Kurs na Łódź: Czy łódzki port lotniczy ma gospodarza?
Na tak postawione pytanie są dwie odpowiedzi. Port ma gospodarza, gdy chodzi o obsadę stanowisk, nie ma go, gdy przychodzi podejmować odpowiedzialne decyzje. A ciosy, które ostatnio spadają na łódzkie lotnisko plus zapowiedź budowy Centralnego Portu Lotniczego między Łodzią a Warszawą, sprawiają, że odpowiedź na pytanie o jego przyszłość staje się pilna jak nigdy przedtem. Tymczasem nie bardzo wiadomo kogo pytać, bo nawet właściciel lotniska, czyli miasto Łódź, niespecjalnie czuje się adresatem pytania.
Co dalej z łódzkim lotniskiem? - pyta Przemysław Naze z Radia Łódź prezydent Hannę Zdanowską.
- Pytanie nie do mnie
- odpowiada prezydent.
I dodaje, że w sytuacji gdy pojawiają się informacje o planach budowy Centralnego Portu Lotniczego, pozyskiwanie nowych przewoźników jest praktycznie nierealne. Zależność przyczynowo-skutkowa jest dość wątpliwa, zważywszy, że CPL - o ile w ogóle powstanie - to nie wcześniej niż za 10 lat. Ale kolejna zapowiedź budowy tego giganta nie mogła przyjść w lepszym momencie: teraz można zwalić na to wszystkie klęski łódzkiego portu. Tą samą logika posługuje się zresztą łódzki port, informując o przyczynach zawieszenia połączeń do Amsterdamu przez linię Adria Airways. Z jednej strony komunikat portu mówi o niedostatecznym zainteresowaniu, a z drugiej, że „dodatkowo negatywny wpływ na decyzję miały ubiegłotygodniowe informacje o budowie Centralnego Portu Lotniczego między Łodzią a Warszawą”.
Co ma Amsterdam do wiatraka?
Łódzki port lotniczy dołuje od dawna, a ubiegły rok był wręcz katastrofalny pod względem obsłużonych pasażerów - tylko 241 tysięcy, a więc najmniej od 2008 roku. Ale jeśli to był rok katastrofalny, to jakich perspektyw oczekiwać w roku bieżącym, kiedy odwołano nie tylko funkcjonujące w ubiegłym roku połączenia do Amsterdamu, Paryża, ale i padły ostatnie czartery?
Rację ma Hanna Zdanowska co do zewnętrznych uwarunkowań działania łódzkiego portu lotniczego i powołując się na konkurencję Okęcia i Modlina, gdzie można z Łodzi dotrzeć w ciągu godziny. O porównywaniu dostępności połączeń z Łodzi i lotnisk warszawskich nawet nie ma co wspominać. Ale przypomnijmy szczegóły. Największy sukces w swojej historii Lublinek odniósł w roku 2012, kiedy obsłużył prawie 463 tysiące pasażerów. Rok później było tych pasażerów o ponad sto tysięcy mniej. Od tej pory liczba pasażerów leci na łeb na szyję, odnotowując wzrost tylko w roku 2015 w stosunku do 2014. Ale przypomnijmy, że w tym tak szczęśliwym dla łódzkiego portu roku 2012 zaszły dwa ważne wydarzenia: uruchomienie połączeń rejsowych na lotnisku w Modlinie oraz oddanie do użytku autostrady A2, która radykalnie poprawiła komunikację z portami na Okęciu i Modlinie. To nie były wydarzenia zaskakujące.
Czy gospodarz lotniska podjął wystarczające działania, aby zapobiec ich negatywnym skutkom, a przynajmniej częściowo je zniwelować?
To fakt, że swego rodzaju nieszczęściem dla łódzkiego portu lotniczego (ale nie dla pasażerów z Łodzi) jest bliskie sąsiedztwo Okęcia i Modlina. Łódzki port na tle lotniczej mapy kraju wyróżnia jednak jeszcze jedna rzecz: właścicielem spółki zarządzającej jest niemal w całości miasto. Tak nie ma nigdzie. Samorząd województwa nie kwapi się do objęcia udziałów w spółce, mimo nacisków ze strony miasta, których próbował swego czasu wiceprezydent Marek Cieślak.
Stosunek prezydent Hanny Zdanowskiej do samorządowego lotniska trudno ustalić. W wypowiedzi dla Radia Łódź mówi tak: „To jest studnia bez dna. Rok po roku musimy dopłacać do lotniska przeszło 50 milionów złotych. Proszę to przeliczyć na wyremontowane drogi, kamienice. To jest topione w lotnisku”.
Czy w takim razie miasto jako właściciel podejmie odważną decyzję i zamknie dołujący i nieperspektywiczny port? Ależ nie, bo „tę decyzję będzie musiał podjąć rząd, kiedy podejmie decyzję o budowie portu lotniczego między Łodzią a Warszawą”.
Prezydent widzi przed Lublinkiem pewną przyszłość, związaną z lotnictwem ogólnym, ale pod warunkiem wybudowania drogi ekspresowej S14, co też nie zależy od miasta.
A co zależy od miasta? Wskazanie prezesa i członków zarządu łódzkiego lotniska, z czego gospodarz jak najbardziej korzysta. Tak się składa, że w kwietniu minie rok od objęcia stanowiska prezesa portu przez Tomasza Szymczaka - wskazanego przez miasto. O tym jaki to był rok dla łódzkiego portu świadczą statystyki i ostatnie wydarzenia. Obwinianie o wszystko prezesa byłoby nadużyciem - choroba trawiąca łódzki port trwa zbyt długo, a jej przyczyny są zbyt złożone. Ale co na to wszystko gospodarz? Jest tam jakiś gospodarz?