Kulinarne szlaki. Solniki pachnące jabłkami
Solniki kiedyś opisywane w legendach o rycerzach i damach, dziś znamy z pachnących jabłek i soku bez konserwantów
Solniki to wieś o bardzo dawnej metryce na terenie dawnego księstwa głogowskiego. Sam gród jest datowany na okres od VIII do XII - XIII wieku, a pierwsze ślady osadnictwa pochodzą już z okresu epoki kamienia. - Wszystko wskazuje na to, że w Solnikach znajdowała się karczma, targ i kościół parafialny, który musiał już istnieć na początku XIII wieku – mówi Joanna Karczewska z Uniwersytetu Zielonogórskiego.
W XVI wieku powstał pałac. Był on później przebudowywany i obecnie, z oranżerią i parkiem, tworzy zespół pałacowy, siedzibę Sadu Solniki, gdzie powstają soki z owoców, które rosną w pobliskim sadzie. Powojenna historia Solnik kojarzy się mieszkańcom naszego okolicy nieodparcie z jabłkami.
Wchodząc na teren zespołu pałacowego, trudno nie zauważyć bocianiego gniazda na jednym z kominów.
- Bociany przynoszą szczęście. Jednak w tym roku nie ma małych - zauważa Marek Szron. - Dorosłe odlatują na żerowisko. Być może jajkom zaszkodziła niska temperatura. Dwa lata temu w gnieździe były aż trzy młode bociany - przypomina właściciel. Gniazdo jest tutaj już od pięciu lat. Ostatnio zostało trochę przesunięte w prawo, bo nie można by używać komina.
Marek Szron przejął schedę po ojcu. Sad powstał w 1959 roku. Przez długi czas zaopatrywał w jabłka wojska radzieckie stacjonujące w Legnicy. - Zakładem zajmuję się od 1983 roku, zostałem wtedy kierownikiem PGR - opowiada M. Szron, który w 1995 roku, w trakcie prywatyzacji całość wydzierżawił. Potem przyszedł czas na wykup. Około 200 ha sadów to głównie jabłonie, około 30 odmian. Najwięcej jest idareda, późnej odmiany odpornej m.in. na transport. Jest to czerwone jabłko z żółtym rumieńcem. Jest jeszcze ariva, cortland, eliza, empire, gala, gloster, golden, jonagold, ligol, lobo, rubinstar, spartan, sunrise… Oprócz jabłoni rośnie jeszcze trochę czereśni, wiśni, śliw, porzeczki czarnej i aronii.
- Naszym atutem są osobne soki z różnych odmian jabłek - mówi Marek Szron
- Niektórzy zachwycają się starymi odmianami jabłek, ale jakby miał pan okazję spróbować renetę, to mogłaby nie smakować. Każda odmiana jabłek ma swój smak. Topaz czy idaret smakują inaczej. Smaczna jest odmiana gala czy jonagold. Widzimy w sklepach, że klienci wolą teraz kupować nowsze, smaczniejsze odmiany jabłek. Szampion to np. odmiana deserowa z tzw. górnej półki – wyjaśnia cierpliwie pan Marek.
Kilka lat temu pojawił się nowy pomysł na wykorzystanie owoców z sadu. - Pewnego razu moja córka Irena powiedziała do mnie: „a może wejdziemy w te soki?” Pojechaliśmy do Bledzewa zobaczyć jak tam to robią. Potem kredyt i... produkcja - streszcza historię soków pan Marek. W jednym z budynków gospodarstwa na środku stoi maszyna, a pod ścianą wielkie zbiorniki. Za czasów PGR stały tu krowy, a później była przechowalnia owoców. Teraz część pomieszczenia została przeznaczona na linię produkcyjną.
Wyprodukowany sok, pompowany jest to zbiorników. Po pasteryzacji trafia do opakowań, a te lądują w chłodni. Sok trzeba jak najszybciej rozlać, ponieważ ciemnieje i utlenia się. Soki są sprzedawane w kraju, chociaż zdarza się, że pojedyncze sztuki są wywożone przez stałych klientów za granicę.
- Produkcja trwa cały rok. Dziennie powstaje nawet 1,2 tys. litrów. Taśma jest uruchamiana wtedy, kiedy jest zamówienie. Wczoraj skończyliśmy produkcję kolejnej partii soku. – wyjaśnia Marek Szron.
Naturalnie mętne soki owocowe z Solnik przygotowywane są według tradycyjnej receptury. Są bogate w witaminy oraz zachowują naturalny smak owoców. Ich walory są znane, i mają stałą rzeszę zadowolonych klientów. Nic dziwnego, że mętny sok m.in. z jabłek, gruszek, wiśni, czereśni, porzeczek, śliwek, truskawek został wpisany na listę produktów tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W grudniu miną już od tego momentu cztery lata.
- Jeżeli chodzi o soki, jest duża konkurencja na rynku. Naszym atutem jest to, że robimy osobne soki z różnych odmian jabłek. Poza tym robimy soki z porzeczki, wiśni, aronii, truskawki czy rabarbaru. Nie należy także zapominać o sokach warzywnych. O jakości naszych soków świadczy m.in. to, że np. sok wiśniowy ma u nas zawartość wiśni 35 procent. Jak jednak wiadomo, jakość kosztuje - mówi producent.
Sok jabłkowo-selerowy oczyszcza organizm i jest kupowany jako afrodyzjak
W sklepiku firmowym w Solnikach można zobaczyć cały asortyment soków, począwszy od jabłkowego. - Wczoraj wytłoczony i świeżutki, jabłko z czarną porzeczką. Naszym fajnym smakiem, który cieszy się powodzeniem jest jabłko, burak, marchew, seler. Te trzy warzywa są dobre dla zdrowia. Ten sok polecamy kobietom w ciąży i osobom chorującym na nowotwory i nadciśnienie tętnicze. Smak buraka, który zawiera żelazo, jest łagodzony przez marchewkę. Bardzo sprawdza się sok jabłkowo – selerowy, który oczyszcza organizm i jest kupowany jako afrodyzjak. Mamy także sok jabłkowo – buraczkowy. Sok jabłkowy z cynamonem smakuje jak szarlotka. Jest także sok pomidorowy. Czarna porzeczka i aronia to także nasz stały smak. Soki sprzedajemy w pojemnikach trzylitrowych bag in box (worek w pudełku). Wolimy, żeby klienci kupowali sok w workach, bo drugim razem nie muszą płacić za karton, lecz wkładają worek do kartonu otrzymanego wcześniej. Za zaoszczędzone pieniądze mogą sobie np. tydzień później pozwolić na kolejny sok w worku. Po otwarciu jest on świeży dość długo, około dwóch tygodni. Dlaczego? Po pierwsze opakowanie jest próżniowe, a po drugie sok w nim jest pasteryzowany w temperaturze około 80 stopni. Jest to ta sama metoda, którą kiedyś stosowały nasze mamy i babcie – wyjaśnia pan Marek.
Ostatnio sklepik z sokami z sadu Solniki pojawił się także w Kożuchowie. - Podczas Dni Ziemi Kożuchowskiej był bardzo pozytywny odbiór naszych produktów. Dlatego zdecydowaliśmy się na otwarcie punktu przy ul. Kościelnej, gdzie nasze soki są dostępne częściej, niż na pobliskim targowisku – informuje Marek Szron.
Przepis na ciasto „Solidarności”
Składniki:
Masa:
- 1 szklanka cukru,
- 1 szklanka kaszy manny,
- 1 litr mleka,
- 1 kostka margaryny,
- 2 czubate łyżki kakao,
- kilka paczek herbatników, w zależności od wielkości blachy,
- Polewa kakaowa:
- pół kostki margaryny,
- 4 łyżki cukru,
- 2 czubate łyżki kakao,
- 2 - 3 łyżki wody, zależnie od gęstości polewy,
- wiórki kokosowe.
Sposób przygotowania:
Zagotować mleko i kaszę mannę, następnie pozostałe składniki masy wymieszać i dodać (cukier, margaryna, kakao).
Blachę natrzeć margaryną a następnie posypać bułką tartą. Spód blachy wyłożyć herbatnikami. Do blachy wylać gorącą masę. Przykryć ją warstwą herbatników. Ciasto oblać polewą i posypać wiórkami kokosowymi.
Przepis otrzymaliśmy od Marii Rompalskiej z Kożuchowa. Pochodzi on z okresu początków istnienia „Solidarności” w latach 80. Był wtedy duży problem z zaopatrzeniem w produkty spożywcze, a dzieci chciały koniecznie zjeść coś słodkiego. Ciasto jest pożywne dla dzieci, gdyż zawiera kaszę mannę. Joanna, córka pani Marii, która mieszka w Szwajcarii, zrobiła furorę tym ciastem. Wszyscy, którzy mieli tam okazję spróbować tego deseru, chcieli dostać przepis, aby samemu go przygotować.