Pies stał się celem myśliwskiej nagonki. Ofiar podobnych „zabaw” jest więcej.
- Po wyznaczeniu nagrody za pomoc w ujęciu osoby, z której ręki giną zwierzęta, dostaliśmy już trzy różne sygnały wskazujące sprawcę tych morderstw. Jeden z nich, bardzo dokładnie opisujący mężczyznę, który dla zabawy, czy treningu strzela do bezbronnych, często bezdomnych zwierząt, wydaje się bardzo prawdopodobny. Wszystkie tropy przekazaliśmy policji, która bada sprawę - mówi koordynator stowarzyszenia „Trzyrzecze”, Rafał Gaweł.
Działacze na rzecz obrony zwierząt złożyli też doniesienie do prokuratury, a oprócz tego zaoferowali 1.000 zł nagrody za wskazanie winnego. Wszystko po tym, jak w lesie koło Skwierzyny znaleziony został ledwo żywy pies. - Był w fatalnym stanie, cały pokąsany, z licznymi ranami, wycieńczony, odwodniony i zmarznięty, leżał w kałuży krwi. Miał głęboką ranę na głowie - opowiada prezes skwierzyńskiego stowarzyszenia „Zwierzaki Niczyje”, Agnieszka Czaczkowska, która mimo chłodu i późnej pory, od razu ruszyła na ratunek zwierzęciu.
W odnalezieniu psa w głębokim ciemnym lesie pomógł jej policjant. - Gdy dojechałam na miejsce, pies jeszcze kontaktował, choć bardzo cierpiał. Przetransportowaliśmy go do lecznicy w Gorzowie Wlkp. Tam okazało się, że jest nie tylko mocno pogryziony, ale ma również trzy rany postrzałowe - opowiada prezeska.
W okolicach Skwierzyny jakiś człowiek celowo krzywdził zwierzęta.
Mimo troskliwej opieki, zwierzę zdechło następnego dnia. Podczas sekcji weterynarz znalazł w jego ciele trzy sztuki śrutu. Jeden z nich utkwił w kręgosłupie. - Niestety, najprawdopodobniej ktoś urządził sobie polowanie z myśliwskimi psami. Postrzał w kręgosłup uniemożliwił ofierze dalszą ucieczkę. Pies został dotkliwie pokąsany, a następnie pozostawiony w głębokim lesie, na niemalże pewną śmierć - mówi z żalem A. Czaczkowska.
Wolontariuszom udało się ustalić właścicieli zabitego zwierzęcia
Rodzina mieszkająca w Chełmsku zapewnia, że jak dotąd pies sam nie opuszczał podwórka, nie miał jak z niego wyjść. Są podejrzenia, że ktoś mógł go celowo wywabić.
Tragiczny los psa z Chełmska bardzo poruszył mieszkańców okolicy. - Na takiego człowieka nie znajduję słów. Jak można czerpać radość z zadawania bezbronnemu zwierzęciu takiego cierpienia? - ze łzami w oczach mówi pani Janina, mieszkanka podskwierzyńskiej wsi. - Powinien ponieść zasłużoną karę i skończyć za kratkami - dodaje syn kobiety, Andrzej.
Po nagłośnieniu sprawy pod koniec grudnia, zawrzało również na portalach społecznościowych, gdzie upust swojej złości dawali głównie młodzi ludzie ze Skwierzyny. - Oko za oko! - pisali. Wśród ludzi zapanował też strach o własne psy i koty. - Teraz strach kota z domu wypuścić - komentowali. I trudno się im dziwić, bo zabity pies nie był jedyną ofiarą podobnych „zabaw”.
Jak ustalili działacze z „Trzyrzecza”, niejeden domowy zwierzak wrócił do domu z ranami. - Po wywiadzie, który przeprowadziliśmy wśród miejscowych lekarzy weterynarii okazało się, że postrzelonych w ostatnim czasie w Skwierzynie i okolicach zostało więcej zwierząt - mówi Rafał Gaweł.
Ciężko uwierzyć, że kilka podobnych zdarzeń „polowania” na czworonogi to zwykły przypadek
Wszystko wskazuje na to, że koło Skwierzyny działa niebezpieczny człowiek, który celowo krzywdzi psy, koty i ptaki. Licząc, że sprawcę okrucieństwa uda się odnaleźć, działacze złożyli w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Sprawcy szuka też policja, która bada m. in. pochodzenie znalezionego w ciele psa śrutu.
- Prowadzimy działania w tej sprawie. Za zabicie z naruszeniem przepisów lub znęcanie się nad zwierzęciem grozi kara grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności nawet do dwóch lat - mówi sierżant sztabowy Karolina Przybyłowicz z międzyrzeckiej komendy policji.
Wizja kary najwidoczniej przemówiła do amatora „polowań”, bo od jakiegoś czasu nie słychać o kolejnych przypadkach bestialstwa.
- Ten człowiek najwidoczniej przestał czuć się bezkarny. To efekt, na jakim najbardziej nam zależało. Po zgłoszeniu sprawy odpowiednim służbom oraz wyznaczeniu nagrody, dotarło do niego to, że są ludzie zdeterminowani, którzy będą dążyli do postawienia go przed sądem. Naszemu stowarzyszeniu udało się to już nie raz. Niedawno w Głuchołazach dzięki informacji od prywatnych osób, mężczyzna oskarżony został o strzelanie do przywiązanego do płotu kota. Pocieszające jest to, że coraz więcej ludzi reaguje na przejawy okrucieństwa wobec zwierząt i zgłasza je - mówi R. Gaweł.