Uczyć się i poznawać świat można nie tylko w ławkach, dzisiaj jest to możliwe na łonie natury. Dawanie dzieciom swobody rozwija ich myślenie, uczy współpracy i odpowiedzialności.
W jednym ze szczecińskich przedszkoli właśnie kończy się tydzień bez zabawek. Maluchy przez pięć dni tworzyły, wycinały, sklejały i wymyślały zabawki z surowców wtórnych: kartonów, włóczek, guzików, taśmy klejącej, farb. Dzięki takim zajęciom dzieci mogą wykazać się swoją kreatywnością, nauczyć się współpracy, ale także kompromisów. Maluchy przede wszystkim nabywają nowych doświadczeń, poznają swoje umiejętności. Okazuje się, że zajęcia dla przedszkolaków mogą przybierać różne formy. Nie muszą to być lekcje w przedszkolnej sali, mogą to być leśne warsztaty, kartonowe budowle, poznawanie przyrody.
Poznajmy las
„Droga do Lasu” tak nazywa się leśna akademia, która zajmuje się edukacją przyrodniczą i prowadzi warsztaty dla rodzin oraz dla szkół i przedszkoli.
- Wszystko zaczęło się 5 lat temu, gdy zaproponowałem kilkorgu zaprzyjaźnionym rodzinom, że zabiorę ich dzieci na przyrodniczą wyprawę nad jezioro - opowiada Bartek Guentzel, założyciel „Drogi do Lasu”. - Choć nie jestem z wykształcenia biologiem, to pokazywanie ludziom przyrody było i jest moją pasją.
Spacer okazał się strzałem w dziesiątkę. Od tej pierwszej wyprawy do dzisiaj wiele się zmieniło: Bartek ukończył leśne studia, spędził tysiące godzin w lesie z dziećmi i dorosłymi i wypracował to, jak prowadzić dobre zajęcia przyrodnicze.
- Tak właśnie powstała „Droga do Lasu” - opowiada. - Od tej wiosny rozpoczynamy działalność również w Szczecinie - mówię my, bo połączyłem siły z moim bratem Sebastianem, który jest ornitologiem i kilkorgiem innych świetnych przyrodników, którzy świetnie radzą sobie z pracą z dziećmi.
Większość edukatorów „Drogi do Lasu” to doktoranci biologii, wspaniali specjaliści w swoich dziedzinach. Kwalifikacje podnoszą uczestnicząc w szkoleniach i kursach prowadzonych przez ekspertów z Wielkiej Brytanii i Niemiec, gdzie edukacja przyrodnicza ma silną pozycję.
- Łącząc to, czego się nauczyłem na szkoleniach i kursach i doświadczenie, które zyskałem prowadząc warsztaty, wypracowałem metodę, którą teraz stosujemy i wciąż rozwijamy w Drodze do Lasu. Przekazujemy dużą dawkę wiedzy, ale mocno stawiamy również na dobrą zabawę i po prostu pozwalamy się dzieciom wyszaleć - mówi Bartek.
Swoboda rozwija
Dla ekipy „Drogi do Lasu” las jest codziennym miejscem pracy i wypoczynku. Przyrodnicy interesują się nim, badają i chronią. Jak mówią najskuteczniejszą formą ochrony jest edukacja i zarażanie pasją, co starają się robić.
- Surwiwal, który praktykujemy, nie ma nic wspólnego z wojskowym drylem - śmieje się Bartek. - My pokazujemy, jak bez zbędnych sprzętów radzić sobie w warunkach dzikiej przyrody. To bardzo pociąga dzieciaki, które chcą być zaradne i samowystarczalne, ale my sami - rodzice - hamujemy je w tym. Dlatego na warsztatach „Drogi do Lasu” uczymy dzieci m.in. rozpalać ogień. Dla wielu osób jest to szok, ale gdy pozwolimy dziecku samodzielnie rozpalić ogień, szybko nabiera ono do niego respektu i potrafi sobie z nim radzić - na przykład zareagować odpowiednio, gdy robi się zbyt duży.
Wszystkie zajęcia „Drogi do Lasu” odbywają się w plenerze, a celem warsztatów jest przede wszystkim oswojenie z przyrodą i odsłanianie jej tajemnic.
- Uczymy odnajdywania tropów zwierząt. Uczestników wprowadzamy w fascynujący świat roślin, także poprzez elementy dzikiej kuchni - nic tak nie smakuje jak herbata z własnoręcznie zerwanych pokrzyw, ugotowana na samodzielnie przygotowanym ognisku. Pokazujemy jak z patyków i liści zbudować szałas, w którym można schronić się przed deszczem. Udowadniamy, że nie potrzeba multimediów i gadżetów, żeby przyjemnie spędzić czas - wymienia Bartek. - Przekazujemy bardzo dużo wiedzy merytorycznej - w końcu większość z nas to akademicy - ale dzięki temu, że uczestnicy warsztatów doświadczają przyrody wszystkimi zmysłami - wiedza ta nie ulatuje z głowy zaraz po zakończeniu zajęć. Nasi Mali Traperzy bez problemu odróżniają padalca od zaskrońca, z czym większość dorosłych ma problem.
Pomysły na wyprawy i scenariusze leśnych zabaw inspirowane są dzieciństwa. Park Jurajski stał się pomysłem na jeden ze scenariuszy naszych Zielonych Urodzin, podczas których dzieciaki wykopują ogromny szkielet tyranozaura.Całodniowe zabawy w prnitologa okazały się inspiracją dla scenariusza Wyprawy Ptasiej. Z pasji edukatorów Drogi do Lasu zrodziły się scenariusze Wyprawy Robalowej czy Wyprawy Tropicieli, która odbędzie się 22 kwietnia.
Satysfakcja gwarantowana
Wyprawy trwają zazwyczaj od 3 do 4 godzin. W warsztatach uczestniczy do 25 osób. Wyprawy składają się z trzech części. Pierwsza z nich to edukacja, czyli sedno wyprawy, druga - zabawa, czyli przewietrzenie głowy, wygłupy, integracja z grupą i edukatorem ale też doświadczanie poznawanych zjawisk poprzez zabawę i trzecia równie ważna jak dwie poprzednie wspólny posiłek. Okazuje się, że taka forma spędzania czasu niesamowicie cieszy dzieci.
- Może to zabrzmi nieskromnie, ale dzieciaki uwielbiają nasze wyprawy - śmieje się Bartek. - Mogą być sobą, mogą się wyszaleć i chcą dowiadywać się jak najwięcej na temat przyrody. To, że po 3 godzinnych zajęciach 10-letni chłopiec podchodzi do prowadzącego i chce go przytulić, jest dla nas wystarczającym dowodem na to, że robimy to dobrze. Dzieci potrzebują chwili, aby przywyknąć do tego, że nie podajemy gotowych odpowiedzi na pytania, ale wspólnie do nich dochodzimy. Czasami przytrafiają się nam zabawne sytuacje: kiedyś idąc z grupa przedszkolaków obok drzew obalonych przez bobry, zapytałem kto przewrócił te drzewa? Dzieci popatrzyły na siebie i po kolei zaczęły: To nie ja, ja też nie, ja nie... i tak kilkanaście razy.