Kto się boi Doktora No-cnego? [Minął Tydzień]
Podobno od października przyszła dobra zmiana do ochrony zdrowia. Do Fordonu też. Okazuje się, że - po radziwiłłowskiej reformie - po raz pierwszy tamtejsi pacjenci nawet nie będą mogli wejść do przychodni przy Witkiewicza, bo już zupełnie nie ma tam komu pracować po nocy i w święta...
To już piąty dzisiaj z Fordonu - syknęła pani w rejestracji szpitala Jurasza, gdy jakiś czas temu pojawiłam się tam wieczorem z córką, posiadającą tzw. ciało obce w oku. Ciało pojawiło się w podróży, nie dało się usunąć popularnymi sposobami, oko zaczęło wyglądać kiepsko, więc prosto z samochodu trafiłyśmy do przychodni „nocnej”. Pan doktor, wyglądający młodziej od pacjentki, nie umiał nawet podnieść powieki, poza tym nie miał... lampy, by zajrzeć do oka, ani środka, by je przemyć... Z pewną ulgą przyjęłyśmy więc nawet informację, że musimy się zgłosić do szpitala. Nie my pierwsze, jak się okazało ze wspomnianej relacji pani w izbie przyjęć.
Nocny dyżur szpitalnego oddziału ratunkowego przyniósł nam jednak potem długie oczekiwanie i doraźną pomoc, która też okazała się tylko prologiem kłopotów. Ze szpitala córka wyszła bowiem bez ciała obcego w oku, ale za to z zapaleniem spojówek, którym potem zaraziła pół rodziny.
Przeczytaj dalszą część felietonu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień