Kupcy nie zarobią na ŚDM [WIDEO]
Handel. Na Kazimierzu, zwykle zatłoczonym - pustki. Handlowcy w Krakowie nieco zaskoczeni, bo klientów wywiało.
W mieście długie kolejki ustawiają się do restauracji i punktów gastronomicznych - ale tych, w których można zrealizować talony z pakietu pielgrzyma. U pozostałych restauratorów ruch jest dużo mniejszy niż zwykle w wakacje, a na Kazimierzu ogródki świecą pustkami. W sklepach spore zaskoczenie, bo szykowano się na to, że pielgrzymi będą do nich zaglądać.
Autor: Małgorzata Mrowiec
- Normalnie latem mamy duży ruch. A teraz - zero, nawet nowej dostawy nie zamawiamy - mówi Katarzyna Nowak, zastępca kierownika sklepu „Krakowski Kredens” w Galerii Krakowskiej. Półki wyładowane, a klientów brak. - Ewentualnie kupują wędliny, po pięć, dziesięć deko. A liczyłyśmy, że będzie zainteresowanie krakowskimi produktami - mówi Katarzyna Nowak.
Jednak ani na specjalnie zamówione duże ilości herbatników z pozytywką grającą krakowiaka, ani na kubki z widokiem na Kraków nie ma chętnych. Również inne sklepy i drobne sklepiki pielgrzymi tylko mijają, z flagami i śpiewami. Handlowcy liczą jeszcze, że może zrobią zakupy, np. zaopatrzą się w pamiątki, gdy już będą wyjeżdżać. Można bowiem usłyszeć, że niektórzy z uczestników Światowych Dni Młodzieży zostają w Krakowie jeszcze nawet na 10 dni po zakończeniu.
Pielgrzymi okupują za to miejsca, gdzie swoje talony mogą wymienić np. na hot-dogi, zapiekanki, skrzydełka albo udka kurczaka z frytkami, pierogi, żurek, tortille itp. Z tackami z jedzeniem zajmują okoliczne chodniki i schodki kamienic. Żywiący ich np. na ul. Stolarskiej właściciel food tracka z Warszawy wydaje jedzenie na wynos, nie miał obowiązku zapewnić ławek i stolików. Zresztą kilka stolików wzdłuż fasady nie rozwiązałoby sytuacji, bo w ciągu godziny punkt wydaje ok. 800 porcji dla młodych pielgrzymów.
Korzystają oni z tego, co w sąsiedztwie, więc z ogródków innych restauracji, gdzie nie ma posiłków za talony. Tu jest miejsce, bo stałych bywalców wywiało - krakowianie wyjechali. Również pojawia się mniej typowych wakacyjnych turystów. Jedni handlowcy uważają, że ma to związek z najazdem pielgrzymów podczas ŚDM (młodzi zajęli im miejsca noclegowe), od innych słyszymy, że to też efekt ataków terrorystycznych: liczba turystów w te wakacje stopniała.
„Ambasada Śledzia” przy Stolarskiej nie wyprasza ze swojego ogródka pielgrzymów, którzy siadają w nim z jedzeniem przyniesionym z punktu realizującego talony. - Troszkę liczę na to, że jak będą u nas jedli, to może kupią wodę, colę. A wyrzucanie generalnie nie byłoby w porządku. Przychodzą też do nas z butelkami i proszą o wodę z kranu. Nalewamy. Trzeba się postawić w ich sytuacji: bez wody w tym upale się wykończą - mówi menadżer Mariusz Grin. Restauracja nie narzeka jednak na całkowity brak klientów, również część pielgrzymów postanawia tu spróbować nowych smaków.
Pusto jest za to w lokalach i ogródkach na zwykle zatłoczonym Kazimierzu. Handlujący na placu Nowym nie mogą się nadziwić: przy kultowych zapiekankach po kilka osób, a owoce kupują pojedyncze osoby. Kupcy liczą się z tym, że będą straty.
Młodych z całego świata niełatwo też spotkać w sklepie z bursztynem czy w cukierni. Z prostej przyczyny: to nie są typowi zagraniczni goście - mają mniejszy budżet niż tamci, niektórzy młodzi na ten wyjazd zbierali pieniądze przez trzy lata. Rzadko który pielgrzym pyta o rejs po Wiśle i decyduje się na popłynięcie gondolą lub statkiem.
- Specjalnie przygotowałem krzyżyki bursztynowe, od 16 zł w górę. Kilka w tym tygodniu się sprzedało, ale praktycznie pielgrzymi w ogóle tu nie wchodzą - opowiada Dominik Bul, właściciel sklepu z bursztynem i zegarkami przy Grodzkiej. - A wcześniej Euro odcięło nam turystów, pojechali do Francji - dodaje. Natomiast po ŚDM z jego sklepu do Tanzanii pojedzie szwajcarski zegarek, kupiony przez księdza-pielgrzyma.
W księgarniach młodzi kupują drobiazgi: pocztówki (mają one też wzięcie na ulicznych stoiskach), notesiki, malutkie przewodniczki po Krakowie. Co ciekawe, niektórzy odwiedzają antykwariaty. - Kupują książki obcojęzyczne, ale nie tylko. Spore zainteresowanie budzą dwujęzyczne wydania polskich autorów, jak choćby Szymborskiej. Interesują ich oczywiście książki o tematyce religijnej, ale sprzedaliśmy też na przykład wszystkie egzemplarze dzieł Oskara Wilde’a. Chętnie oglądają książki ilustrowane, także wszelakiego rodzaju grafiki itp., głównie z widokami Krakowa - mówi Iwona Błaszczyk z antykwariatu Rara Avis.
malgorzata.mrowiec@dziennik.krakow.pl