Kwadratura kuli. O upadku: czy Polak umie jechać

Czytaj dalej
Zbigniew Bartuś

Kwadratura kuli. O upadku: czy Polak umie jechać

Zbigniew Bartuś

Wy Polacy jesteście zdolni tylko do wielkich skoków, a taka zwykła jazda do przodu… Nie bardzo - usłyszałem od Szwajcara na spotkaniu w Niemczech. Oglądaliśmy w sto osób z całej Europy upadek łyżwiarza Artura Nogala na starcie wyścigu w Pjongczangu.

- Aaaaa, to przecież Polak! - rzucił jakiś Holender i wszyscy buchnęli szyderczym śmiechem. Poczułem się jak Pawlak doprowadzony przez Kargula do ostateczności. Gdyby tam były gliniane garnki, to bym tłukł. Wszak - mimo dystansu wobec patriotycznego nadęcia - w głębi pozostaję typowym Polakiem. Jak naszych biją lub wyśmiewają, mam odruch, żeby - za przeproszeniem - walić z bańki. Lub przynajmniej obrzucić mięsem.

Ego Polaka jest jak kopalnia Brzeszcze: zalegające po jadro Ziemi pokłady narodowej dumy w metanowo wybuchowych oparach kompleksów. I stale trzeba do tego dopłacać.

Zacząłem tłumaczyć, że Nogal dotarł na igrzyska, co jest sukcesem nieosiągalnym dla milionów. Poza tym w Salt Lake City identyczny upadek zaliczył Jeremy Wotherspoon, wybitny panczenista.

- A wy, Polacy, znowu o historii - uciął Holender. Nazajutrz upadek Nogala był wszędzie: w telewizji śniadaniowej w Colorado i głównych wiadomościach w Kuala Lumpur. Z akcentem, że to - Polak.

- Cholera! - wykrzyknąłem przy kolacji. - Czemu ja mam się wstydzić za jakiegoś łyżwiarza, skoro wolę być dumny za skoczków?

- Ale wasz premier twierdzi, że macie państwo narodowe. Stoch to jest naród, a Nogal już nie? - spytał Francuz. Siedzący obok Niemiec ukrył uśmiech. Wszak zawodnicy z jego kraju potrafią nie tylko zwyczajnie jeździć, ale i w skokach przeskoczyli naszych.

- My też umiemy jeździć! A Justyna? A Hołowczyc? A Kubica? - odparłem.

- Znowu historia… - zauważył Francuz. I dodał ni z gruszki, ni z pietruszki: - Dla szarego mieszkańca globu nie jest takie ważne, co wasi dziadkowie robili 75 lat temu, tylko to, co wy robicie dzisiaj.

I dyskusja zeszła na „ogólną opinię o Polakach”, z którą ostatnio „coś jest nie tak”. Na poprzednich igrzyskach upadek Nogala nie byłby tak szeroko komentowany, a już na pewno żaden Holender nie rzucałby mi w twarz obraźliwego „Przecież to Polak”.

Potwierdzają mi polscy przedsiębiorcy, którzy z mozołem przez ćwierćwiecze budowali pozycję „Made in Poland” na Zachodzie, że dwa lata temu kraj nasz cieszył się ogólną sympatią szarych ludzi, Polacy mieli opinię fajnych, solidnych, pracowitych, a nasze produkty zaczęły być postrzegane jako zaawansowane technicznie i dobrej jakości. W takiej atmosferze łatwiej było sprzedawać polskie towary i usługi. Zamiast straceńczej szarży ułanów, zamiast trzepotu skrzydeł husarii - gospodarcza ekspansja. Wzorem Niemców, Francuzów, Amerykanów, Holendrów... Ale coś się zacięło. Jesteśmy dziś raczej odpychający i podejrzani. Owszem, Niemcy, Brytyjczycy, Francuzi pożądają naszych pracowników. Ale już ich nie lubią. Trudniej sprzedawać polskie towary i usługi.

Jedni będą się upierać, że wszystko to dzieje się dlatego, że „wstaliśmy z kolan”. Inni spytają zgryźliwie: Jak Nogal?

Jedni będą chcieli ścigać antypolonizm przy użyciu kodeksu karnego. Inni powiedzą, że reputację buduje się latami, ale przez głupotę, nieroztropność - można ją stracić w jeden dzień.

Zbigniew Bartuś


Dziennikarz, publicysta, felietonista Dziennika Polskiego (na pokładzie od 1992 roku) i mediów Polska Press Grupy, współtwórca i koordynator Forum Przedsiębiorców Małopolski, laureat kilkudziesięciu nagród i wyróżnień dziennikarskich (w tym Wolności Słowa, Dziennikarz Ekonomiczny Roku, Nagroda Główna NBP, Nagroda Grabskiego, Nagroda Kwiatkowskiego, Grand Prix Dziennikarzy Małopolski, nominacje do Grand Press).


 

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.