Las ukrywał ozdoby sprzed trzech tysięcy lat [zdjęcia, wideo]
Policjanci z Poznania natrafili wczoraj w lesie pod Janowcem Wlkp. na skarb sprzed około 3 tysięcy lat. Znalezisko to głównie ozdoby kobiece.
- To nie pierwsze odkrycie w naszej wiosce - mówi Katarzyna Zielińska, sołtys Wybranowa, miejscowości leżącej w powiecie żnińskim, tuż przy granicy Kujawsko-Pomorskiego z województwem wielkopolskim.
- Całkiem niedaleko naszego gospodarstwa, kilka lat temu, były sołtys Jan Strzelecki znalazł w rzece Wełnie dłubankę - łódź prawdopodobnie średniowieczną - dodaje pani Kasia, wyraźnie zadowolona z archeologicznej promocji wsi.
Przekopali kawałek ziemi
Wydobyty wczoraj skarb znajdował się blisko wspomnianej rzeki, w lesie, na wzniesieniu.
- Policjanci kryminalni sprawdzali informacje mówiące o tym, że w ostatnim czasie widziane były pod Janowcem osoby, które mogły prowadzić nielegalne wykopaliska - relacjonuje Andrzej Borowiak, rzecznik KWP w Poznaniu. - Gdy pojawili się we wsi, nikogo nie zastali. Jednak ich uwagę przykuło pewne miejsce. Postanowili je sprawdzić. Po przekopaniu kawałka ziemi natrafili na niezwykłe przedmioty. Były to elementy ozdobne do włosów, naszyjniki, bransolety. Znajdowały się tam także elementy uprzęży końskiej, włóczni oraz toporów. Wstępnie oceniono, że są to przedmioty sprzed trzech tysięcy lat. Pod ziemią było ich zakopanych kilkadziesiąt.
Pojechaliśmy do Wybranowa. Wieść o skarbie rozniosła się już po okolicy. Do wioski przybywają kolejni ciekawscy. Ale jedyne, na co można się tu natknąć, to świeżo zasypane miejsca po głębszych wykopach. Są też charakterystyczne dołki kontrolne. - Widać, że ktoś próbował czegoś szukać - ocenia rzecznik poznańskiej policji.
źródło: KWP Poznań
Sprawę przekazano fachowcom. Na miejscu był kujawsko-pomorski wojewódzki konserwator zabytków.
- Eksperci sprawdzili teren, po czym eksponaty zostały przez nich zabrane. Niewątpliwie trafią do laboratorium, zostaną oczyszczone i poddane ocenie - mówi Andrzej Borowiak.
Pozostaje zagadką, czy jest to znalezisko in situ i tzw. gromadne, czy przedmioty zostały może z innego miejsca wydobyte i tu właśnie przeniesione?
- Uważam, że tam powinno się zrobić dodatkowe badania, żeby to sprawdzić - ocenia wstępnie Wiesław Zajączkowski, dyrektor Muzeum Archeologicznego w Biskupinie, dodając: - Natomiast to, co zobaczyłem, to jest absolutny hit! Zaoferowałem pomoc konserwatorską. W naszych zbiorach czegoś takiego nie ma. Natomiast to odkrycie, właściwie po sąsiedzku, wspaniale się wpisuje w temat naszego tegorocznego wrześniowego festynu pn. Archeo - Fashion Week, na którym - oprócz strojów - prezentować też będziemy biżuterię.