Jeana Michela Jarre’a „Rendez Vous” albo „Rydwany ognia” Vangelisa. A więc zupełnie coś innego. Wymyśliłam to tak, aby była to przeciwwaga do multimedialnego show, z którym jeżdżę. Aby był akcent, który publiczność zapamięta. Zobaczy, że można trochę łagodniej.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień