Kupili za unijne. Świetnie. Ale na naprawę mają czas
W szpitalu w Więcborku przez awarię skanera był problem z wykonaniem zdjęć rentgenowskich. Teraz lecznica na takie sytuacje ma plan awaryjny.
Tematu lekceważyć nie można, bo w szpitalu rentgen powinien być dostępny w każdej chwili.
To przecież jedno z podstawowych badań. Niestety, przykład z marca pokazuje, że nigdy nie można być pewnym technologii i trzeba mieć plan awaryjny. Był 18 marca, piątek, kiedy okazało się, że nie można wykonywać prześwietleń rentgenowskich. Ściśle mówiąc, prześwietlenie zrobić można było, tylko nie można było odebrać wyniku badania. Zastrajkował skaner.
Informatyk próbował sobie radzić we własnym zakresie - pracując w sobotę i niedzielę, ale był bezradny. Trzeba było wezwać firmę. I tu pojawił się problem nie lada. Ze względu na to, że sprzęt był kupiony ze środków unijnych, jak wyjaśniał starosta Jarosław Tadych, Novum-Med nie mógł sobie od tak wezwać firmy w trybie ekspresowym. Obowiązuje umowa zawarta przez Urząd Marszałkowski w ramach większego ogólnego projektu e-zdrowie. Prezes Novum-Med Stanisław Plewako mówi wprost, jest bardzo niekorzystna. Pracownicy owej firmy od razu zakomunikowali, że mają siedem dni na naprawę urządzenia. - Akurat nie było najgorzej, bo tak się składało, że był weekend - mówi Plewako. Skaner został naprawiony jednak w szybszym terminie.
Starosta Tadych precyzyjnie informował, że 22 marca, a więc piątego dnia od awarii. - Myślę, że będziemy w tej sprawie interpelować - mówił niedawno.
Prezes Plewako dodaje „Pomorskiej”, że usłyszał, że naprawa może być szybsza, ale za odpowiednio wyższą kwotę niż przewiduje umowa z Urzędem Marszałkowskim.
A my słyszymy, że cała ta sprawa jest trochę sztucznie rozdmuchana, bo przecież w dwóch innych placówkach w Sępólnie są dwa rentgeny.
Ale i tak Novum-Med postanowiło zabezpieczyć się na przyszłość. W razie kolejnej podobnej „niespodzianki” będzie jak za króla Świeczka. W nowoczesnym szpitalu po rozbudowie za miliony wydruki z rentgena będzie się odbierać na kliszach.
Choć pewnie najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby Urząd Marszałkowski przeanalizował i powtórnie negocjował wadliwą umowę.
Prezes Plewako podkreśla, że temat, choć ważny z punktu widzenia pacjenta, to zniekształca ogólny obraz szpitalnej rzeczywistości. Po ubiegłorocznej rozbudowie lecznica zapewnia pacjentom profesjonalną opiekę. - Na oddziale intensywnej terapii mamy pełne obłożenie - mówi. - Cztery łóżka są zajęte. Funkcjonuje też sztuczna nerka. To warto docenić. Mimo szarej rzeczywistości w polskiej służbie zdrowia, kiedy młodzi lekarze wyjeżdżają, a średnia pielęgniarek jest bardzo wysoka, radzimy sobie naprawdę nieźle.