Kto pokryje długi?
Lokatorzy płacą regularnie, a mimo to wspólnota ma ponad 20 tys. zł długu. To "zasługa" lokatora, który zginął w pożarze.
Anita Gazińska mieszka na II piętrze w kamienicy przy ul. Kochanowskiego w Zielonej Górze. 12 maja, piętro niżej wybuchł pożar. Trudno powiedzieć co było przyczyną, ale jego skutki były tragiczne. W pożarze zginął właściciel mieszkania. Był niepełnosprawny, a tuż przed pożarem żona na chwilę wybiegła do sklepu. Kiedy wracała lokal płonął. - Miałam dużo szczęścia - mówi pani Anita. - Gdybym była w domu i zdecydowałaby się na drzemkę, to pewnie byłoby po mnie. Jeszcze dziś, po ponad dwóch tygodniach od pożaru, czuć smród dymu. A czad też pewnie był - przekonuje nasza rozmówczyni.
Do rozmowy włącza się mieszkająca na parterze Elżbieta Muszyńska. - Strażacy zachowali się fachowo. Gasili pianą a nie wodą, co uchroniło moje mieszkanie przed zalaniem. Problem jednak w tym, że cała klatka jest czarna od dymu i ognia. Ponadto jakby tego było mało, dostaliśmy pismo, że jako wspólnota jesteśmy zadłużeni na ponad 20 tys. zł, toteż odetną nam prąd, wodę i centralne ogrzewanie. Problem jednak w tym, że my płacimy, natomiast długów narobił właściciel, który zginął w pożarze. Jego żona już się wyprowadziła i zapowiedziała, że się na Kochanowskiego nie pojawi - wyjaśnia Pani Elżbieta.
W pożarze zginął właściciel lokalu. Jednak jego długi obciążają wspólnotę
Obie nasze rozmówczynie są przerażone. - Tu mieszkają same starsze kobiety, ja mam prawie 80 lat, mamy niskie emerytury a tu 20 tys. zł długu. Przecież nas nie stać, by go uregulować. Dlaczego zarząd wspólnot mieszkaniowych, któremu przecież płacimy za zarządzanie budynkiem, dopuścił do tak dużego długu? Ponadto czy ktoś nie mógłby nam pomóc i chociaż pomalować tę czarną klatkę schodową. Może wtedy zniknie ten smród. Ja sama nie dam rady? - sugeruje pani Anita.
Stanisław Prusinowski, kierownik Zarządu Wspólnot Mieszkaniowych nr 1 w Zielonej Górze potwierdza, że wspólnota jest zadłużona na około 22 tys. zł, a przyczynił się do tego lokator z pierwszego piętra. Jednak na dług złożyły się nie tylko zaległości w opłacie za czynsz i media, ale też koszty sądowe, komornicze i odsetki od długów. Kierownik Prusinowski odrzuca też zarzut, że zarząd nic nie robił, by nie dopuścić do tak dużego zadłużenia. - Podjęliśmy wszystko co było możliwe. Były dwie licytacje zadłużonego lokalu, ale nikt się nie zgłosił. Zgodnie z przepisami do następnej licytacji może dojść za pół roku - tłumaczy kierownik Prusinowski.
Beata Olbińska, zastępca kierownika dodaje, że zadłużony lokal ma nie do końca wyjaśnioną sytuację prawną, gdyż postępowanie będzie możliwe dopiero po ustaleniu spadkobierców zmarłego. Nasza rozmówczyni dodała też, że najlepszym rozwiązaniem byłaby komornicza sprzedaż lokalu, co pozwoliłoby na pokrycie długów wspólnoty.
Wojciech Janka, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej zadeklarował, że rozważy pomoc lokatorom w zakresie chociażby pomalowania klatki schodowej. - Rozeznamy czy możemy pomóc i w jakiej formie. Decyzję w tej sprawie podejmiemy niebawem - obiecał.