Kto może zabierać głos na sesji, wynika ze statutu
Temat był nośny medialnie, bo większe diety radnych kolą w oczy wielu czerszczan. Okazuje się do tego, że o dietach dla siebie mogą mówić tylko radni.
Pisaliśmy o sprawie w „Pomorskiej”. Robert Matuszewski, asystent społeczny posła PiS Aleksandra Mrówczyńskiego, choć zgłaszał przewodniczącemu rady wolę zabrania głosu, nie otrzymał zgody. Potem powody swojej decyzji podawał „Pomorskiej” przewodniczący Grzegorz Kobierowski. Poseł Mrówczyński uznał owe wyjaśnienia za nieprzekonujące i poprosił pisemnie o podanie podstawy prawnej.
Poseł nie komentował decyzji, ale jego asystent na gorąco, zaraz po sesji, mówił, że zamknięto mu usta. Wątpliwości rzeczywiście się pojawiają, bo jakby nie było czerscy radni podejmowali decyzję we własnej sprawie. Ale Kobierowski nie miał dylematu, co robić. Mówił nam, że radni są reprezentantami mieszkańców i jako tacy znają także ich opinie.
Odpowiedź dla posła była ekspresowa i jest już bardziej szczegółowa. Tak jak życzył sobie tego Mrówczyński, dotyczy ona także podstawy prawnej.
Kobierowski powołuje się na statut gminy Czersk, który został przyjęty przez radę 16 czerwca 2011 r. Wyjaśnia, że zgodnie z jego zapisami po zasięgnięciu opinii burmistrza ustala listę gości, a najczęściej są to osoby bezpośrednio związane z przedmiotem obrad rady miejskiej i będą mogły brać udział w dyskusji. - Na liście gości w dniu 22 marca nie było pana Roberta Matuszewskiego, zatem występował on w roli mieszkańca, czyli obserwatora - pisze.
List jest długi, ale kluczowe są zdania: „Uznałem, że w sprawie, w której chciał wypowiedzieć się pan Robert Matuszewski, wystarczająca argumentacja zostanie przedstawiona przez radnych na sesji. To radni są reprezentantami mieszkańców i to do nich należy przedstawianie opinii społeczeństwa na sesjach. W mojej ocenie nie było potrzeby, aby dodatkowo zabierały głos osoby spośród publiczności. Sesja nie jest forum publicznej dyskusji, ale forum wykonywania kompetencji rady”.
Przewodniczący dodaje, że w myśl obecnego statutu wystąpienia mieszkańców na sesji powinny się odbywać raczej w drodze wyjątku. Rzeczywiście, wyjątkowo mieszkańcy zabierają głos. Ale pierwszy raz nie udzielono im głosu i to w tak drażliwej sprawie, jaką są diety. Przewodniczący mówi, że sesja to nie forum publicznej dyskusji. Tyle że Robert Matuszewski nie zamierzał polemizować z radnymi i wdawać się z nimi w słowną polemikę. Chciał tylko zaapelować do radnych o chwilę refleksji przed głosowaniem.
A przewodniczący kończy, że może to moment nad podjęciem dyskusji o ewentualnej zmianie statutu.