Czy można udowodnić związek przyczynowo-skutkowy między bzdurami wygadywanymi przez część polityków i publicystów a przedwczesną, niepotrzebną śmiercią tysięcy Polek i Polaków? Czy to, że posłowie Janusz Kowalski i Anna Maria Sierakowska przekonują od początku wojny z covidem, iż najważniejsza jest wolność, a ściślej ICH wolność, mogło doprowadzić do przepełnienia małopolskich szpitali wiosną 2021 roku, a co za tym idzie - wielu tysięcy zbędnych zgonów i grozi falą kolejnych tragedii w najbliższych tygodniach? Pora głośno zadać to pytanie, zwłaszcza że nauka podsuwa przejrzystą a porażającą odpowiedź.
W sprawach covidowych bombardowany jestem dwoma rodzajami wiadomości: od wirusologów, epidemiologów i lekarzy zmagających się ze skutkami masowych zakażeń oraz od tych, którzy wiedzą lepiej od naukowców i lekarzy. Kilka razy dziennie (naprawdę!) konfrontuję dane z badań laboratoryjnych i (znów alarmująco szokujące) statystyki ze szpitali w Polsce i na świecie z tym, co powstaje niewiadomogdzie-i-niewiadomojak, a kolportowane jest jako najprawdziwsza prawda wśród szerokich mas społecznych - przez osoby, zdawałoby się, całkiem poważne i wiarygodne, jak pani Jadwiga, małopolska działaczka proklimatyczna, czy pan Józef, wybitny poeta.
Już ponad 40 procent zgonów więcej niż w poprzednich latach w tym samym czasie
Przeciwko ustaleniom nauk medycznych występują aktywnie publicyści i politycy, z członkami Parlamentarnego Zespołu ds. Sanitaryzmu na czele. Ci ostatni twierdzą, że wprowadzenie w Polsce ograniczeń dla niezaszczepionych, podobnych do tych, jakie obowiązują już choćby we Włoszech, Francji czy USA, byłoby zbrodnią przeciwko podstawowym wolnościom. Mówią to ludzie reprezentujący społeczeństwo dotknięte przez covid znacznie silniej niż wymienione kraje, z odsetkiem nadmiarowych – a więc zupełnie niepotrzebnych - zgonów przekraczającym 30, a w niektórych regionach (Lubelskie, Podkarpackie, południe Małopolski) nawet 40 procent!
Pisałem tydzień temu, że owych nadmiarowych zgonów jest już około 150 tysięcy, z czego oficjalnie „tylko” połowę przypisano covidowi. Na drugą połowę (równą populacji Nowego Sącza!) składają się nieujawnione przypadki zakażeń covidem (co jest efektem relatywnie małej liczby testów) oraz tragiczne zejścia spowodowane dramatycznym ograniczeniem dostępu do opieki medycznej.
Wiemy już, jak działa w warunkach pandemii polska służba zdrowia: heroicznie a brutalnie. Zwykłe szpitale zmienia się w covidowe, przez co znikają łóżka – i TERMINY ZABIEGÓW - dla osób cierpiących na schorzenia serca, płuc, nerek, wątroby, żołądka. Również tych ONKOLOGICZNYCH. Piszę to DUŻYMI LITERAMI, bo znam sytuację z doświadczeń własnych i najbliższej rodziny oraz relacji niezliczonej liczby pacjentów i ich krewnych. Powiedzmy sobie jasno: ponad milion cierpiących Polek i Polaków, odesłanych z kwitkiem przez szpitale z powodu epidemii, próbowało przeczekać pierwszą, drugą, a potem trzecią falę, by uzyskać pomoc – i 75 tysiącom z nich się to nie udało. Bo rak nie czeka, zawał nie czeka, udar nie czeka, wylew nie czeka. Przewlekłe choroby też się rozwijają, co radykalnie obniża szansę pacjentów na dalsze życie.
Ktoś morduje CODZIENNIE 14 krakowian, 7 sądeczan i 6 zakopiańczyków. Pytam: kto konkretnie? Wszyscy powinniśmy głośno pytać!
W latach 2010-18 w Małopolsce umierało wiosną od 600 do 750 osób tygodniowo, a w samym Krakowie od 130 do 160. Nie inaczej było w roku 2019. Tymczasem wiosną 2021 odnotowaliśmy w regionie ponad 1100 zgonów tygodniowo, z czego w Krakowie ponad 240. W rejonie nowosądeckim ten wzrost był jeszcze boleśniejszy, bo niemal dwukrotny - z 80 do 150 tygodniowo! Podobnie na Podhalu. W samym Krakowie umierało więc nadmiarowo 14 osób KAŻDEGO DNIA. To tyle, co w najczarniejsze dni ginie na drogach CAŁEJ POLSKI! Teraz zafundowaliśmy sobie powtórkę z tragedii. Tak – my sami.
O ile podczas dwóch pierwszych fal pandemii zmagaliśmy się z czymś nowym i nieznanym, to już w trzecią, a zwłaszcza obecną fazę weszliśmy bogatsi o mnóstwo doświadczeń, ustaleń naukowców i lekarzy, a przede wszystkim – uzbrojeni w szczepionki. Niestety, cała masa wpływowych ludzi robi wszystko, by te doświadczenia i wiedzę odrzucić, a nas wszystkich – rozbroić. To się brutalnie i wprost przekłada – nie, nie na statystyki, bo ludzie, Polki i Polacy, nie są cyferkami w tabelach. Mowa tu o konkretnych osobistych i rodzinnych tragediach.
W czwartek zmarło na covid kolejnych ćwierć tysiąca Polek i Polaków. Ciemna liczba nadmiarowych zgonów wynosi zapewne drugie tyle. I będzie rosnąć wraz ze wzrostem liczby łóżek covidowych i znikaniem łóżek niecovidowych. Mogliśmy tego w ogromnej mierze uniknąć. Ci, którzy z różnych powodów, od nawiedzenia po cynizm, przyczyniają się do tej tragedii, powinni się zapaść do samego piekła. Stamtąd pochodzi ich empatia – i „wiedza”.