Sławomir Bobbe

Kurze fermy tematem wyborczym w Dobrczu

Komisarz Andrzej Berdych w poniedziałek sprawnie poprowadził obrady Rady Gminy Dobrcz Fot. Adam Lewandowski Komisarz Andrzej Berdych w poniedziałek sprawnie poprowadził obrady Rady Gminy Dobrcz
Sławomir Bobbe

Zwykle na sesjach Rady Gminy Dobrcz pojawia się kilku mieszkańców. W poniedziałek - mimo wczesnej pory - przyszło ich ponad stu. I wyszli zadowoleni.

Wiadomo już bowiem, że w jednej z trzech lokalizacji, w których jeden z inwestorów chciał zbudować przemysłowe kurze fermy na tysiące sztuk brojlerów, z pewnością mu się to nie uda. Chodzi o Pauliny, miejsce między Dobrczem a Borównem. Z faktu tego cieszą się nie tylko mieszkańcy, ale również działkowcy.

- Miejscowy plan zagospodarowania przewiduje w tym miejscu możliwość prowadzenia jedynie dotychczasowej działalności rolniczej, a ta polegała na uprawie gruntów. Tam, gdzie uprawa nie będzie już prowadzona, możliwe jest jeszcze zalesianie. I to wszystko, nie ma w planie miejsca na budowę kurzych ferm - mówi Michał Siwak, do niedawna radny gminy Dobrcz.

Co prawda, inwestor złożył sześć swoich uwag do planu, ale wszystkie one zostały odrzucone.

- Były źle skonstruowane pod względem merytorycznym i nie można było ich rozpatrywać. Nie dotyczyły bowiem samego planu miejscowego - komentuje Michał Siwak.

Jednoosobowa rada

To była jednak dziwna sesja gminnej rady. Niezwykła nawet na skalę polską. Bo oto Radę Gminy reprezentował komisarz mianowany przez premier Beatę Szydło. Dlaczego? Doprowadziło do tego lokalne referendum, w którym mieszkańcy chcieli odwołać Radę Gminy i wójta Krzysztofa Szalę. Sił starczyło tylko na odwołanie rady, wójt na stanowisku pozostał. Ogniskiem zapalnym, które zmobilizowało mieszkańców do działania, był właśnie zamiar zbudowania ferm przemysłowych pod nosami mieszkańców, co - zdaniem części mieszkańców - wójt wspierał, a przynajmniej nie dość dynamicznie pomysłowi przeciwdziałał.

Do czasu wyboru nowych przedstawicieli gmina musiała działać, stąd pojawienie się w roli radnych komisarza Andrzeja Berdycha, mieszkańca Dobrcza.

Wybory za niecałe trzy tygodnie

Wybory do Rady Gminy Dobrcz odbędą się już 23 lipca. W wyborcze szranki stanęło aż osiem komitetów, które wystawiły 33 kandydatów. Miejsc w radzie jest piętnaście. Swój komitet mają sołtysi, a także osoby wspierane przez wójta. Najliczniejszy jest jednak Komitet Wyborczy Wyborców „Dobrcz - Nowa Jakość”, zrzeszający największych przeciwników wójta. We wczorajszym losowaniu numerów list wyborczych komitet wylosował „jedynkę”.

Otwarta pozostaje nadal kwestia ferm w Kotomierzu i Trzeciewcu. Ale i tu mieszkańcy będą mogli jeszcze się wypowiedzieć.

- Co dalej w sprawie ferm? Od 3 lipca do 3 sierpnia będą mogli Państwo zapoznać się z nowym projektem planów zagospodarowania przestrzennego. Do 21 sierpnia br. będzie można składać uwagi do planów. Odbędzie się również publiczna dyskusja. O terminie i miejscu powiadomimy Państwa w najbliższym czasie - informuje serwis gminy.

Sąsiaduje sam ze sobą

I uwagi na pewno będą, bo mieszkańcy nie chcą blokować rozwoju przedsiębiorczości w gminie, ale nie wyobrażają sobie, by fermy miały powstać pod ich oknami. Tym bardziej, że inwestor sprytnie tam podzielił działki, że jego zasadnicza inwestycja, czyli kurze fermy, graniczyła jedynie z jego własnymi działkami, nie musiał więc pytać sąsiadów o zgodę. Co więcej, inwestor wystąpił o budowę ferm o niewielkiej jak na przemysł liczbie kur - do 15 tysięcy. Jednak budynki, które zamierzał postawić swoją kubatura i zapleczem technicznym zdecydowanie przewyższały taka obsadę.

Kurze fermy będą z pewnością jednym z kluczowych tematów kampanii wyborczej w gminie. Od rozstrzygnięcia tej kwestii zależeć będzie, jak mieszkańcy zagłosują.

ANDRZEJ BERDYCH PROWADZIŁ PONIEDZIAŁKOWĄ SESJĘ RADY GMINY DOBRCZ. CO NAM POWIEDZIAŁ?

Jak to się stało, że został Pan wybrany przez premier Beatę Szydło „komisarzem”, a właściwie osobą pełniącą funkcję rady gminy?

Nie ukrywam, sytuacja była nietypowa. Chciałem już wcześniej pomóc i zainteresować kwestią ferm polityków. Tak trafiłem do jednego z posłów PiS i przedstawiłem mu sytuacje w gminie. Potem, gdy poznałem wyniki referendum prosiłem tylko, by nie przysyłano nam do Dobrcza kogoś, kto nie będzie znał tutejszych realiów i przyjedzie tylko po to, by coś odbębnić. Dwa tygodnie później otrzymałem telefon, a w rozmowie zwrócono się do mnie z pytaniem, czy nie podjąłbym się tej roli.

Dlatego, że jest Pan prawnikiem z 30-letnim stażem?

To, że jestem prawnikiem na pewno nie przeszkodziło, w końcu na sesji Rady Gminy poruszane są również rozmaite zagadnienia prawne.

Czy tylko raz poprowadził Pan obrady czy możliwa jest jeszcze kolejna taka „nadzwyczajna sesja”?

Na pewno spotkam się z mieszkańcami jeszcze raz. Gdy zostanie już wybrana nowa rada, formalnie otworzę jej posiedzenie i przekażę kompetencje w jej ręce. Oczywiście, prawo mówi, że rada gminy musi zebrać się przynajmniej raz na kwartał. Pan wójt w swoich wypowiedziach mówił, że to, że rada nie może się zebrać, stanowi istotny problem. Tak więc zebrała się, ale nie uważam, że poruszaliśmy jakieś niezwykle pilne, nie cierpiące zwłoki sprawy. Z mojej perspektywy jednak dobrze się stało, że udało się uchwalić miejscowy plan zagospodarowania dla Paulin. To był jedyny sposób, by zablokować inwestycje w przemysłowe fermy. Każde inne rozwiązanie, wdrażane na drodze administracyjnej, prędzej czy później skończyłoby się taką inwestycją, bo inwestor mógłby spełniać po kolei wszystkie narzucone warunki. Po oklaskach, które rozległy się na sali, gdy uchwalono plan widzę, że mieszkańcy na taką decyzję czekali. Oczywiście, teoretycznie można zwołać jeszcze jakąś sesje rady przed wyborami.

Czy pozostałe dwie lokalizacje, w Trzeciewcu i Kotomierzu, są skazane na przemysłowe fermy?

Wierzę, że i w dwóch pozostałych lokalizacjach dojdzie do sytuacji, w której nie powstaną tam przemysłowe fermy. Sam jestem mieszkańcem gminy i doskonale rozumiem rozgoryczenie ludzi z Kotomierza, którym dosłownie piętnaście metrów od domów chciano realizować taką inwestycję. Tym zajmie się już jednak wybrana rada gminy. Idziemy jednak podobnym tropem jak w Paulinach, potrzeba jednak będzie prowadzona od nowa cała procedura wyłożeniowo-wdrożeniowa.

Sławomir Bobbe

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.