Miała być u nas Kolej Dużych Prędkości, ale w projekcie ministra Morawieckiego trasa przebiegać ma przez Gorzów. Nie zgadzają się z tą zmianą radni, mieszkańcy. Stąd apel, by tory pobiegły po staremu
Zielona Góra się denerwuje. I znów musi walczyć. Tym razem chodzi o przebieg Kolei Dużych Prędkości (KDP). Mimo że w części wcześniejszych dokumentów jej trasa została wytyczona przez Zieloną Górę, teraz zmieniła się na... Gorzów.
Przypomnijmy, że projekt KDP zakłada powstanie w Polsce tras kolejowych, na których pociągi poruszałyby się z prędkością do 350 km/godz. Na początku miałaby połączyć Warszawę z Wrocławiem i Poznaniem, a następnie biec dalej na zachód.
Nasi radni połączyli siły i wspólnie walczą o przebieg trasy szybkiej kolei przez nasze miasto. W Gorzowie uważają za to, że dla równowagi w regionie - południe ma już uniwersytet i lotnisko - lepiej będzie, gdy tory pójdą przez północną stolicę. A w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa uspokajają, że ostateczna decyzja zostanie podjęta dopiero w 2020 roku. We wtorek miejscy radni jednogłośnie przyjęli apel do ministra Mateusza Morawieckiego, by zmienił projekt „Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”. Chcą, żeby zachował planowany przebieg linii KDP: Poznań - Berlin przez Zieloną Górę. Apel przygotowali radni PO, ale podpisały się wszystkie kluby.
Ulica już wie
- Będzie jak zawsze - mówi kierowca Grzegorz Rudzki, na wieść o zmianie przebiegu KDP. - Gorzów, mimo że nie ma argumentów, zawsze wygrywa batalię z Zieloną Górą. Tak było z sądem administracyjnym, siedzibą telewizji... Tak było z komendą policji. W Zielonej Górze duży budynek był, a w Gorzowie trzeba było od nowa wybudować. A z Akademią jak było? Uczelnia nie spełniała warunków. I co? Posłowie PiS załatwili, choć całe środowisko naukowe było oburzone. Wystarczyło jednak hasło „lubuska racja stanu” i sprawa załatwiona. A jak powstawał Uniwersytet Zielonogórski to musiał spełnić wszystkie kryteria. I spełnił, nawet z nawiązką.
Zielonogórscy radni nieoficjalnie mówią, że na północy regionu jest jedna partia pod nazwą Gorzów. Należą do niej wszyscy radni i parlamentarzyści, którzy walczą o swoje miasto. Zjednoczona północ podaje swoje argumenty za przebiegiem trasy KDP, omijającym południową stolicę.
- W Zielonej Górze jest już uniwersytet, a niedaleko od miasta lotnisko i cały region inwestuje w te instytucje - wylicza gorzowski radny Robert Surowiec. - Dlatego lepiej, żeby szybka kolej prowadziła przez Gorzów. To w długofalowej perspektywie doprowadzi do równomiernego rozwoju całego województwa.
- Zresztą, z tego co wiem, plan jest prosty - dodaje. - Polega na tym, żeby w planach budowy kolei uwzględnić również Szczecin i stamtąd poprowadzić ją nad morze. A najkrótsza droga w tamtym kierunku wiedzie właśnie przez Gorzów.
Podobnie uważa gorzowska posłanka Krystyna Sibińska.
- Przede wszystkim nie rozpatrywałabym tego, jako konflikt między Gorzowem i Zielona Górą. Najważniejszą kwestią jest to, dokąd ma być kontynuowana budowa KDP. Dziś zapisane jest, że ma biec do Szczecina, który nie może - jako bardzo duże miasto - pozostać na uboczu. A jeśli ma biec do Szczecina, to naturalne, że powstanie przez Gorzów.
Argumenty Zielonej Góry.
U nas, aż takiej jedności jak na północy nie ma. Ale mimo wszystko tym razem radni połączyli swe siły. W sprawie przebiegu KDP przez Zieloną Górę głosowali jednomyślnie.
Przewodniczący rady miasta Adam Urbaniak (PO) podkreśla, że trasa przez Zieloną Górę to 6 miliardów oszczędności w państwowym budżecie.
A radny Kazimierz Łatwiński dodaje, że w Zielonej Górze pasażerów ciągle przybywa. Rocznie jest ich już ponad milion.
- Jednak na razie jesteśmy dopiero na etapie planowania inwestycji, a dzięki temu możemy szukać rozwiązania, które połączyłoby interesy dwóch stolic województwa - wylicza. - Najlepiej gdyby pociągi KDP jeździły z Poznania do Berlina przez Zielona Górę, a druga odnoga prowadziła z Poznania do Szczecina i nad morze, przez Gorzów.
- Nie bez znaczenia jest też połączenie z Gubinem - zauważa wiceprezydent Dariusz Lesicki.
Argumentów mamy wiele. Radni wyliczają, że jest u nas uniwersytet, a w Babimoście lotnisko. Na południu jest więcej mieszkańców i najwięcej w województwie gruntów dla inwestorów. Wśród nich Lubuski Park Przemysłowo-Technologiczny w Zielonej Górze. Duża strefa przemysłowa w Nowej Soli. A w niedalekim Głogowie działa największa w Europie huta miedzi. W odległości 50 km na zachód od Zielonej Góry planuje się budowę kopalni i elektrowni Gubin - Brody, co będzie impulsem rozwojowym dla całego województwa.
Obie strony stara się pogodzić wicewojewoda Robert Paluch
- Jestem za tym, żeby brane pod uwagę były trzy wersje przebiegu KDP: zielonogórska, gorzowska i świebodzińska - mówi. Oczywiście chciałbym, żeby przechodziła przez Zieloną Górę. Jednak w tej kwestii dużo do powiedzenia będzie miała strona niemiecka, ponieważ od swojej strony musi podciągnąć infrastrukturę. Dlatego bardzo trudno przesądzać dziś, w którym miejscu ma przebiegać KDP w naszym województwie. Jednocześnie wicewojewoda dodaje, że uchwała zielonogórskiej rady miasta nie jest przedwczesna. Bo dziś rząd zastanawia się nad planami, a dobrze nie być z tych planów wyłączonym.
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, w odpowiedzi na pytanie naszej gazety, pisze m.in., że w dokumencie ,,Strategia Rozwoju Transportu do roku 2020” , wskazano na to, iż ostateczne decyzje związane z ewentualną budową systemu KDP zapadną do roku 2020. A oddanie ich do użytku przewiduje się dopiero na rok 2030. Decyzja o przystąpieniu do realizacji projektu KDP będzie opierać się na rzetelnych analizach oraz przy uwzględnieniu możliwości finansowych państwa.
Kto wygra w wyścigu o szybkie tory? Tego dowiemy się dopiero za kilka lat, o ile KDP powstaną.