W czasie rozmowy o pracę pewne informacje warto zachować dla siebie, by nie powiedzieć czegoś, co przekreśli szansę na zatrudnienie.
Rozmowa o pracę z reguły jest poważna i stresująca. Jednym odbiera wtedy mowę, drugim zapiera dech. Nierzadko bywa jednak śmiesznie. Oto wybrane sytuacje pół żartem pół serio, które miały miejsce podczas spotkań w sprawie pracy.
Na ogłoszenie w sprawie wakatu dla przedstawiciela handlowego odpowiedziała kobieta, która do tej pory pracowała w butiku w galerii handlowej. Miała powiedzieć komisji, dlaczego ubiega się o ten wakat. Przyznała, że niedawno sprzedała swój samochód i aktualnie nie ma żadnego, więc mogłaby zawozić dzieci do szkoły służbowym autem.
Doświadczenie w branży
Kobieta prowadząca kwiaciarnię chciała przyjąć florystkę do pracy. Podała w ogłoszeniu, że poszukuje tylko osób z doświadczeniem w branży. Zgłosiła się kobieta, która praktyki nie miała. Miała natomiast wytłumaczenie: „Przez kilka miesięcy pracowałam w zakładzie pogrzebowym. Kupowałam m.in. wieńce i wiązanki na pogrzeby. Jakieś więc tam doświadczenie z kwiatami mam”.
Firma zajmująca się pozycjonowaniem, szukająca pracowników, mających zajmować się między innymi pozycjonowaniem treści, otrzymała CV od budowlańca, który informował, że skoro bez problemu radził sobie z poziomicą na budowie, to na pewno poradzi sobie z „poziomowaniem” w internecie.
Firma spedytorska, poszukująca kierowców, którzy mieliby obsługiwać trasy międzynarodowe w Europie, usłyszała pytanie od jednego z aplikantów o to, czy przed wyruszeniem w drogę, każdy kierowca musi zgodzić się na badanie alkomatem. Na pytanie, dlaczego chce to wiedzieć, mężczyzna odpowiedział, że ma nerwowe usposobienie, a skutki stresu łagodzi, pijąc alkohol.
Kandydat na stanowisko magazyniera, stwierdził, że nie ma uprawnień na wózki widłowe, bo ich nie potrzebuje, gdyż jest bardzo silny fizycznie i może sam załadować towar w każde miejsce. Żeby to udowodnić, zaproponował rekruterowi siłowanie się na rękę. Gdy jego propozycja nie spotkała się z akceptacją, obraził się i opuścił pomieszczenie, w którym odbywała się rozmowa rekrutacyjna.
Papierosy za nadgodziny
Mężczyzna zatrudniony na pełen etat jako magazynier szukał dodatkowego zajęcia. Poszedł na rozmowę kwalifikacyjną. Szef chciał zatrudnić stróża. Kandydat, zapytany o przyczynę poszukiwania dodatkowej pracy, stwierdził: „Papierosy są coraz droższe. Wódka też. Nie będzie mnie stać na jedno i drugie, jeśli sobie nie dorobię do pensji”.
Kandydat starający się o posadę w dziale marketingu chwalił się, że posiada doświadczenie w pracy z telewizją. Rekruter chciał wiedzieć, w jakiej telewizji jego rozmówca pracował, na co ten odrzekł: „Nie pracowałem w telewizji, ale na portierni. Tam odpowiadałem za obsługę monitoringu, więc sobie obrazki jak w telewizji oglądałem”.
Język obcy z zaskoczenia
Jedna z kandydatek napisała w swoim CV, że zna biegle język angielski. Rekruter chciał więc to sprawdzić. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej zaczął kobiecie zadawać pytania po angielsku. Ona na żadne jednak nie odpowiedziała. Widać było, że nie rozumie. Wreszcie nie wytrzymała i rzekła: „Mógł mi pan wcześniej przesłać te pytania mailem, żebym się przygotowała przed przyjściem. Z zaskoczenia po angielsku mówić nie będę”.
Pozostajemy w kręgu znajomości języków obcych. Kandydaci na stanowisko asystenta prezesa w pewnej firmie mieli do rozwiązania kilkuetapowy test kwalifikacyjny. Jedno z zadań polegało na przetłumaczeniu z języka angielskiego na polski wcześniej przygotowanej przemowy. Jeden z kandydat zwrot „Dear All” (co oznacza grzecznościowe „Drodzy zebrani”) przetłumaczył na „Droga Alu”.
Jedzenie - ważna sprawa
Kandydat przyszedł na rozmowę kwalifikacyjną. Komisja dała mu szansę, bo zaintrygowało ją to, że mężczyzna w wieku 35 lat, po studiach magisterskich, informatyk, nie ma ani miesiąca przepracowanego w zawodzie. Odkąd skończył studia, w ogóle nie pracował. Osoby prowadzące rekrutacje chciały dowiedzieć się, dlaczego 35-latek jest wiecznie bezrobotny. Ten odpowiedział im wprost niczego nie ukrywając: „Skończyłem studia, bo tak chcieli moi rodzice. Do szukania pracy jednak mnie już nie zmuszali. Przez cały czas to oni mnie utrzymywali i żywili. Owszem, były jakieś oferty zatrudnienia, ale ja nie byłem nimi zainteresowany. Czasy się zmieniły, bo właśnie wziąłem ślub i wprowadziłem się do żony. Ona szybko postawiła mi jednak ultimatum: nie będzie mi gotować, dopóki nie zacznę pracować”.
Na spotkaniu o pracę pojawił się 55-latek, który pomimo dojrzałego wieku miał zaledwie kilka lat stażu pracy, a od kilkunastu lat w ogóle nie pracował. Zapadł komisji rekrutacyjnej w pamięć, bo prosił szefa firmy, żeby go nie przyjmował. Bez skrępowania powiedział: „Szukacie mądrych, uczciwych, pracowitych ludzi. Ja taki nie jestem. Bezrobotny jestem, z pośredniaka mnie tu przysłali. Przyszedłem tylko po pieczątkę, którą będę musiał pokazać urzędnikowi”.