Kwadratura kuli. Zdążyć przed nagością
Przy murku za płotem mojego ogrodu, w drodze do sklepu, przycupują na pogaduchy Polki i Polacy. Podlewając azalie, słucham ich rozmów. Na początku rządów PiS dominował triumfalizm wzmocniony pokaźną dawką rewanżyzmu (lista „gnid do pogonienia” zdawała się nie mieć końca).
W połowie kadencji apogeum osiągnęła satysfakcja, której powody można podzielić na ułańskie („Dostałem trzy razy pięćset i pokazaliśmy muslimom w Albanii, jak husaria szaleje do oczu zielonych”) i psioogrodnicze („Mi się nie poprawiło, ale przynajmniej gnidy mają gorzej!”). Parę miesięcy temu usłyszałem nutę zwątpienia, która jednakowoż szybko przeszła w mantrę: „Inni też kradli, ale PiS przynajmniej się dzieli”.
To może nadal w Polsce (i nie tylko) wystarczyć do wygrania wyborów, ale opozycja robi wszystko, by utopić winy Tuska w winach Kaczyńskiego - a wtedy nastroje na murku mogą się zmienić. PiS jest tego świadom. I dlatego się spieszy: chce, by ludzie poszli do urn, zanim król stanie przed nimi nagi.
Państwo polskie i jego instytucje są obiektywnie dużo słabsze niż cztery lata temu. Najlepszym ministrem tej kadencji okazał się Łut Szczęścia. PiS przejął gospodarkę już odbudowaną po globalnym kryzysie. Fajnie płynął na fali wznoszącej, stosując przy tym pozostawione przez poprzedników recepty na wzrost ściągalności podatków.
Trzeba oddać gospodarczym ministrom PiS (nomen omen - byłym doradcom Tuska), że nie zmarnowali okazji. Gospodarka się kręci, a do kasy państwa trafiło znacząco więcej pieniędzy. I tu zaczyna się cała lista win Kaczyńskiego. Nikt się nie spiera o sens 500 plus w realizowanym kształcie - a szkoda, bo warto się o to spierać.
Kolejne transfery socjalne PiS wzbudziły potężny sprzeciw nawet w szeregach zwolenników tej partii. Ale tylko ekspertów. Oczy zielone tzw. zwykłych wyborców oszaaaaaalały. A tylko to się liczy dla tej władzy: efekt tu i teraz.
By go osiągnąć, politycy PiS bez wahania rozdali (nie-swoje przecież) pieniądze milionom ludzi, którzy żadnego wsparcia nie potrzebują. Przez to nie ma mowy o przeprowadzeniu najpilniejszych reform: w opiece zdrowotnej, szkolnictwie, wymiarze sprawiedliwości. Setki Polek i Polaków umierają codziennie „tylko” dlatego, że jako jedyny kraj unijny nie refundujemy sprawdzonych terapii antynowotworowych. Szkoły zamiast formowania młodzieży zajmują się formowaniem siebie. Nauczyciele na dniach przypomną sobie, że zarabiają mniej niż kasjerki w Biedrze. Sprawność sądów? Dramat. Cała ich „reforma” nie miała na celu usprawnienia, lecz zapewnienie ochrony (i wiecznego trwania) partii rządzącej.
Identyczny cel przyświeca zawłaszczeniu tzw. mediów publicznych (a docelowo wszystkich): by „ciemny lud” myślał paskami TVP Info. W dobie internetu to trudne, nawet gdy się dysponuje armią trolli, ale - jak dowodzi przykład Rosji i Węgier - wykonalne. Dlatego w swej kolejnej kadencji PiS skupi się na tępieniu tych, którzy ośmielają się krzyczeć, że król jest nagi. Po to, by na murku wszyscy cmokali: „O, jakie piękne szaty!”. Ale jak gospodarcza fala opadnie, ci z murka jako pierwsi odejdą - z gołymi d…