Kurs na Łódź: Cierpliwy jak pasażer MPK w Łodzi
Scena z czwartkowego poranka, przystanek autobusowy na Dąbrowie. Spośród 5 pasażerów czwórka wpadła w mieszankę furii i bezradności, kiedy zobaczyła nowy rozkład jazdy: nie ma mojego autobusu, czym ja teraz dojadę, co oni wyprawiają.
Tylko jedna starsza kobieta na spokojnie analizowała rozkład i wyszło jej, że jednak dojedzie, choć inną linią.
To, co zacznie się 2 kwietnia to rewolucja komunikacyjna, teoretycznie dobrze uzasadniona. System przesiadkowy zdaje egzamin w różnych miastach europejskich, pytanie czy zda egzamin w Łodzi. Jedno z założeń jest takie, że przesiadki nie będą problemem, bo autobusy i tramwaje będą częściej kursować. Ale autobusy nie latają. Czy w godzinach szczytu nie zatrzyma ich osobowy ruch samochodowy? Druga rzecz to bilety. Dla kogoś, komu do tej pory wystarczał na styk bilet 20-minutowy, a teraz będzie musiał się przesiąść, może to oznaczać konieczność kupienia biletu 40-minutowego. Czyli jadąc w to samo miejsce zapłaci więcej. Ciekawe ilu osób dotknie ta ukryta podwyżka.
Z każdą reorganizacją ruchu w Łodzi jest tak, że na początku jest bałagan i nerwy, potem ludzie się przyzwyczajają. Najlepszy przykład to zamknięcie Piłsudskiego podczas budowy trasy WZ. Reforma sieci połączeń w Łodzi ma jednak jeszcze jeden wymiar - duży odsetek ludzi starszych w mieście, którzy poruszają się komunikacją miejską. Jak odnajdą się w nowej siatce połączeń i czy na pewno będą dla nich dogodniejsze od jeszcze istniejących?