Popiersie prezydenta Zenona Bauera ktoś ukradł w czwartek. W weekend okazało się, że zginęły medaliony Zofii Dowgielewicz i Egometa Brahtza.
- Ta kradzież musiała być wcześniej zaplanowana. Sprawców było pewnie co najmniej dwóch. Żeby zdjąć tę głowę, złodzieje musieli przyjść z łomem, bo ważyła ona 70 kg. Jedna osoba nie dałaby rady jej ukraść - mówi mecenas Jerzy Synowiec. Należy on do Towarzystwa Miłośników Gorzowa, które 30 października zeszłego roku naprzeciwko urzędu miasta odsłoniło popiersie Zenona Bauera, byłego „prezydenta” Gorzowa.
W połowie lutego ktoś już „majstrował” przy rzeźbie autorstwa Andrzeja Moskaluka. Czy już wtedy chciał ją ukraść? Nie wiadomo. Na pewno wygiął pręt, na którym została zamontowana rzeźba. Towarzystwo Miłośników Gorzowa wzięło ją do naprawy. Pod koniec lutego wróciła na swoje miejsce. Jednak nie na długo... W sobotę okazało się, że skradziono też medaliony poświęcone pisarce i założycielowi naszych parków.
- Tego nie zrobili złodzieje, tylko podłe chamy. Okradli miasto. Mnie, pana, Czytelników, przechodniów. Wszystkich, którym Gorzów jest bliski - złości się Synowiec. Zapowiada, że „uruchomi prywatne kanały”, żeby pomóc policji namierzyć złodziei. - A jak policja ich złapie, to jako oskarżyciel posiłkowy dopilnuję, by trafili za kratki - zapowiada mec. Synowiec.