Kto zabił Marcelego Nowotkę? Tajemnica śmierci I sekretarza Polskiej Partii Robotniczej
28 listopada 1942. W Warszawie zastrzelony zostaje Marceli Nowotko, szef odtworzonej niedawno partii komunistycznej. Ginie najprawdopodobniej w wyniku rywalizacji w kierownictwie PPR.
28 listopada 1942 r. u zbiegu ulic Kolejowej i Przyokopowej w Warszawie znaleziono ciało zastrzelonego 49-letniego mężczyzny z kennkartą na nazwisko Jan Wysocki. Zwłoki przewieziono następnie do kostnicy przy ul. Oczki, gdzie dokonano ich oglądu. Sekcja wykazała, że mężczyznę trafiły trzy pociski. Jeden utkwił w biodrze, drugi w lewym ramieniu, a trzeci w klatce piersiowej w okolicy serca. Zabity nie został obrabowany, znaleziono przy nim dokumenty i zegarek. Na miejscu zabójstwa nie było też podobno śladów krwi.
W okupacyjnych warunkach Warszawy śmierć nie była niczym wyjątkowym i do zabójstwa Wysockiego nikt nie przywiązywał większej wagi. Może byłoby inaczej, gdyby znano prawdziwą tożsamość denata. Otóż pod nazwiskiem Jan Wysocki krył się Marceli Nowotko ps. „Marian” (a właściwie Nowotka), przysłany rok wcześniej z Moskwy lider polskich komunistów, I sekretarz podziemnej Polskiej Partii Robotniczej.
Jego śmierć wywołała spore zamieszanie i jak zobaczymy, pociągnęła za sobą kolejne zgony. Jednak na kluczowe pytanie: kto i dlaczego w listopadzie 1942 r. zabił Nowotkę historycy nie odpowiedzieli w pełni do dziś.
Komuniści bez partii
W momencie wybuchu II wojny światowej polscy komuniści pozbawieni byli własnej partii. Komunistyczna Partia Polski została rozwiązana przez Stalina w 1938 r. pod zarzutem zinfiltrowania jej przez sanacyjne służby specjalne. Większość znaczących działaczy wezwano do Moskwy, aresztowano i skazano na śmierć lub łagry. Tym, którzy pozostali w kraju nakazano zaprzestania działalności.
CZYTAJ TAKŻE: Wódka, kobiety i trupy. Psychopata z Armii Ludowej
Wobec rosnącego prawdopodobieństwa wojny z III Rzeszą, zagubieni polscy komuniści starali się - zgodnie z dotychczasowym „antyfaszystowskim” kierunkiem polityki ZSRR - włączyć w walkę z zagrożeniem niemieckim, deklarując chęć wstąpienia do wojska i organizując zbiórki pieniężne na Fundusz Obrony Narodowej.
Skończyło się to po zawarciu paktu Ribbentrop-Mołotow, gdy okazało się, że ZSRR jest sojusznikiem III Rzeszy, a centrala w Moskwie zakazała angażowania się w działalność antyniemiecką i używania w propagandzie słowa „antyfaszystowski”.
Po 17 września 1939 r. polscy komuniści starali się przedostać na teren okupacji sowieckiej i tam włączyć w struktury aparatu partyjnego lub administracyjnego. Niektórzy z nich, np. uczestnik wojny domowej w Hiszpanii Bolesław Mołojec, pisali do kierownictwa Kominternu memoriały postulujące odbudowę polskiej partii komunistycznej. Były one jednak przez moskiewską centralę zdecydowanie odrzucane.
Skasowano również próbę odtworzenia polskiej kompartii podjętą w 1939 r. w Paryżu przez Mołojca w oparciu o polskich działaczy francuskiej partii komunistycznej.
Sytuacja zmieniła się wraz ze stopniowym pogarszaniem się stosunków sowiecko-niemieckich w 1940 r. Dla Stalina i jego najbliższych współpracowników stało się jasne, że wcześniej czy później dojdzie do zbrojnej konfrontacji z III Rzeszą. Wtedy zaś posiadanie w Polsce - czyli na bezpośrednim zapleczu frontu - dobrze zorganizowanej i ściśle podporządkowanej organizacji komunistycznej będzie bardzo cenne.
Jesienią 1940 r. w Nagornoje a potem w Puszkino pod Moskwą zaczęła działać partyjna Szkoła Polityczna. Powołano do niej grupę polskich komunistów, którzy przeżyli czystkę po rozwiązaniu KPP, m.in. Bolesława Mołojca, Marcelego Nowotkę, Pawła Findera, Czesława Skonieckiego i Jana Turlejskiego.
Komintern mówi tak
Po ataku Niemiec na ZSRR, w pierwszych dniach lipca 1941 r., sekretarz generalny Międzynarodówki Komunistycznej Georgii Dymitrow wezwał polską grupę z Puszkino i oświadczył, że Komintern podjął decyzję o utworzeniu partii komunistycznej w Polsce, oni zaś mają być jej założycielami.
Wybranych działaczy poddano szkoleniu ideologicznemu, politycznemu i wojskowemu (to ostatnie organizowało NKWD). Przygotowano deklarację programową wzywającą do walki z okupantem w celu odzyskania niepodległości.
Ustalono też nazwę partii. Zrezygnowano z negatywnie odbieranego w polskim społeczeństwie przymiotnika „komunistyczna” i zdecydowano się na nazwę Polska Partia Robotnicza, co notabene nie wszystkim działaczom się podobało. Wyznaczono też kierownictwo w składzie: przewodniczący Marceli Nowotko, zastępca Paweł Finder, dowódca organizacji wojskowej Bolesław Mołojec.
Pierwsza grupa, nazwana inicjatywną, odleciała z lotniska pod Smoleńskiem 26 września 1941 r., ale samolot rozbił się tuż po starcie. Kolejną ekipę wysłano dopiero pod koniec grudnia. Wchodzili do niej Nowotko, Finder, Mołojec, Skoniecki, Pinkus Kartin i Maria Rutkiewicz. Zrzucono ich na spadochronach koło miejscowości Wiązowna pod Warszawą w nocy z 27 na 28 grudnia 1941 r. Przy lądowaniu Nowotko złamał sobie jedną nogę, a drugą zwichnął. Ekipa zgubiła też zrzuconą osobno radiostację.
CZYTAJ TAKŻE: Wódka, kobiety i trupy. Psychopata z Armii Ludowej
Po przedostaniu się do Warszawy wysłannicy Moskwy nawiązali kontakt z kilkoma rozproszonymi grupa mi komunistycznymi.
5 stycznia 1942 r. w mieszkaniu przy ul. Kasińskiego 18 na Żoliborzu Paweł Finder spotkał się z przedstawicielami krajowych grup lewicowych. Poinformował ich o zgodzie Kominternu na utworzenie partii komunistycznej. Obecni zgodzili się na wejście do niej i z pewnymi oporami zaakceptowali przywiezioną z Moskwy nazwę. W ten oto sposób oficjalnie powstała Polska Partia Robotnicza.
Krwawa wendeta w PPR
PPR miała maskować swoje powiązania z ZSRR i Kominternem, unikać deklaracji o chęci wprowadzania w Polsce komunizmu, wzywać za to wszystkie demokratyczne siły w okupowanym kraju do walki z Niemcami. No właśnie: walka była jednym z najważniejszych zadań, jakie moskiewscy zwierzchnicy postawili przed kierownictwem partii.
W sytuacji gdy Wehrmacht w ZSRR ciągle posuwał się naprzód, zorganizowanie znaczącej antyniemieckiej dywersji na zapleczu frontu było dla Stalina bardzo ważne. Dlatego PPR niebawem przystąpiła do organizowania swojej siły zbrojnej. W marcu 1942 r. powołano do życia Gwardię Ludową pod dowództwem mającego doświadczenie wojskowe z Hiszpanii Bolesława Mołojca. W maju pierwszy oddział partyzancki Franka Zubrzyckiego wyruszył z Warszawy do walki w lasy piotrkowskie, gdzie notabene został szybko rozbity.
Trudna rzeczywistość
Nieustanne nawoływanie do walki i organizowania wystąpień przeciwko Niemcom ze strony PPR („Niech drugi front powstanie na tyłach armii hitlerowskiej” - pisała PPR-owska „Trybuna Wolności”) spotykało się z krytyką ze strony Armii Krajowej i polskich władz podziemnych, świadomych, że nieodpowiedzialne działania zbrojne i dywersyjne skutkują jedynie wzmożeniem represji przez okupanta.
Organizowanie nowej partii nie szło łatwo. Komunizm nie miał wielkiego poparcia w polskim społeczeństwie, a hasła PPR nie znajdowały zbyt dużego odzewu. Brakowało ludzi z przeszkoleniem wojskowym do walki partyzanckiej. Mołojec musiał ściągać w tym celu z Francji dawnych żołnierzy brygad międzynarodowych z Hiszpanii. Na członków PPR polowało gestapo, a także niektóre frakcje w podziemiu niepodległościowym, uważające komunistów za zagrożenie równie groźne jak hitlerowcy.
W kwietniu i we wrześniu 1942 r. miały miejsce masowe aresztowania komunistów w Warszawie. Na około 400 członków PPR w ręce Niemców wpadło ponad 200. Wielu z nich załamało się w śledztwie i podjęło współpracę z okupantem. Jeszcze poważniejsze ciosy miały spaść na partię już niebawem.
29 listopada 1942 r. Paweł Finder i Małgorzata Fornalska (członkini KC PPR i współredaktorka „Trybuny Wolności”) dowiedzieli się, że znaleziono zwłoki zastrzelonego Marcelego Nowotki. Poprzedniego dnia miał się on spotkać z Bolesławem Mołojcem, próbowali więc skontaktować się z tym ostatnim. Mołojec był jednak nieuchwytny przez trzy dni.
Gdy wreszcie się pojawił, zeznał że owszem, spotkał się z Nowotką, ale po krótkiej rozmowie rozstali się i nie wie, co się dalej stało z I sekretarzem. Później jednak zmienił zdanie i oświadczył, że podczas spotkania stali na chodniku, palili i rozmawiali.
W pewnym momencie podszedł do nich nieznajomy mężczyzna i poprosił o ogień. Podczas odpalania papierosa przyglądał się im uważnie. To zaniepokoiło Nowotkę, więc obaj ruszyli przed siebie. Po chwili jednak usłyszeli tupot nóg i okrzyk: „Hände hoch!”. Mołojec miał poczuć lufę pistoletu, którą ktoś przystawił mu do pleców. Odruchowo odskoczył w bok, a wtedy padły strzały, które trafiły Nowotkę. Mołojec uciekł, Nowotko został na miejscu. Tak brzmiało wyjaśnienie bezpośredniego świadka śmierci tow. „Mariana”.
CZYTAJ TAKŻE: Wódka, kobiety i trupy. Psychopata z Armii Ludowej
Mołojec kręci
Funkcję I sekretarza po zastrzelonym objął Mołojec, on też zawiadomił depeszą Moskwę, winę za zabójstwo przypisując „sikorszczakom”, czyli Armii Krajowej. Jego zachowanie i zeznania wzbudziły jednak uzasadnione wątpliwości u towarzyszy z partii. „Nie jest możliwe uciec przed pociskami, gdy strzelający przyłoży komuś lufę pistoletu do pleców i tak silnie, że ten to wyraźnie odczuwa” - mówił Gomułka.
Na spytki wzięli oni młodszego brata Bolesława, Zygmunta Mołojca. Przyznał on, że ostatnio brał udział w akcji, podczas której zlikwidował prowokatora. Wynikało z tego, że starszy Mołojec posłużył się bratem, by z jakichś powodów usunąć Nowotkę. W takiej sytuacji specjalna komisja partyjna w składzie Finder, Fornalska, Jóźwiak i Gomułka skazała obu Mołojców na karę śmierci.
Zygmunta udało się dość łatwo zlikwidować. Gorzej było z Bolesławem, szefem Gwardii Ludowej. Zlecono to szefowi sztabu GL Franciszkowi Jóźwiakowi, ale ten odmówił, nie chcąc mieszać się do wewnątrzpartyjnych rozgrywek. Wreszcie Małgorzata Fornalska zwerbowała 22-letniego Janka Krasickiego, członka specjalnej bojówki partyjnej.
Krasicki zawiadomił Mołojca, że znalazł na Starym Mieście dobry lokal na radiostację. Zgodnie z przewidywaniami Mołojec, który interesował się sprawami łączności z Moskwą, chciał obejrzeć mieszkanie. Krasicki zaprowadził go na Kamienne Schodki i tam zastrzelił 29 grudnia 1942 r.
Potem, już z rąk Niemców, zginęli kolejni świadkowie sprawy: Małgorzata Fornalska, Paweł Finder i Janek Krasicki.
AK, Niemcy, NKWD?
Kto i dlaczego zastrzelił Marcelego Nowotkę? Spór o to trwał wśród historyków i działaczy partyjnych przez długie lata. Pod uwagę brano Armię Krajową, Niemców, NKWD i polski wywiad. Według jednej z wersji Mołojec miał być agentem NKWD, a zabijając Nowotkę i zajmując jego miejsce, miał zapewnić Moskwie całkowitą kontrolę nad partią.
Według innej Mołojec został zwerbowany przez polski wywiad podczas wojny domowej w Hiszpanii, potem zaś na rozkaz przeniknął w szeregi PPR i zlikwidował jej przywódcę. Jeszcze inna, autorstwa znanego emigracyjnego historyka Władysława Poboga-Malinowskiego, głosiła, że Mołojec zorientował się, iż Nowotko współpracuje z Niemcami przy rozpracowywaniu AK, uznał to za zdradę i postanowił go zabić.
Według kolejnych teorii Nowotko został zabity przez pomyłkę lub z powodu szaleństwa Mołojca. Z kolei syn gen. Stanisława Sosabowskiego, „Stasinek” Sosabowski, przekazał w 1994 r., że Nowotkę zastrzelili dwaj żołnierze Kolegium A warszawskiego Kedywu: Krzysztof Sobieszczański, „Kolumb” i Jan Barszczewski, „Janek”. Osobiste polecenie wydał im dowódca okręgu warszawskiego AK płk Antoni Chruściel „Monter”.
CZYTAJ TAKŻE: Wódka, kobiety i trupy. Psychopata z Armii Ludowej
A może Spychalski
„Nowotko zginął 28 listopada 1942 r. w alei Wojska Polskiego na Żoliborzu. Następnie ciało przewieziono na Wolę, a o zmroku podrzucono na ul. Kolejową, tuż obok knajpki U Ciotki. Leżący tam człowiek nie budził najmniejszego zainteresowania mieszkańców, przywykłych do takiego widoku.
Miejsce porzucenia zwłok wybrane zostało również dlatego, że okolica torów kolejowych była terenem polowań na ludzi Karla Schmaltza (zwanego „Panienką”), znanego z okrucieństwa dowódcy posterunku Bahnschutzpolizei na dworcu Warszawa Zachodnia. Oczywiste było, że to na niego padną wszelkie podejrzenia” - pisał znany publicysta historyczny Dariusz Baliszewski, który usłyszał tę historię od Sosabowskiego juniora (podczas wojny dowódcy kompanii w Kolegium A).
Akowcom Nowotkę miał wystawić szef sztabu GL Marian Spychalski, późniejszy komunistyczny marszałek.
Najbardziej jednak prawdopodobną wersją wydaje się konflikt między Mołojcem a Nowotką, który zaczął się już w Związku Sowieckim. Pierwotnie na szefa nowej partii typowany był Mołojec, później jednak Moskwa wyznaczyła Nowotkę, czego ten pierwszy, znany z gwałtowności i porywczego charakteru, nie mógł znieść.
Konflikt mógł mieć też inne podłoże: Nowotko był zwolennikiem prymatu działalności partyjnej nad wojskową. Z kolei Mołojec uważał, że najważniejsza jest walka zbrojna, a aktywność partyjna powinna się odbywać niejako przy niej. W każdym razie wiedziony ambicją Mołojec postanowił przy pomocy brata usunąć I sekretarza, zająć jego miejsce i zdobyć należącą mu się władzę nad partią.
W PRL z Nowotki - komunisty i człowieka oddanego ojczyźnie światowego proletariatu - uczyniono bohatera narodowego. Jego imieniem nazywano ulice, szkoły, fabryki. Jego wizerunek trafił na monetę 20-złotową, która znajdowała się w obiegu przez dwie dekady. Z kolei sprawę jego zabójstwa przez lata wykorzystywano w walkach frakcyjnych wewnątrz PZPR m.in. przeciwko Władysławowi Gomułce i Marianowi Spychalskiemu.